Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Typowy albo żaden

STEFAN CIEŚLA 0 95 722 57 72 [email protected]
- Najpierw na nic się nie zgadzali, teraz wciskają mi, że przez szklane drzwiczki nie wytrzyma komin. To czysta złośliwość - denerwuje się Ryszard Protasiewicz.

Mieszka sam w oficynie kamienicy przy ul. Mieszka I. Na mieszkanie przebudował opuszczone pomieszczenie. Ogrzewa się niedużym piecykiem przypominającym ,,kozę’’. Spaliny odprowadzane są osmaloną rurą do komina. Administracji i kominiarzowi dotąd to nie przeszkadzało. - Chyba jakoś na dziko się ogrzewał - mówi dziś Ryszard Such, zastępca kierownika ADM nr 1.

Typowy albo żaden

Jesienią minionego roku ADM poinformował go, że zbuduje mu piec kaflowy. - Ponieważ miał stać w pokoju, chciałem, aby przypominał kominek. Chodziło mi, żeby nie był taki toporny, jaki zwykle stawiają. Kupiłem do niego atestowane szklane drzwiczki, środek miał być jak w każdym piecu kaflowym - mówi Protasiewicz. Jednak ADM sprzeciwił się z miejsca takiej propozycji i podparł się opinią kominiarską. Wynikało z niej, że piec kaflowy musi mieć żeliwne palenisko i drzwiczki. - Odpisali, że tylko taki piec mogą mi postawić - twierdzi.
Nie ustępował. Zimą pisał do ADM i ZGM, chodził i wyjaśniał, że drzwiczki szklane nie tylko są ładniejsze, ale spełniają normy. - Zgodzili się w końcu na nie, ale wymyślili, że będzie wtedy wyższa temperatura spalin i mogą one zniszczyć przewód kominowy. Muszę więc do niego włożyć stalową rurę, a na dodatek zainstalować czujnik tlenku węgla - mówi Protasiewicz. Tłumaczył, że w porządnie zbudowanym piecu ciepło ogrzeje pokój, a nie poleci prosto w rurę jak dziś, więc temperatura spalin będzie niższa. Mówił, że zamierza palić tylko drewnem, a nie węglem. ,,Dalszą korespondencję w sprawie uważamy za bezzasadną’’ - odpisał mu ZGM

Chodzi o bezpieczeństwo

R. Such wyjaśnia, że administracji chodzi tylko o bezpieczeństwo lokatora i sąsiadów. - W piecu kaflowym pali się krótko, w kominku będzie większe spalanie i to może doprowadzić do zniszczenia przewodu kominowego. Dlatego potrzebna jest rura. Nie sprzeciwiamy się kominkowi, że nam się nie podoba. Chodzi tylko, aby nic się nie stało. Nikomu zresztą nie pozwalamy na dzikie montaże - tłumaczy zastępca kierownika. Piłka jest teraz po stronie Protasiewicza - albo założy rurę za półtora tysiąca oraz detektor i będzie miał elegancki piec, albo dalej będzie grzał się kozą na dziko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska