Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiące rosyjskich, białoruskich, czy ukraińskich rodzin szukają w Polsce mogił swoich przodków, którzy zginęli podczas II wojny światowej

Tomasz Hucał 68 377 02 20 [email protected]
Aleksiej Naumow z ojcem na starym dworcu w Świętoszowie, na który trafiały wszystkie transporty jeńców wojennych.
Aleksiej Naumow z ojcem na starym dworcu w Świętoszowie, na który trafiały wszystkie transporty jeńców wojennych. fot. archiwum
Kilkadziesiąt tysięcy ciał spoczywa w Żaganiu, Świętoszowie i okolicach. Głównie głęboko w lesie.
Ivan Naumow
Ivan Naumow

Ivan Naumow

Aż do 1995 roku wszyscy żołnierze Armii Czerwonej, którzy w czasie II wojny światowej trafili do niewoli, uważani byli za zdrajców. Nigdzie nie publikowano ich nazwisk, nie podawano rodzinom miejsca ich pochówku. Dopiero po 1995 roku prezydenckim dekretem zmieniono taki stan rzeczy.
- Ale tak naprawdę trzy, cztery lata temu Rosjanie otworzyli swoje archiwa dla ludzi, którzy od dziesięcioleci szukali mogił bliskich - tłumaczy Jacek Jakubiak z żagańskiego Muzeum Obozów Jenieckich.

Zaginiony przez lata

W Żaganiu i okolicach w czasie wojny znajdowały się obozy jenieckie, w tym Stalag 308 przeznaczony tylko dla radzieckich żołnierzy. - Niektóre źródła podają, że zginęło w nim ok. 40 tys. ludzi. Komisje radzieckie w 1945 roku naliczyły 15.185 ciał żołnierzy - wylicza Jakubiak.

Od kilku lat do muzeum przychodzi wiele listów ze wschodu. - Średnio dostajemy 2-3 tygodniowo. Od Rosjan, Białorusinów, Ukraińców - opowiada dyrektor. - Wszystkie tej samej treści. Z prośbą o pomoc w odnalezieniu grobów bliskich - dodaje i przy nas sprawdza pocztę, w której znajduje kolejnego maila, tym razem od Ukraińca szukającego dziadka.

Kilka tygodni temu do żagańskiego muzeum napisał Aleksiej Naumow z rosyjskiego Wołgogradu. O całej historii postanowił opowiedzieć także nam. - Na początku chciałbym podziękować dyrektorowi Jackowi Jakubiakowi, bez którego pomocy nie udałoby nam się pewnie odwiedzić grobu ojca i dziadka - Ivana Naumowa - pisze do nas Rosjanin.

Jak czytamy w liście, niemal każda rodzina w Rosji straciła kogoś w czasie II wojny światowej. Rodzina A. Naumowa nie była wyjątkiem. Jego dziadek ze strony matki wrócił z wojny, ale zmarł szybko. Natomiast dziadek ze strony ojca - Ivan Naumow nigdy nie wrócił. - W lipcu 1941 roku dziadek dostał powołanie do wojska, zaledwie pół roku po narodzinach mojego ojca - wspomina Rosjanin. - Babcia dostała od niego tylko jeden list z frontu. Dziadek pisał o bitwie pod Gomlem. Potem już tylko oficjalna informacja - zaginiony.

Po wojnie Maria Naumova Terentievna - kilkakrotnie próbowała odszukać męża. Pisała do wielu urzędów, ministerstw. Odpowiedź zawsze była ta sama - brak informacji, zaginiony. - Potem dziadka szukał ojciec, a kilka lat temu zająłem się tym ja. Szukałem m. in. w internecie. Wreszcie rok temu, w bazie danych Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Rosji, po długich poszukiwaniach, znalazłem kartę więźnia mojego dziadka - wspomina A. Naumow. - Mój ojciec z wzruszenia rozpłakał się.

Wtedy rodzina dowiedziała się, że I. Naumow zostały pojmany właśnie w okolicach Gomla, a potem przeniesiony do Stalagu 308 w Neuhammer, czyli obecnym Świętoszowie, gdzie zmarł 5 października 1941 r. - Żołnierze radzieccy mieszkający w fatalnych warunkach, umierali w niemieckich obozach bardzo szybko. Z tego też powodu Stalag 308 wreszcie zamknięto - wyjaśnia Jakubiak.

Dla Rosji byli zdrajcami

To nie był koniec poszukiwań. Teraz trzeba było ustalić miejsce pochówku dziadka. - Pisaliśmy w wiele miejsc, godzinami szukaliśmy w internecie. Tam poznałem wielu ludzi, którzy także szukali swoich bliskich. Pomógł nam Wojtek Beszyński z Gdańska, który studiuje historię II wojny światowej. A także Nina Latusek z Towarzystwa Społeczności Rosyjskiej w Warszawie - wylicza Aleksiej Naumow. - Jestem im bardzo wdzięczny! Gorzej z instytucjami. Od nich nie dostałem odpowiedzi. Dopiero w Czerwonym Krzyżu dowiedziałem się, gdzie pochowany jest dziadek - w Świętoszowie.

Tak rodzina Naumowów trafiła na stronę internetową Żagania i Muzeum Obozów Jenieckich. - Pan Jakubiak szybko odpisał na naszego maila, wysłał nam nawet książkę Jerzego Horyny o historii obozów jenieckich w Świętoszowie. Dzięki niej ja i wielu innych Rosjan poznaliśmy szczegóły. Krok po kroku ustalaliśmy ostatnie dni bliskich - mówi A. Naumow. - Każdy dzień lektury zmieniał moje pojmowanie historii, zacząłem rozumieć, co wtedy czuli ci jeńcy.

Wreszcie przyjechali do Żagania. Aleksiej Naumow z ojcem pojawili się tutaj początku sierpnia i spędzili trzy dni. - Jechali do Żagania trzy dni, pociągami z czterema przesiadkami - wspomina J. Jakubiak. - To właśnie odstrasza wielu Rosjan od podróży. Czas. Ale także wysokie koszta. Dla Rosjan, czy Białorusinów zdobycie wizy, daleka podróż, kilka dni w Polsce, to za wysokie progi finansowe. Ukraińcy mają nieco łatwiej.

Po zwiedzeniu Żagania obaj panowie w towarzystwie dyrektora pojechali do świętoszowskiego lasu, gdzie znajdują się zbiorowe mogiły radzieckich żołnierzy. - Bez pomocy pana Jacka na pewno byśmy się tam nie dostali i nie znaleźlibyśmy tego miejsca - podkreślali goście z Rosji.

- Na miejscu panowie położyli na ziemi zdjęcia dziadka i ojca, a także kawałek chleba, kiełbasy i kieliszek wódki. To taka ich tradycja. Widać było u nich ogromne wzruszenie - wspomina tamten sierpniowy dzień J. Jakubiak.

- Do dziś czuję żal do radzieckich władz, że wiedząc przez lata, gdzie były zbiorowe mogiły, nie zrobiły nic, by przenieść je z lasu na świętoszowski cmentarz - podkreśla A. Naumow. - Dopiero potem dowiedziałem się, że do 1995 roku jeńców radzieckich w naszym kraju traktowano jak zdrajców i przestępców. Mam nadzieję, że teraz ciała mojego dziadka i jego towarzyszy trafią na cmentarz.

W Żaganiu i okolicy było wiele obozów. Byli w nich więzieni nie tylko Rosjanie, ale także Brytyjczycy, Amerykanie, Francuzi i inni. - Przodków szukają jednak głównie Rosjanie, bo to oni najczęściej ginęli w obozach. Zachodni alianci w większości po wojnie wrócili do domów. Teraz ich potomkowie przyjeżdżają tu raczej w podróż sentymentalną, a nie w poszukiwaniu dziadków, ojców - tłumaczy Jakubiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska