We wtorek zaginęło sześcioro uczniów jednego gimnazjum. Czworo udało się odnaleźć po kilku godzinach. Wczoraj ostatnie dwie dziewczynki policja namierzyła w ekspresie do Warszawy.
Zgłoszenia od wystraszonych rodziców przyszły we wtorek wieczorem i w środę w nocy. Zaczęły się poszukiwania. Patrole wyjechały w miasto, policjanci szukali młodych w galerii Askana, na dworcach, przy dyskotekach i w parkach. Po wielu godzinach do domu wróciły cztery osoby.
Wczoraj po południu policjantka Jolanta Przygoda namierzyła ostatnie dwie poszukiwane dziewczyny. Jechały ekspresem do Warszawy. Obsługa pociągu dostarczyła gimnazjalistki do komisariatu w Bydgoszczy. Wieczorem miały wrócić do Gorzowa.
Okradli rodziców i pili
Cała szóstka mieszka w centrum i uczy się w gimnazjum przy ul. Szkolnej. We wtorek byli na imprezie. Pili alkohol kupiony m.in. za pieniądze skradzione rodzicom. Potem bali się wrócić do domu. Dlatego sześcioro wybrało "gigant". Rodzicom zostawili tylko kartki z informacją, żeby się nie martwili. Teraz młodzi będą pod opieką policyjnych specjalistów, którzy przyjrzą się także rodzicom.
Janusz Hwozdyk, dyrektor Zespołu Szkół nr 3 (gimnazjum to jego część), lada dzień dostanie charakterystyki całej szóstki, przygotowane przez pedagoga. - Poprosimy o współpracę izbę dziecka i centrum pomocy rodziny. Nie schowamy głowy w piasek - zapewnia.
Wracają, gdy brakuje kasy
RODZICU, NIE CZEKAJ!
Liczba ucieczek rośnie z roku na rok. Wczoraj pytaliśmy gimnazjalistów, dlaczego niektórzy ich koledzy uciekają z domu. - Bo to sposób na złe oceny czy jakąś wtopę. Jak człowiek zniknie, rodzice po powrocie wszystko puszczają w niepamięć - tłumaczyli zgodnie w Parku Róż.
Potwierdza to Przygoda, która na co dzień pracuje w Policyjnej Izbie Dziecka. Trafiają tam m.in. młodzi ludzie po ucieczce. Mówi, że zniknięć z domu się nie planuje, decyzja jest spontaniczna. - Gigant to ich metoda na rodzinne nieporozumienia, kiepski stopień. Czasem jednak znikają ot tak, dla zgrywy. Wracają, gdy skończą się pieniądze - dodaje policjantka.
Z każdym rokiem rośnie liczba zaginionych nastolatków. - Często dorośli nie mają nawet pojęcia, jak nazywają się najbliżsi znajomi syna czy córki. To nie najlepiej świadczy o stosunkach rodzinnych. Tym bardziej, że wiele razy okazywało się, że młodzi o planach ucieczki pisali na swoich blogach, czatach internetowych czy w e-mailach - mówi rzecznik policji Sławomir Konieczny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?