Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekają nam tysiące euro. Niemcy nie płacą mandatów

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Strażnicy miejscy ze Słubic skarżą się, że mandaty wystawione Niemcom są automatycznie umarzane. Sprawca nieznany...
Strażnicy miejscy ze Słubic skarżą się, że mandaty wystawione Niemcom są automatycznie umarzane. Sprawca nieznany... Straż Miejska Słubice
Polacy przyłapani przez fotoradary za Odrą płacą mandaty. Niemcy u nas czują się bezkarni. Polscy strażnicy i policjanci twierdzą, że nie ma sposobu uzyskania ich danych osobowych. Tymczasem...

Przez długi czas Lubuszanie, którym fotoradar pstryknął fotkę, nic sobie z tego nie robili, bo mandaty do Polski nie docierały. Od niedawna skarżą się, że muszą płacić.
- W porządku złamałam przepisy i z tym nie dyskutuję, ale wkurza mnie, że to samo zrobią u nas Niemcy i nie ponoszą konsekwencji - mówiła nam Krystyna (nazwisko do wiadomości redakcji), której niedawno przyszło zapłacić 45 euro za przekroczenie o 20 km prędkości we Frankfurcie. 30 euro wyniósł mandat, 15 euro prowizja za przelanie pieniędzy w banku za Odrą.

Gdy zapytaliśmy o to kilka dni temu burmistrza Tomasza Ciszewicza mówił, że do magistratu przychodzi coraz więcej osób, które skarżą się na to samo. Dziwił się, bo według niego nie ma uregulowań prawnych, które pozwalałyby na przekazywanie Niemcom danych osobowych kierowców. Potwierdził to komendant słubickiej Straży Miejskiej Wiesław Zackiewicz. - W październiku 2011 roku parlament europejski przegłosował dyrektywę w sprawie wymiany informacji dotyczących przestępstw i wykroczeń drogowych na terenie Unii, ale równocześnie wyznaczył czas na przystosowanie tych przepisów. Termin upływa 7 listopada 2013 roku. Do tego czasu kraje członkowskie, które podpisały dyrektywę, muszą dostosować przepisy i bazy danych, żeby można było przekazywać informacje. Niezrozumiałe jest, skąd Niemcy pozyskują te dane już dziś - mówił.

Sensacja? Niemcy w niezgodny z prawem sposób uzyskują nasze dane osobowe? Odpowiedzi szukaliśmy m.in. w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. Marcin Maludy z zespołu prasowego zapewniał, że z policyjnych źródeł takie informacje do Niemców nie płyną. - Jeśli chodzi o przestępstwa jak najbardziej wymieniamy się danymi, ale nie w sprawie wykroczeń - podkreślał.
Także Słubiccy policjanci opowiadali nam, że bardzo przydałby im się wgląd do niemieckiej bazy, chociażby po to, żeby ścigać złodziei paliwa. Bo nierzadko Niemcy tankują benzynę i uciekają nie płacąc rachunków. Pozostają bezkarni, chociaż właściciele stacji mają zapis z monitoringu i po numerach rejestracyjnych można by bez trudu namierzyć sprawców, którzy czują się bezkarni. Na pograniczu zaczęto więc podejrzewać, że informacje po prostu skądś wyciekły.

Dziś już wiemy, że Niemcy uzyskali je oficjalną drogą. Wyjaśnił to rzecznik frankfurckiego ratusza Christian Hirsch. Okazało się, że w październiku 2011 roku, zaraz po przegłosowaniu przez Parlament Europejski dyrektywy unijnej w sprawie wymiany danych osobowych, nasi sąsiedzi zwrócili się do swojego ministerstwa ruchu drogowego z prośbą o informacje, w jaki sposób mogą je uzyskiwać. Podano im warszawski adres Centralnego Ośrodka Informatyki. I gdyby nie to, że okazał się niewłaściwy, już od ubiegłego roku przysyłaliby nam mandaty. Ostatecznie sprawę wyjaśniono w kwietniu tego roku po tym jak nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wskazało adres poznańskiego oddziału COI. Od tego czasu frankfurtczycy wysyłają tam zapytania o dane. Czekają pięć tygodni, płacą niewiele ponad 30 zł i już je mają. Potwierdziła to nam w czwartek kierowniczka tego ośrodka Krystyna Michałowicz. - Udostępniamy te dane w trybie urzędowym, na pisemne zapytanie, na podstawie ustawy o ruchu drogowym (art. 80c, ustęp 6a) i dyrektyw unijnych - tłumaczyła. Nie potrafiła powiedzieć, ile razy COI wysyłał już adresy Polaków do Niemiec. - Nie prowadzimy statystyk - stwierdziła.
Co na to szef słubickiej straży? - Jestem zdziwiony - przyznał. - Wielu moich kolegów komendantów z całej
Polski zwracało się do ambasad krajów europejskich o udostępnienie tego typu danych i nigdy ich nie otrzymywali. Ja kontaktowałem się w tej sprawie z Polsko-Niemieckim Centrum Współpracy Służb Granicznych, Policyjnych i Celnych w Świecku i dostałem informację, że nie ma możliwości pozyskania tych danych. Nie słyszałem, tak jak i inne służby o tym, żebyśmy już teraz mogli występować do Niemców o przekazywanie adresów ich obywateli - mówił.
Nie potrafił nam powiedzieć dokładnie, ile tracą Słubice z powodu tego, że niemieccy kierowcy nie płacą mandatów. - Myślę, że około 70 tysięcy złotych rocznie - szacował.
Sprawdziliśmy, jak to wygląda w innych miastach na pograniczu. W Żarach fotoradarów nie mają. W Krośnie Odrzańskim jest jeden, ale jak podkreślał szef straży Leszek Wudarzewski tylko ok. 1 proc. namierzonych kierowców to są Niemcy. - Nie mamy uprawnień, żeby sprawdzić ich dane dlatego odstępujemy od czynności. Nie możemy też wystąpić o nie do policji, bo ustawodawca tego nie przewidział. Gdyby policja udostępniła nam jakiekolwiek dane przekroczyłaby swoje uprawnienia - uważa.

Pieniądze z fotoradarów idą w gminach na remonty dróg. Trudno policzyć, ile ich nam ucieka z powodu tego, że samorządy nie potrafią, jak Niemcy, wyegzekwować tego, co im się należy. Jedno jest pewne. Można by za nie wyremontować niejedną drogę. Kolejny raz coś przegapiliśmy, machnęliśmy ręką na całkiem pokaźną sumę. Kto? Prawnicy, strażnicy, urzędnicy, policjanci? I jak to możliwe, że Niemcy znaleźli adresata swoich pytań, a my nie potrafimy.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska