Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczestnicy festynu w Mniszkach pod Międzychodem spałaszowali dziś ćwierć tony powideł! (Zdjęcia)

Dariusz Brożek
Śliwki smażyła m.in. Monika Kaczmarek ze skansenu w Mniszkach. Kocioł otaczał wianuszek łasuchów.
Śliwki smażyła m.in. Monika Kaczmarek ze skansenu w Mniszkach. Kocioł otaczał wianuszek łasuchów. fot. Dariusz Brożek
Festyn w skansenie w Mniszkach był ostatnim akordem wielkiego smażenia powideł. Przez dwa tygodnie gospodynie mieszały je w ogromnych kotłach. Dziś częstowały nimi gości. - Pychota - zapewniał Andrzej Malinowski.

Smażenie śliwek w Mniszkach pod Międzychodem

Smażenie śliwek od kilku lat kończy sezon turystyczny w międzychodzkiej gminie. I jednocześnie promuje folwark w Mniszkach oraz zanikające już zawody i tradycje wiejskie. M.in. wyrabianie pysznych powideł. Dziś mieszała je ogromna chochlą m.in. sołtys Irena Idziak. - Śliwki smażyła moja babcia i mama, a teraz ja - mówiła.

Dawniej Wielkopolanki wychodząc za mąż otrzymywały w posagu m.in. ogromne garnki z miedzi. Właśnie do smażenia powideł. W wioskach wokół Międzychodu ta tradycja wciąż jest żywa. Podobnie jak wspólne smażenie powideł. - W tym roku jest jednak mało śliwek. I szybko opadły - narzekają mieszkańcy tzw. trójmiasta, czyli sąsiadujących ze sobą wsi Mniszki, Mnichy i Tuczępy.

Gospodynie przerobiły tonę owoców. Ile powideł spałaszowali ich goście? - Wyszło osiemset słoiczków, czyli około dwustu pięćdziesięciu kilogramów - szacuje Jacek Kaczmarek, który kieruje skansenem.

Pamiętaja o tradycjach

W festynie wzięły udział tłumy Lubuszan i Wielkopolan. Z Międzyrzecza przyjechał m.in. znany w mieście fryzjer Marian Gomuła. Jego rodzice pochodzą właśnie z Mniszek. - Dobrze, że ludzie pamiętają o takich tradycjach - mówił.

Przed wojną folwark w Mniszkach należał do rodziny von Unruh, potem przekształcono go w tuczarnie, która upadła po likwidacji Państwowych Gospodarstw Rolnych. Przed kilku laty władze Międzychodu wyremontowały zrujnowane budynki i utworzyły tutaj skansen. Uczestnicy dzisiejszego festynu mogli tam zobaczyć warsztaty wiejskich rzemieślników - np. garncarza, szewca, czy kowala. Na żywo podziwiali Zygmunta Dziubińskiego, który wyplatał kosze z wikliny. - Jeden zajmuje mmi dobrą godzinę - mówił rzemieślnik.

Kolejnymi atrakcjami dzisiejszego festynu były występy chóru "Lutnia" i orkiestry dętej Pojezierza Miedzychodzko-Sierakowskiego, a także pokazy kiszenia kapusty i ręcznego wyrabiania masła w wykonaniu uczniów Zespołu Szkolno-Przedszkolnego z Kamionny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska