Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniowie jedzą niezdrowo

Jan Walczak
Licealiści Marek, Dawid i Michał do szkoły zabierają zwykle tradycyjną składaną kanapkę. Jeśli nie kupują coś w sklepie podczas przerw.
Licealiści Marek, Dawid i Michał do szkoły zabierają zwykle tradycyjną składaną kanapkę. Jeśli nie kupują coś w sklepie podczas przerw. fot. Jan Walczak
W sklepikach szkolnych w Polkowicach są lizaki, batony, ciastka.

- Asortyment dobieramy dla naszych małych klientów - mówi sprzedawczyni Agnieszka Woźniak. - Kupują słodycze, chipsy i napoje.

Rozmawialiśmy z uczniami polkowickich szkół o tym, jak się odżywiają. Tylko niektórzy noszą w plecaku tradycyjne kanapki. Pozostali dostają pieniądze od rodziców, żeby wydać je na drugie śniadanie.

Sklepiki pełne słodyczy
Marta i Kasia uczą się w klasie 3a technikum ekonomicznego. W teczkach noszą obok książek jabłko, banana lub jogurt. - Zabieram zwykle kanapkę z serem, napój i coś słodkiego - wylicza Marta. Kasia natomiast kupuje bułkę słodką w drodze do szkoły. Na obiad licealiści mogą się wybrać do Gimnazjum nr 1, ponieważ zaplecze gastronomiczne w Zespole Szkół jest w remoncie. Kamil z technikum informatycznego kanapek nie zabiera. Czasem kupi pizzerkę. Je dopiero obiad w domu.

W Szkole Podstawowej nr 3 spotkaliśmy wielu uczniów jedzących chipsy i batoniki. Tu sklepik przeżywa oblężenie. A. Woźniak, która w nim sprzedaje, mówi, że ma stałych klientów: - Są dzieci, które przychodzą codziennie po drugie śniadanie. Nawet z dwudziestozłotówką od rodziców - opowiada polkowicznka. - Kupują łakocie - dodaje.

Gotują, co dzieci lubią

- Nie należy dawać zamiast kanapki pieniędzy, żeby dziecko sobie coś kupiło - mówi Elżbieta Wasielewska, technolog żywienia i dietetyk z Głogowa. - Nie skontrolujemy wtedy co je nasza pociecha. Lepiej wykupić obiady, bo w sklepikach szkolnych brakuje tego, co odżywcze i zdrowe - dodaje.

Alternatywą dla sklepiku jest szkolna stołówka. - Wydajemy codziennie 340 obiadów - mówi Elżbieta Szczepańska, intendentka w polkowickiej SP 3. - Jeden posiłek dziennie kosztuje tylko 3 zł i składa się z dwóch dań. Gotujemy to, co dzieci lubią - opowiada. Poza tym szkoła proponuje wszystkim codziennie szklankę mleka.

- Pomożemy sfinansować zakup posiłku w szkole o ile dochód w rodzinie nie przekroczy 700 zł na osobę - mówi Beata Puławska, dyrektor ośrodka pomocy społecznej. - W przypadku przedszkolaków realizujemy program rządowy. Tu wspieramy przy dochodzie do 526 zł na osobę - informuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska