Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uderzyli tak mocno, że ciała łamały oparcia!

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected] Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Autobus uderzył o 5.20 nad ranem w ciężarówkę pełną sprzętu komputerowego, na 15 kilometrze autostrady od Olszyny w kierunku Wrocławia. Najciężej ranny kierowca autobusu zmarł.
Autobus uderzył o 5.20 nad ranem w ciężarówkę pełną sprzętu komputerowego, na 15 kilometrze autostrady od Olszyny w kierunku Wrocławia. Najciężej ranny kierowca autobusu zmarł. Paweł Hryniewicz, KP PSP Żary
Na stole operacyjnym zmarł kierowca autobusu, który w czwartek rano uderzył w ciężarówkę stojącą na odcinku autostrady Olszyna - Wrocław. W żarskich szpitalach leży ośmiu rannych spośród 20 ofiar wypadku. Pochodzą spod Sandomierza i jechali z pracy z Belgii.

Gwałtowne hamowanie, a zaraz po nim silne uderzenie wbijające pasażerów w siedzenia. Na końcu huk i trzask pękającej szyby. - Własnymi ciałami łamaliśmy oparcia - mówił już w szpitalu Michał Saramak, pasażer autokaru. - Widzieliśmy, jak ludzi wyrzucało z siedzeń. Dookoła krzyk i panika. Nas uratowało tylko to, że siedzieliśmy na samym tyle. Inni mieli mniej szczęścia. Poszliśmy sprawdzić, co z kierowcą.

- Był przyblokowany, kierownica wbiła mu się w ciało, nogi miał przygniecione - opowiada Marcin Krasoń. - Był przytomny, coś do nas mówił. Próbowaliśmy go wyciągnąć. Któraś z dziewczyn zadzwoniła na numer alarmowy. Chwilę trwało, aż wyważyliśmy przyblokowane drzwi. Kilku pasażerów wyszło o własnych siłach. Kierowcę zakleszczonego w kabinie uwalniali strażacy. Ratownicy wydostali też mężczyznę z urazem kręgosłupa. Na szpitalne oddziały trafiło osiem osób z najcięższymi obrażeniami: dwie na ortopedię, pięć na chirurgię, jedną położono na oddziale laryngologii.

Paweł Adamczyk w chwili zderzenia siedział na samym środku tylnego siedzenia. Poleciał do przodu na podłogę. Ze złamaną łopatką, w szpitalu zostanie jeszcze kilka dni. Rany się zagoją, lecz widoku kierowcy uwięzionego w autobusie długo nie zapomni. Trzydziestolatek przywieziony do 105. szpitala w Żarach z ciężkimi urazami ciała, zmiażdżoną miednicą i kończynami, zmarł na stole operacyjnym.

Pozostali pasażerowie po badaniu i opatrzeniu ran w szpitalu czekali na transport do domu. Autokar z 16 pasażerami i drugim kierowcą jechał z Belgii. Z pracy wracali nim do kraju nasi rodacy. Większość z nich to młodzi, 20-, 30-letni ludzie z okolic Sandomierza.

Z wstępnych ustaleń policji wynika, że kierowca musiał nie zauważyć stojącej na lewym pasie ruchu ciężarówki. - Zatrzymała się, bo z ciągnika odpadło koło - poinformowała Kamila Zgolak-Suszka, rzeczniczka żarskiej policji. Dodała też, że kierowcy wystawili awaryjny trójkąt. Niestety, kierowca autobusu chyba go nie zauważył.

Droga po wypadku była nieprzejezdna przez kilkanaście godzin.
Lubuskie drogi należą do jednych z najbardziej niebezpiecznych w kraju. Niemal codziennie dochodzi na nich do poważnych wypadków, często śmiertelnych. Jak wynika z policyjnych statystyk, najczęstszymi przyczynami są brawura, nadmierna prędkość i alkohol. Sprawdziliśmy, jak zakończyły się sprawy najgłośniejszych wypadków w ostatnich latach.

- Nie zawsze sprawiedliwość przychodzi szybko. Zwłaszcza, gdy przebieg tragedii nie jest jasny. Przesłuchania świadków, opinie biegłych. Czasami na wyrok trzeba czekać nawet kilka lat - tłumaczy sędzia Roman Makowski z gorzowskiego sądu. - I nie ma dwóch takich samych spraw, nawet jeśli są podobne. Liczy się stopień zawinienia, zachowanie kierowcy przed i po wypadku, czy był już karany za podobne przestępstwo i wiele innych szczegółów - dodaje.

* W 2004 r. we wsi Deszczno kierowca busa, w którym jechali gimnazjaliści z wycieczki do Niemiec, wjechał na przeciwny pas ruchu prosto pod tira. Zginęło troje nastolatków, 12 zostało rannych. Dopiero 2,5 roku później zapadł wyrok w tej sprawie. Artur C. został skazany na sześć lat więzienia.

* W styczniu 2011 r. w Poźrzadle pijany kierowca wyjechał swoim audi prosto przed rozpędzonego tira. Przeżył, ale zabił wszystkich swoich czworo pasażerów. U Dawida B. wykryto we krwi dwa promile alkoholu. Został skazany jeszcze w tym samym roku, w grudniu: sześć lat więzienia i 75 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonych.

* W 2006 r. w podgorzowskim Jastrzębcu Jacek Ł. spowodował jeden z najtragiczniejszych karamboli w Gorzowie. Jego mercedes nagle zjechał na przeciwny pas i staranował osobowego peugota. Na miejscu zginął pasażer mercedesa oraz kierowca i pasażerka peugota a do szpitala w bardzo ciężkim stanie trafiły trzy kobiety z tego auta i sam Jacek Ł. Początkowo policja nie wykluczała, że zawinił silny podmuch wiatru (w tym dniu były straszne wichury, które łamały drzewa), ale potem wyszło, że sprawca był pijany, co więcej, nie miał prawa jazdy, bo zabrano mu je za... Jazdę po pijaku! Sąd nakazał aresztować go jeszcze w szpitalu (został przewieziony do zamkniętego oddziału). Mężczyzna trafił do wiezienia na 11 lat!

* A co się dzieje w sprawie tragicznego wypadku autobusu PKS ze stycznia tego roku? Przypomnijmy: kierowca cysterny stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w autobus PKS jadący z Żar. Zginęły dwie osoby, dziesięć trafiło do szpitala. - Postępowanie trwa - powiedział nam wczoraj rzecznik prokuratury w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz. Kierowca cysterny ma postawiony zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym (to coś więcej, niż ,,zwykły'' wypadek - red.). - Groziłoby mu do 11 lat, ale tutaj wina była nieumyślna, więc maksymalny wyrok może sięgnąć pięciu lat - mówi prokurator. Jednak do wyroku daleko. To jedna z tych trudnych spraw, gdzie potrzebne są opinie biegłych. Na sprawiedliwość przyjdzie więc zaczekać.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska