Pracowała w kwiaciarni w Holandii i Irlandii. Ale marzyła o własnej, w Polsce. Dwa lata temu plany zamieniła w rzeczywistość. Dziś oferuje nietypowe bukiety w dwóch miejscach w mieście.
Karolina Drozdek przyznaje, że miłość do kwiatów odziedziczyła po mamie. Od kiedy pamięta, w domu, przed domem w Wilkanowie, zawsze było pełno roślin i ozdobnych krzewów. Rodzina uprawiała także truskawki. Nic więc dziwnego, że skończyła szkołę ogrodniczą.
- Potem wyjechałam do Holandii, tu podszlifowałam trochę język - wtrąca. - Bardzo podobały mi się tamtejsze kwiaciarnie. Każda miała swój niepowtarzalny klimat.
Pozwalają puścić wodze fantazji
Na pół roku dom w Wilkanowie zamieniła na mieszkanie w Irlandii. Już na drugi dzień pobytu w tym kraju znalazła pracę w kwiaciarni.
- W nich po prostu sprzedaje się kwiaty. Jest czysto, niemal sterylnie, żadnych ozdób, gałęzi czy kory - opowiada. - Nie bardzo mi się taki styl podobał.
Inaczej podchodzą do kwiatów także irlandzcy klienci. Kupują je codziennie, bez okazji, do domu i jako symbol wyrażania uczuć. Ale i u nas się to zmienia.
Pierwszą jej kwiaciarnią była ta na os. Pomorskim. Dwa lata temu okazało się, że właścicielka kwiaciarni Renee na os. Zacisze wyjeżdża do Anglii i chce sprzedać swój lokal. Drozdek nie wahała się ani minuty.
- Nie zmieniałam nazwy, bo ludzie się już przyzwyczaili - mówi. - Jestem zadowolona, bo miejsce fajne, osiedle młode. Klienci pozwalają wykonywać bukiety takie, jakie im proponuje. Oryginalne, niespotykane.
Bez sztucznych dodatków
W październiku tego roku okazało się, że może także uruchomić swoją kolejną kwiaciarnię. Tym razem obok ratusza, w ciągu, gdzie od lat sprzedaje się bukiety.
- Tu mamy mniej miejsca niż na Zaciszu, ale za to jesteśmy w centrum miasta i możemy to samo oferować - opowiada. - Tę kwiaciarnię nazwałam: Wyjątkowa. Bo chcemy być inni.
Nie używamy nic sztucznego do bukietów. Żadnego malowania kwiatów, wstążek, folii.
Dla pani Karoliny układanie bukietów to sztuka. Stąd szkolenia, kursy, lektura fachowych czasopism.
- Za miesiąc znów wyjeżdżam na szkolenie światowej sławy florysty - dodaje. - Trzeba być na bieżąco z najnowszymi trendami.
W kwiaciarni na Zaciszu pachnie sianem, które leży na podłodze. Jesienią pod nogami klientów szeleściły liście. Latem chodzili po morskim piasku z muszelkami. Teraz płoną świece. Czuć atmosferę świąt. W sobotę klienci mogli liczyć także na upominki od Mikołaja. Jak przyznaje Drozdek i pracująca w Rennee Agata Lechów - na kolejne dni także nie zabraknie niespodzianek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?