Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UL. MICKIEWICZA 12: Sprzedaje koty na szczęście

Leszek Kalinowski Data publikacji artykułu w "GL" > 21 stycznia 2008
Wyjeżdżający do Anglii kupują duże ilości aniołków. Na prezenty - mówi Marta Thiele
Wyjeżdżający do Anglii kupują duże ilości aniołków. Na prezenty - mówi Marta Thiele fot. Krzysztof Kubasiewicz
Kilkanaście lat temu nastoletnia Marta przybiegała tu po lekcjach, by pomagać rodzicom. Teraz role się odwróciły.

Marta Thiele codziennie skręca koło baru Niger w stronę konkatedry. W wąskiej uliczce prowadzi sklep. To rodzinny interes.

- Przejęliśmy go od moich rodziców - mów M. Thiele. Ale nie znaczy to, że pani Henryka Thiele tu już nie zagląda. Wszak przychodziła tu 14 lat. Teraz ona pomaga córce, jak ta niegdyś pomagała jej.

Wszystko zaczęło się od sztucznych kwiatów, na które był olbrzymi popyt. Potem doszły do tego pamiątki i różne bibeloty. Klientów nie brakowało do czasu, kiedy wybudowano w mieście hipermarkety. Ruch zrobił się mniejszy. Mody na ozdoby się zmieniały, a wraz z nimi asortyment w sklepie.

.

Pani Marta razem z mężem Markiem Suszczewiczem sprzedawała w Polmozbycie przy ul. Francuskiej - kominki, rolety na okna i inne rzeczy. Przy ul. Mickiewicza pracowali rodzice. Z czasem wykupili lokal na własność. Zrobili remont.

- Wejście teraz jest od uliczki, a nie z boku jak było kiedyś - dodaje M. Thiele. - Rok temu właścicielem sklepu został mój mąż.

Na pytanie o wiszące indiańskie łapacze snów, odpowiada, że moda na te ozdoby, zawieszane przy oknach powoli mija. Niezmiennie zaś nie brakuje miłośników aniołków. Z różnych materiałów, w różnych kolorach. Popularna wciąż jest wiklina i kolorowe chodniczki.

Tuż przy wejściu, do pani Marty uśmiechają się dwa koty. Metrowe.

- Bardzo lubię koty. Teraz mamy dwa żywe, bo mąż w sylwestra znalazł jednego biednego pod blokiem. Przygarnęliśmy go do siebie - opowiada M. Thiele. - W sklepie kotów dostatek. Ale nie miauczą. Stoją na podłodze i półkach. Mniej popularne są słonie, pelikany, ryby.

Pani Marta lubi swoją pracę, spotkania z klientami, którzy proszą o radę. Wyjeżdżają do Anglii, Irlandii, Niemiec. Chcą coś ofiarować gospodarzom w prezencie. Ale co? M. Thiele zawsze coś wymyśli.

Leszek Kalinowski
0 68 324 88 74
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska