Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UL. ZYTY: Rekordowa ilość mam

Dagmara Ostrowska 0 68 324 88 35 [email protected] Data publikacji artykułu w "GL" > 13-14 czerwca 2009
Trenują: Aleksandra Ciećka i Paulina Merchel
Trenują: Aleksandra Ciećka i Paulina Merchel fot. Krzysztof Kubasiewicz
Czego mężczyźni mogą się dowiedzieć na szkole rodzenia? Że np. gdy kobieta chce o drugiej w nocy jeść ptasie mleczko, to nie znaczy że chce mu uprzykrzyć życie, ale że dzidziuś ma na to ochotę. A dzieciom i mamom się nie odmawia...

Chyba w żadnym innym pomieszczeniu w całym mieście, nie znajdziemy tylu zdjęć brzuchów. I to wielkich, uśmiechniętych, pomalowanych brzuchów. Właśnie takie fotki zapełniają dwie ściany w szkole rodzenia w zielonogórskim szpitalu, którą od trzech lat prowadzi Katarzyna Sadurska.

- Przejęłam ją od poprzedniczek - opowiada pani Kasia. - W sumie szkoła istnieje około 10 lat. Bałam się bardzo, że coś nie wyjdzie, że nie będzie chętnych. Ale byłam pełna zapału do pracy. No i udało się. A z roku na rok jest coraz większe zainteresowanie.

Z czego to wynika? - Na pewno więcej kobiet zaczyna rodzić, po drugie większa jest ich świadomość - tłumaczy Sadurska. - Chcą poukładać sobie ten ogrom wiedzy, który mają z internetu, książek czy prasy. Chcą oswoić strach, który im towarzyszy często przed porodem.

Jedna wielka rodzina

Rocznie szkołę kończy ok. 300 par. Ten rok zapowiada się jako rekordowy. Bo już do końca czerwca skończy ją 180 par. Specjalnie dla przyszłych rodziców została też uruchomiona szkoła weekendowa. Pani Kasi w zajęciach w weekendy pomaga Danuta Kamińska. Pani Danuta prowadzi również poradnię laktacyjną i pracuje w szpitalu na roomingu.

- Nasi absolwenci po ukończeniu szkoły spotykają się prywatnie, tworzą grupy, bywa że jeżdżą razem na wczasy - mówi Kamińska. - I cały rok czekają na nasze pikniki. Ostatni był tydzień temu w Ochli. Nie spodziewaliśmy się takiej frekwencji.

Po co przychodzi się do szkoły rodzenia? - Nasi podopieczni chcą być dobrymi rodzicami - dodaje Sadurska. - A tu nauczą się pozycji do porodu, technik oddychania, pielęgnowania noworodka. Poznają również szpital, oddziały. Zresztą my też odwiedzamy naszych absolwentów na oddziałach. Kiedy czekają na poród, albo zaraz po. Na zajęciach w szkole poznają też naszych lekarzy. A zawsze to milej się robi, kiedy leżąc w szpitalu można zobaczyć znajome twarze.

Panowie też przychodzą

Do szkoły zgłaszają się przede wszystkim kobiety, które są w pierwszej ciąży. Oczywiście przychodzą i panie w drugiej. Często te, które rodziły 10 lat wcześniej i już niczego nie pamiętają albo chcą się dowiedzieć czegoś nowego.

Generalnie wiek rozrodczy podnosi się, dlatego większą część absolwentek stanowią kobiety ok. 30 roku życia. Panowie też są. - I to nas cieszy - mówią prowadzące. - Ważne, żeby mężczyzna posłuchał, co się dzieje z kobietą w ciąży i po porodzie, jak się trzeba nią opiekować. Że gdy kobieta chce o drugiej w nocy jeść ptasie mleczko, to nie znaczy że chce mu uprzykrzyć życie, ale że dzidziuś ma na to ochotę. A dziecku i mamom się nie odmawia.

I najważniejsze - para musi podjąć świadomą decyzję, czy partner ma być przy porodzie, czy nie. Nie wolno nikogo do tego zmuszać.

- W zasadzie mężczyźni coraz częściej decydują się na wspólny poród - tłumaczy Sadurska. - Ewentualnie wychodzą w momencie samego przyjścia dziecka na świat. Zresztą wcale nie jest powiedziane, że to partner musi być z rodzącą. Kobiecie może przy porodzie towarzyszyć mama, teściowa, siostra, przyjaciółka. Ważne, żeby ktoś z nią był i ją wspierał.

Oprócz szkoły rodzenia, kobiety mogą skorzystać z poradni laktacyjnej, masażu noworodków. Ale o tym wszystkim można dowiedzieć się już na zajęciach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska