Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unibax Toruń - Stal Gorzów: na wyjeździe znów smutne miny

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Zafrasowane miny Artura Mroczki (z lewej) i Nickiego Pedersena mówią w zasadzie wszystko. W Toruniu stalowcy mieli jedynie przebłyski skutecznej jazdy, które wystarczyły tylko na obronę bonusa.
Zafrasowane miny Artura Mroczki (z lewej) i Nickiego Pedersena mówią w zasadzie wszystko. W Toruniu stalowcy mieli jedynie przebłyski skutecznej jazdy, które wystarczyły tylko na obronę bonusa. fot. Mariusz Murawski/Gazeta Pomorska
Caelum Stal ma jeszcze czas, by łatka ekipy wyłącznie własnego toru nie przylgnęła do niej na dobre, ale fakt jest faktem: w Toruniu długo nie mieliśmy za wiele do powiedzenia. Ostatecznie gorzowianom udało się zdobyć bonusa.

W niedzielę w Grodzie Kopernika przegraliśmy z Unibaksem 40:50. O honorowej porażce i przywiezieniu do domów dodatkowego punktu za dwumecz zadecydowały biegi numer XII i XIII. To dzięki zwycięstwom w nich 5:1 i 4:2 zmniejszyliśmy aż 16-punktową stratę do dziesięciu "oczek", a potem nie pozwoliliśmy już "Aniołom" na nowo rozwinąć skrzydeł. Zostaje jednak pytanie, czy bonus to mało, czy jednak dużo?

Przed pojedynkiem z "Krzyżakami" nikt nie mówił, że to cel minimum, bo to było jasne jak słońce. W Gorzowie pokonaliśmy rywali 52:38 i biorąc pod uwagę potencjał obu drużyn, odrobienie 14 "oczek" przez gospodarzy było mało realne. Przez chwilę dodatkowy punkt nam jednak uciekł, ale ostatecznie skończyło się planowo.

- Cieszymy się z bonusa. Muszę jednak przyznać, że tor nas zaskoczył. Był dość selektywny, inteligentnie przygotowany przez miejscowych. Im bliżej końca, tym lepiej nam się na nim jechało, choć co prawda na koniec na swoje barki cały ciężar wziął najmłodszy, czyli Bartosz Zmarzlik (6 pkt. i bonus - dop. red.) - ocenił trener Caelum Stali Czesław Czernicki. Co natomiast zadecydowało o porażce? - Przede wszystkim zabrakło wyniku Mateja Zagara (3 i 2). Traciliśmy też bardzo dużo punktowanych pozycji, nawet po doskonałych startach. Zwłaszcza na wyjściu z łuku, przy krawężniku. Powinniśmy skupić się na szukaniu odpowiednich ścieżek do skutecznej jazdy.

Huśtawka formy Słoweńca, który tydzień temu zdobył aż 13 "oczek", to nie jedyny "kwas". Znów niewidoczny był Artur Mroczka (0), który pokazał się tylko raz. Pod koniec tygodnia po raz pierwszy od chwili kwietniowej kontuzji na motocykl ma wsiąść Hans Andersen i niewykluczone, że w niedzielę przeciwko Betardowi Sparcie Wrocław zobaczymy właśnie Duńczyka.
Wciąż rozczarowuje Nicki Pedersen (10 i 1). Przez trzy ostatnie sezony "Power" wyciszył się, ale jednocześnie w dół poszły jego rezultaty w Grand Prix. Teraz biegi z jego udziałem to znów rosyjska ruletka, bo nigdy nie wiadomo, czy w płot wywiezie rywala, a może kolegę z drużyny. Choć preferuje agresywny styl jazdy, to jednak rywale nie czują już przed nim respektu, jak wtedy, gdy zostawał mistrzem świata.

Większych pretensji nie mogliśmy mieć za to do Nielsa Kristiana Iversena (9 i 1) i wspomnianego Zmarzlika. - Torunianie postawili nam trudne warunki. Spod taśmy wychodziliśmy nieźle, ale potem szybko traciliśmy ciężko wywalczone pozycje. Ja również nie byłem zbyt szybki. Szukałem odpowiednich ustawień, ale w żadnym biegu nie byłem do końca zadowolony - stwierdził ten pierwszy.

Z kolei nasz junior skorzystał z rady mistrza świata i kapitana Caelum Stali. - Po trzecim biegu zmieniłem ustawienia na takie, jakie poradził mi pan Tomek Gollob - przyznał 16-latek, który po raz pierwszy w karierze wystąpił w nominowanym biegu. - Gdy przed XIV wyścigiem spojrzałem na tablicę i zobaczyłem, kto w nim jedzie (Iversen oraz Rune Holta - 10 i 1, Adrian Miedziński - 8 i 4 - dop. red.), to pomyślałem: "Oho, jadą prawdziwe kozaki, trzeba się spinać!". W lidze jeżdżę coraz lepiej i już nie boję się starszych. Na początku, gdy widziałem znane nazwisko, to stawiałem siebie na straconej pozycji. Teraz, gdy kilka razy wygrałem z lepszymi, zyskałem pewność siebie.

Tyle stalowcy, oddajmy głos zwycięzcom. - W 80 proc. wykonaliśmy ten plan, który sobie założyliśmy. Gdyby jednak Michael Jepsen Jensen (2 - dop. red.) pojechał nieco lepiej, to byłoby nam łatwiej. Do zdobycia bonusa zabrakło nie tyle jego punktów, co tych straconych w Gorzowie na skutek wykluczeń i taśm - ocenił Sławomir Kryjom, menadżer "Krzyżaków".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska