- Wiem, że to niemodne i nie na czasie, ale my już szykujemy się do... Dnia Kobiet - zapowiada Krystyna Orwat, była dyrektorka ogólniaka, a obecnie prezeska uniwersytetu trzeciego wieku. Wskazuje, że w UTW nieustannie coś się dzieje i żeby się nie pogubić w licznych zajęciach, trzeba planować i trzymać się harmonogramu. - Grup, sekcji zainteresowań mamy aż 18 - dodaje. - Jeśli każda ma godzinę, półtorej zajęć w tygodniu, to proszę policzyć, ile czasu spędzamy tutaj, w naszej siedzibie, czyli w gościnnym domu kultury! Często biorę kanapki na zajęcia...
Niedługo będzie dziewięć lat jak w mieście powstał uniwersytet trzeciego wieku. Było to 17 marca 2005 r. Wtedy przyszło 49 osób. Dziś UTW liczy 110! I rzec można, że dzięki liderce, emerytowanej matematyczce, ma swój niepowtarzalny program z nastawieniem na rozwój intelektualny. - Lekarze zalecają, żeby ćwiczyć, ale bardziej szare komórki - mówi K. Orwat. Dzięki temu niektórzy uważają, że uniwersytet to wręcz pewien lokalny styl życia. Jest tutaj sudoku, nauka języków obcych, w tym rosyjskiego (ze śpiewami), zespół wokalny, komputery, rękodzieło (tutaj ostatnia pasja to koraliki), grupa historyczna, geograficzna, ogrodnicza i inne.
- Zmobilizował mnie kolega, a przyciągnęły komputery i sudoku - opowiada Stanisław Oster, nowicjusz, bo w grupie dopiero od listopada. - Ale zatrzymała tutaj atmosfera. Nasza wigilia, to zdarzenie, w jakim jeszcze nigdy nie brałem udziału. Panuje serdeczność, koleżeństwo, to jest wielka grupa przyjaciół.
K. Orwat potrafiła ściągnąć ludzi, którzy - ma tego świadomość - przechodząc na emeryturę, stracili "swoje środowisko naturalne", porwały im się więzy zawodowe. Jeśli zostali sami, usiedli przed telewizorem, to są życiowo przegrani. Ale UTW to nowe środowisko, które skutecznie potrafi zastąpić tamto zawodowe. - Bywam w moim LO, ale jeśli mam do wyboru dwie imprezy w tym samym czasie, to idę na uniwerek - wyjaśnia pani Krystyna. Tym sposobem myślenia potrafiła zarazić pozostałych 100 "studentów".
- Jakbym się tutaj dobrze nie czuła, to bym nie została - deklaruje dojeżdżająca z Kalska Bogusława Szyjka.
- Nasze dzieci mają z nami lżej - śmieje się Barbara Suwała. Ale to wcale nie jest żart. - Nie muszą się nami zajmować, opiekować, bo wiedzą, że mama jest wśród ludzi i nie muszą się o nic martwić.
- To także szansa innego życia - uważa Franciszek Miter. - Mam 73 lata i myślę, żeby zacząć naukę angielskiego. Czemu nie?!
Teresa Krych opowiada, że wstaje o 5.00, żeby zrobić tłumaczenie na niemiecki. Bo przecież są zadania domowe. - A jak już przetłumaczyłam, to z zrobiłam jeszcze przekład z niemieckiego na rosyjski dodaje.
Studenci UTW opowiadają o koleżance, którą dzieci postanowiły zabrać do siebie, do Gorzowa. Ta jednak zaoponowała. - Nie, powiedziała, bo tutaj mam uniwersytet.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?