Obecnie jesteśmy świadkami rozpadu Stoczni Szczecin, klubu, który co prawda nie ma długiej historii i uznanej marki w kraju, ale szybko zjednał przy sobie kibiców w naszym regionie, a co ważniejsze rozbudził ich nadzieje do granic możliwości. Bo jak inaczej nazwać transfery Bartosza Kurka, Łukasza Żygadły, Mateja Kazijskiego czy uznanego w Europie trenera - Radostina Stojczewa oraz zapowiedzi walki o medale i europejskie puchary. Tyle tylko, że dopiero teraz okazuje się, iż drużyna Stoczni została zbudowana na kredyt, a jej przyszłość budowana była na podstawie wstępnej umowy z gigantycznym sponsorem. Kiedy ten się wycofał, wszystko runęło jak domek z kart.
CZYTAJ TEŻ:- Stocznia chowa głowę w piasek [KOMENTARZ]
- Stocznia Szczecin zalega swoim zawodnikom w wypłacie pensji. Siatkarze wyjechali jednak na mecz
- W Stoczni mocno pracują nad poprawą sytuacji
W klubie nie kryją już tego, że sportowy projekt znalazł się na olbrzymim zakręcie, a w zasadzie wypadł z drogi. Siatkarze szukają nowych klubów, gdyż po trzech miesiącach zaległości mogą rozwiązywać swoje umowy, a rozmowy prezesów klubu i sponsora nie przynoszą efektów. Na siatkarzy ze Szczecina popyt jest duży. Klub spisał się latem świetnie pod względem transferów i zbudował potęgę. Nie udało się jej jednak utrzymać.
Udało się uratować sytuację przed tygodniem i po rozmowach władz z zawodnikami drużyna pojechała na ligowe spotkanie do Katowic (przegrała 1:3). Jednak od tej pory w klubie niewiele się zmieniło, zaległości dalej nie są regulowane i sytuacja prędko się raczej nie unormuje. Stocznia może stracić nie tylko największe swoje gwiazdy, jak Kurek czy Żygadło, ale również zawodników mniejszego formatu, którzy są w klubie dłużej i pracowali na jego obecną pozycję w ekstraklasie. Oznaczać to będzie w praktyce wycofanie się z rozgrywek Plus Ligi i ostatecznie być może także rozpad samego klubu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Stoczni Szczecin potrzeba ciszy, pracy... i sponsorów
Zawodnicy domagają się ruchów ze strony tytularnego sponsora klubu, ale tych na razie nie widać. Siatkarze jeszcze jakiś czas temu deklarowali, że chętnie pozostaliby w Szczecinie, oczywiście pod warunkiem sporych zmian w klubie, czyli dużego zastrzyku środków finansowych. To już się raczej nie uda. Władze klubu robią, co mogą. Rynek w Polsce nie jest jednak bogaty w firmy, które z miejsca są w stanie zainwestować spore środki w klub, który nie do końca był w ostatnich latach dobrze zarządzany.
Koło się więc zamyka i trudno znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji. We wtorek po południu odbywała się kolejna tura rozmów przedstawicieli sponsora z przedstawicielami klubu. Żadna ze stron nie odbiera jednak telefonów i trudno o jasne komunikaty w temacie. Wkrótce klub może ogłosić upadłość albo przedstawić realny plan naprawczy finansów. W to drugie rozwiązanie jednak mało kto już wierzy.
To byłaby fatalna wiadomość dla kibiców i całego siatkarskiego środowiska w regionie. Wydawało się, że Espadon (od tego roku Stocznia) to klub, który będzie w ekstraklasie na długie lata, który pójdzie śladem Chemika Police i będzie zbierał medale mistrzostw kraju oraz grał w Europie. Tymczasem nawet zaległy czwartkowy mecz u siebie Stoczni z Treflem Gdańsk stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Jeżeli w środę siatkarze nie dostaną jasnej informacji odnośnie spłaty zaległych pensji czy też choćby samego planu spłaty, do spotkania może nie dojść. Klub, jak na razie, sprzedaje bilety na to spotkanie.
ZOBACZ TAKŻE: MAGAZYN SPORTOWY GS24. Karaoke dla hospicjum
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?