Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uraz od narzędzia?

ANNA BIAŁĘCKA
Proces toczył się ponad rok. - Mimo wyroku uniewinniającego nie czuję ulgi - wyznał po zakończeniu rozprawy Andrzej Sepiół. - Tego co przeżyliśmy, nic nie wymaże z pamięci.

Niemowlę, o pobicie którego został oskarżony jego ojciec, zmarło w legnickim szpitalu w maju 2004 roku. Wcześniej matka chłopczyka zawiozła je do głogowskiego szpitala. Tu jednak lekarze uznali, że dziecko powinno zostać odwiezione do lecznicy w Legnicy. Było w stanie krytycznym. Jeden z legnickich lekarzy powiadomił policję, że niemowlę mogło zostać pobite. Podejrzenie od razu padło na ojca chłopca.

Uraz od narzędzia?

Mimo że biegły lekarze uczestniczący przy operacji dziecka w szpitalu, wydali opinię, że przyczyną śmierci Jędrusia były zmiany chorobowe, po kilku miesiącach prokuratura rejonowa w Głogowie sporządziła akt oskarżenia przeciwko ojcu. Zarzucono mu pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Główną podstawą do oskarżenia stały się wyniki sekcji niemowlęcia, sporządzone przez wrocławski Zakład Medycyny Sądowej. Wynikało z niej, że Jędruś ma obrażenia głowy, które mogły być wynikiem uderzania jakimś narzędziem, na przykład wazonem, lub kopnięcia. - Policja pojawiała się w naszym domu wielokrotnie, robili przeszukania lub zbierali jakieś ślady - mówi mama dziecka Aneta Sepiół. - To było straszne, zwłaszcza dla naszych dwóch córeczek. Były kilkakrotnie przesłuchane, mimo że mają zaledwie po kilka lat.

Będzie apelacja

Ciężkim przeżyciem dla rodziców było także zobaczenie zwłok dziecka, które zwrócono z Wrocławia po sekcji. - Były zapakowane w worku, w kawałkach - wspominają. - W tej sprawie czekamy na rozpoczęcie procesu, gdyż zaskarżyliśmy lekarza o zbezczeszczenie zwłok Jędrusia.
W trakcie procesu o pobicie przesłuchanych zostało kilkudziesięciu świadków, lekarzy ze szpitali w Legnicy i Głogowie, sąsiadów. - Wyrok uważamy za niesłuszny - powiedział prokurator rejonowy Wojciech Czerwiński. - Już następnego dnia po jego ogłoszeniu złożyliśmy do sądu wniosek o uzasadnienie go na piśmie. Na pewno będziemy składali apelację.
- Oczywiście jestem zadowolony z wyroku sądu, choć nie dopuszczałem do siebie, że może on być inny - powiedział A. Sepiół. - Miałem jednak nadzieję, że proces pozwoli nam dowiedzieć się, co faktycznie było przyczyną śmierci naszego synka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska