[galeria_glowna]
- Przyjechała pani na jubileusz ,,jedynki". Co pani widzi, wspominając szkołę? - Moją serdeczną przyjaciółkę, Jadzię Korcz. Zawsze z nią chodziłam do szkoły. Widzę jej niebieski płaszczyk z wielkim guzikiem. Byłyśmy jak papużki-nierozłączki.
- I nigdy się nie pokłóciłyście np. o chłopaków? - Ona gustowała w inteligentnych, wygadanych, z klasą. A ja... zaprosiłam na szkolną zabawę bezzębnego Mrówę z zakładu poprawczego. Ba, nawet podpis jego mamy podrobiłam, żeby przyjechał.
- Była pani bardziej humanistką czy ścisłowcem? - Najlepsze oceny miałam z gimnastyki. A tak w ogóle to miałam okresy, kiedy wszystko kapowałam i wtedy była zdolna. I czasy, kiedy rozkojarzona muzyką i chłopakami, wszystko było dla mnie czarną magią. No i byłam tumanem.
- Jak pani wspomina maturę? - Ooo, przez nią spać po nocach nie mogę. Z matematyki spisałam wszystko od Jadzi Nowak. Wszystko, czyli łącznie z brudnopisem i jej jakimiś zapiskami. No i sprawa się rypła. Trzeba było walczyć na ustnym. Z matematyką zawsze miałam problemy.
.
- To jak sobie pani z nią radziła? - Przed każdym semestrem groziła mi dwója. Profesor brał mnie do tablicy i mówił: - Dudziakowa, co ja mam z tobą zrobić? O co cię zapytać? A na to cała kasa: - Wzory redukcyjne! To jedyne miałam obkute. W nocy potrafiłabym je wymienić.
- Ale koledzy podziwiają panią, że coś tam pani usłyszała i już to potrafiła zagrać? - Biegałam do kina letniego, które było od 18 lat, siedziałam pod murkiem i słuchałam amerykańskiej muzyki. Przybiegałam do domu i grałam to, co usłyszałam. Bo zdolna byłam, jestem i niech tak już pozostanie (śmiech).
- Dziękuję.
Leszek Kalinowski
0 68 324 88 74
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?