Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urszula Opalińska: Krawiectwo to moja wielka pasja

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
- To niełatwy kawałek chleba, ale gdy lubi się swoją pracę, nie straszne jest pokonywanie trudności - podkreśla Urszula Opalińska, właścicielka pracowni krawieckiej „Urszula”. Na zdjęciu z jedną z uczennic (fot. Lucyna Makowska)
- To niełatwy kawałek chleba, ale gdy lubi się swoją pracę, nie straszne jest pokonywanie trudności - podkreśla Urszula Opalińska, właścicielka pracowni krawieckiej „Urszula”. Na zdjęciu z jedną z uczennic (fot. Lucyna Makowska)
Zaczynała od szycia dla siebie bluzek i spódnic. Wszywała zamki i robiła przeróbki. Dziś, dzięki unijnej dotacji zatrudnia dwie uczennice, choć przyznaje, że to nie jest łatwy kawałek chleba. Ale krawiectwo powoli wraca do łask.

Urszula Opalińska, właścicielka zakładu krawieckiego zaczynała zawodową karierę od urzędniczego etatu w Ostrowie Wielkopolskim. Szybko doszła do wniosku, że to nie to, co daje jej satysfakcję. W 1983 roku przeprowadziła się do Żar, a dwa lata później pracowała już u krawca. Zasypiała i budziła się z myślą o otworzeniu własnego zakładu. By mogła zatrudniać uczniów, potrzebny był jej kurs czeladniczy. Zrobiła go i w końcu mogła realizować swoje młodzieńcze marzenia. Szycie zawsze było jej pasją. Już jako nastolatka sama projektowała i kroiła sobie bluzki, spódnice, suknie.

- Byłam samoukiem, wykorzystywałam gotowe formy z Burdy, kupowałam materiał za zaoszczędzone kieszonkowe i za pół darmo miałam ciekawy ciuszek - opowiada pani Ula. - Pamiętam do dziś koszulę w kratkę, którą uszyłam sobie w siódmej klasie. Nikt takiej nie miał, a rodziców nie było stać na kupowanie markowych rzeczy. Wtedy w sklepach było niewiele ubrań. Wieloczynnościowy łucznik, który dostałam od rodziców jeździ ze mną z miejsca na miejsce.

Czytaj też: Kobieta dynamit otworzyła swoje europejskie centrum

Już jako właścicielka zakładu usługowego specjalizowała się w krawiectwie lekkim. Szyła spodnie, spódnice, garsonki. Z czasem zaczęła się sprawdzać w bardziej wymagających fasonach kurtek, pikówek, a nawet czapek. Robiła dosłownie wszystko, co wpadło jej w ręce. Nie odmawiała też wszywania zamków czy drobnych przeróbek. - Ten zawód wymaga wiele cierpliwości i umiejętności współpracy z ludźmi - zaznacza U. Opalińska. - A ja go autentycznie lubiłam i tak jest do dziś.

Czasem, ktoś przychodzi z materiałem i pomysłem na sukienkę, ale gdy widzę na zdjęciu fason, uprzedzam, że osoba tęga nie będzie wyglądała w tym kroju tak, jak szczuplutka modelka w katalogu. Klientki słuchają moich rad, ale zdarzają się i takie sytuacje, że nie dają się przekonać. Wtedy sama jestem niezadowolona, bo wiem, że zrobiłam wszystko zgodnie ze sztuką krawiecką, a ciuch nie leży jak trzeba. Ale takie są uroki tego zawodu. Zasypiam i budzę się z myślami o pracy. Ale to niełatwy i nie zawsze wdzięczny kawałek chleba. Nieraz drżała, gdy klient przychodził z piekielnie drogim materiałem. Trzeba było uważać, by go nie zepsuć.

Jeszcze 20 lat temu zainteresowanie zawodem było niewielkie. Młode dziewczyny wolały raczej uczyć się fryzjerstwa. Dziś zapomniany przez lata fach wraca do łask. Dobrze wiedziała, jak trudno zarobić na usługach, bo w sklepach są dość tanie rzeczy. Zalewa nas chińszczyzna i mnóstwo ciuchów z drugiej ręki. Jednak pani Urszula postanowiła starać się o unijne pieniądze. Z pomocą specjalisty, jeszcze w zeszłym roku napisała projekt. Dobrze go oceniono, ale właścicielka małej firmy nie „załapała” się na ostatnie rozdanie środków. Nie rezygnowała, wystartowała ponownie na początku maja tego roku, a pod koniec miesiąca miała już pieniądze na jego realizację. Wystarczyły na zakup dwu nowych maszyn, refundację miejsc pracy, dojazdów dla uczniów i obsługę księgową.

Dziś ma dwie uczennice, które chętnie poznają tajniki krawiectwa. Jedna z pań skończyła studia, ale uczy się nowego zawodu, bo jak sama mówi dobrze mieć coś w zanadrzu. - Uczniowie, którzy wyszli spod mojej ręki, dziś pracują w krawiectwie i to jest budujące - kończy U. Opalińska.

Czytaj też: Różowe taksówki szansą dla pań bez pracy

Jest klimat dla rzemiosła

Europejska Unia Rzemiosła, Małych i Średnich Przedsiębiorstw prognozuje, że mimo światowego kryzysu, barometr finansowy rzemiosła nieznacznie wzrasta. W Europie swoją sytuację dobrze oceniają przedstawiciele sektora usługowego i produkcyjnego, natomiast krytycznie postrzega ją branża budowlana. Najlepiej radzą sobie średnie przedsiębiorstwa, a najgorzej przedstawiciele mikroprzedsiębiorstw.

 

 

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska