Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy szkolą się w kurortach

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
W tym hotelu szkolić się będą w połowie kwietnia słubiccy radni powiatowi i kierownicy jednostek
W tym hotelu szkolić się będą w połowie kwietnia słubiccy radni powiatowi i kierownicy jednostek Archiwum hotelu Dziki Potok
Takie pieniądze przeciętny Kowalski odkłada przez kilka lat, żeby urządzić mieszkanie. Natomiast Lubuski Urząd Wojewódzki wydał 48 tys. zł na szkolenie zorganizowane... w Karpaczu. W górskim kurorcie szkolą się też urzędnicy powiatu słubickiego.

- Poważnie? Do Karpacza jadą? Coś nieprawdopodobnego. Z każdej strony trąbi się o kryzysie, oszczędnościach, ceny rosną jak szalone, a urzędnicy za nasze pieniądze jadą sobie na szkolenie w górach. Daj pan spokój... - mówi Kazimierz Kraszkowski z Gorzowa. Takich komentarzy jest dużo, dużo więcej. Na naszym forum internetowym pod informacją o tym, że Lubuski Urząd Wojewódzki wysyła urzędników i samorządowców na trzydniowe szkolenie do Karpacza, pojawiło się blisko 40 komentarzy. Niemal wszystkie z nich były krytyczne. Ludzi denerwuje fakt, że w czasach, kiedy wszystkim każe się oszczędzać i zaciskać pasa, urzędnicy pozwalają sobie na takie wyjazdy. Dodajmy, że wyjazd nie jest tani. - Średnio 800 zł za osobę za trzy dni. Kwota ta obejmuje koszty całego pobytu, a więc dojazd, noclegi, wyżywienie - tłumaczy Urszula Śliwińska - Misiak, rzeczniczka prasowa LUW.

Tematyką zorganizowanego od 5 do 8 kwietnia szkolenia była obrona cywilna. - Muszą uczestniczyć m.in. samorządowcy, przedstawiciele policji, straży pożarnej, inspekcji transportu drogowego, a jeden dzień na szkoleniu spędzi też wojewoda i dyrektorzy departamentów urzędu wojewódzkiego - dodaje rzeczniczka. Muszą, bo taki obowiązek na LUW nakłada ustawodawca. Nie ma jednak obowiązku organizacji szkolenia 300 km od miejsca zamieszkania. I to w jedną stronę! Ale i na to urzędnicy mają odpowiedź. Jak mówi Jarosław Śliwiński, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego, szkolenie organizowane jest aż w górach z dwóch powodów. Pierwszy to obecność w okolicy Karpacza dużego zbiornika retencyjnego. Takiego w naszym województwie nie ma, a jego będzie dotyczyła część zajęć. Drugi powód to... odległość od miejsca pracy i rodzin. - Organizowanie takich wyjazdowych szkoleń integruje uczestników, poza tym odległość naprawdę pozwala się oderwać od codziennych obowiązków. Ludzie nie odbierają telefonów, nie wysyłają poczty elektronicznej. Mogą się skupić na tym, co najważniejsze - mówi dr Anna Sobczak z Wyższej Szkoły Biznesu w Gorzowie. Zadzwoniliśmy jednak też do kilku firm organizujących różnego rodzaju szkolenia. - Wyjazd? Oczywiście, jest on wskazany. Najczęściej z takich szkoleń korzystają prywatne firmy. Nie chcę oceniać, czy wysyłanie urzędników aż do Karpacza jest konieczne. Jednak kilka lat pracuję w tej branży i wiem, że takie szkolenia można zorganizować również na naszym terenie - mówi właścicielka jednej z zielonogórskich firm szkoleniowych.

Zapytaliśmy urzędników, dlaczego na miejsce trzydniowego szkolenia wybrano akurat Karpacz, a nie jeden z ośrodków w naszym województwie lub np. budynek Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego? - Sprawdzaliśmy ceny w innych centrach szkoleniowych w regionie. Wybraliśmy taki ośrodek w Karpaczu, który nie odbiega cenowo od tych w naszym regionie - zapewnia rzeczniczka wojewody. Tłumaczy, że LUW nie ma sali, która pomieściłaby wszystkie 60 osób. Dodatkowo organizatorzy wyjazdu zapewniają, że był on typowo szkoleniowy, zajęcia były prowadzone od rana do wieczora i nie było tam "drinków z palemkami".

Zaledwie dzień po tym, jak napisaliśmy o Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, na jaw wyszła informacja, że do Karpacza swoich pracowników wysyła również powiat słubicki. Wyjazd potrwa od 15 do 17 kwietnia. Koszt? 570 zł za osobę. Z tym, że 100 zł radni powiatowi dopłacają z własnych kieszeni. Dlaczego pracownicy powiatu wyjeżdżają aż do Karpacza? Tłumaczenie jest podobne do tego, które przedstawili nam pracownicy LUW. - Szkolenia na miejscu nie są tak efektywne. Ludzie mają za dużo swoich obowiązków i nie zawsze biorą udział we wszystkich zajęciach. Te wyjazdowe są lepsze i mają jeszcze jeden cel: integrację - tłumaczy Kazimiera Jakubowska, szefowa rady powia
tu słubickiego.
- Wszyscy wiemy, jak wyglądają takie szkolenia. Kilka godzin nauki, a później zabawa. I to za nasze pieniądze. Krew się w człowieku gotuje - mówi pani Renata, mieszkanka Kostrzyna. Nie wierzy w zapewnienia urzędników, że "drinków z palemką" na szkoleniach nie będzie.
A państwo miało być tanie!

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska