Urzędnicy tworzą bariery dla niepełnosprawnych

- Jesteśmy oburzeni i składamy protest z powodu zablokowania całkowitego dojazdu pod drzwi budynku przy ul. Warszawskiej 6 metalowymi słupkami - napisali do nas w liście Agnieszka i Sławomir Ratajczukowie. Są rodzicami 17-letniego Kacpra. Chłopak cierpi na zanik mięśni, porusza się na wózku inwalidzkim, który waży aż 140 kg. Ma też problemy z sercem.W ostatni wtorek Ratajczukowie wybrali się z synem do kardiologa, którego gabinet znajduje się właśnie przy Warszawskiej (piętro wyżej nad naszą redakcją). Podjechali pod budynek samochodem przystosowanym do przewozu niepełnosprawnych, by łatwiej było przetransportować syna do windy w budynku i dalej do gabinetu. - Przeżyliśmy szok. Słupki blokują dojazd pod drzwi. Na dodatek zaległy śnieg i mróz utrudniał poruszanie się wózkiem po chodniku. Musieliśmy prosić przechodniów, by nam pomogli zanieść wózek z synem pod windę - relacjonują swoją wizytę u lekarza Ratajczukowie. - Krew mnie zalewa, że nie mogę dostać się swobodnie z synem do lekarza - mówi nam Sławomir Ratajczuk. Teraz, by móc wyjechać z wózkiem z samochodu, musi stawać autem w poprzek ul. Warszawskiej. Jak mówi, inni kierowcy to rozumieją, ale blokuje on tym przejazd tramwajom. Za naszym pośrednictwem pytają: co z likwidacją barier dla niepełnosprawnych w przyjaznym rzekomo Gorzowie? dlaczego deptana jest godność takich ludzi jak my?Słupki u zbiegu Warszawskiej, Teatralnej i Cichońskiego stanęły pod koniec listopada. Miasto zamontowało aż 42 sztuki. Urzędnicy chcieli w ten sposób utrzeć nosa autodraniom, którzy zastawiali niemal każdy kawałek chodnika. - Musieliśmy je postawić, bo kierujemy się bezpieczeństwem. Kierowcy, by zaparkować przed budynkiem, wjeżdżali przez przejście dla pieszych - mówi miejski inżynier ruchu Cezary Mieszkowski. - Teren przed budynkiem zamienił się w parking. Tam nie można było nawet swobodnie przejść, a żadne prośby, by tam nie parkować nie skutkowały - tłumacz wiceprezydent miasta Stefan Sejwa.Na słupki narzekają nie tylko pacjenci, ale również lekarze. - Wynająłem to miejsce, bo niepełnosprawni mieli do niego łatwy dostęp. Po zamontowaniu słupków pacjenci skarżą się, że nie mogą podjechać - mówi nam Lech Michałowicz z Reha-Medu. Do śmiechu nie jest także Stanisławowi Dudkowi, administratorowi budynku i prezesowi zarządu wspólnoty mieszkaniowej Plaza (tak oficjalnie nazywa się budynek): - Od dwóch lat zabiegam o miejsce dla osób niepełnosprawnych. Słupki odcięły też budynek od normalnej eksploatacji. Decyzję urzędników uważam za nieprzemyślaną i mam nadzieję, że życie postawienie tych słupków zweryfikuje - mówi naszemu reporterowi.- Osoby niepełnosprawne są dla nas ważne, dlatego postaramy się rozwiązać problem ze słupkami - zapowiada Stefan Sejwa. W jaki sposób? Pomysłów jest kilka. Zdaniem prezydenta, najlepszym rozwiązaniem byłoby udostępnienie parkingu na najniższej kondygnacji budynku. Jeśli będzie z tym problem, miasto postara się o wymalowanie na chodniku pasów dla pojazdów z wózkami albo rozważy likwidację kilku słupków. - Na usunięcie wszystkich i tym samym umożliwienie wjazdu wszystkim nie ma szans - mówi.