Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usłyszą ją w Archangielsku

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Sylwia Frankowska z córkami, Amandą i Klaudią
Sylwia Frankowska z córkami, Amandą i Klaudią Michał Szczęch
W ubiegłym roku Klaudia pojechała do Petersburga. Z Rosji przywiozła zapachy, smaki, dźwięki... Teraz poleci z mamą do odległego Archangielska, by zaśpiewać tam na dziecięcym festiwalu. Wystąpi też w szkołach i domach dziecka.

Wystarczyło, że Sylwia wyraziła zgodę, a 11-latka chwyciła swój rower i zniknęła za ciemnym, zamazanym horyzontem, z ledwo zarysowanymi konturami domów i drzew. Towarzyszyła jej Amanda, siostra bliźniaczka.

Mapa w umyśle

Wolność i samodzielność - wymiar rowerowych eskapad. Miała pięć lat, gdy nauczyła się jeździć. Pobliskie drogi poznała jak własną kieszeń. Podczas spacerów mama brała ją za rękę i dotykiem odgadywały kształty mijanych przedmiotów, wspólnie rysując w umyśle Klaudii mapę okolicy.

Zobacz to

Do dziś człowiek łapie się na słowach "zobacz to", "zobacz tamto". Dopiero później dociera, że dziecko trzeba chwycić za rękę, wszystko mu pokazać, wytłumaczyć. Dotykiem. Głosem.

- Co bym chciała dla Klaudii? - gdy Sylwia myśli o talencie muzycznym córki, marzy na przykład o płycie z jej piosenkami. - Chciałybyśmy też dostać się do programu Anny Dymnej.
Festiwal osób niepełnosprawnych organizowany przez znaną aktorkę? To byłoby coś!

- Mama mówi, że umiem śpiewać tylko smutne piosenki - Klaudia nieśmiało komentuje, gdy w tle leci "Oczy tej małej" w jej wykonaniu. - Podoba się panu?

Smutne. - Taką Klaudia ma duszę - komentuje Sylwia. Absolutnie nie wada. - Gdy śpiewa, ludzie po prostu płaczą ze wzruszenia.

W ubiegłym roku 11-latka z występami poleciała do Petersburga. Niebawem wylatuje z mamą do Archangielska, gdzie rzeka Dwina wpada do morza Białego. Klaudia zaśpiewa tam na dziecięcym festiwalu, wystąpi też w szkołach i domach dziecka.
Odległa kraina Rosji? Sylwia miała obawy, czy lecieć. Przecież będzie tam przewodnikiem dla swojej córki i pana Henia. Jedna para sprawnych oczu dla trzech osób? Sylwia boi się tej odpowiedzialności.

Przygoda z piosenką zaczęła się kilka lat temu, gdy Klaudia trafiła pod skrzydła właśnie pana Henia, niewidomego nauczyciela muzyki. Dzieci Papy - taką nazwę nosi zespół w Owińskach. 11-latka jest w nim solistką.
- Pan Henio uparcie twierdzi, że Klaudia ma ogromne możliwości muzyczne i zachęca, byśmy szli w tym kierunku - mówi Sylwia, która pozwoli córce samej zdecydować o swojej życiowej drodze. - Niech tylko trochę podrośnie.

Klaudię porywa dziś informatyka. Potrafi pisać na klasycznej klawiaturze, bo komputer, dzięki specjalnej funkcji, kieruje ją głosem. Kilka błyskawicznych wskazówek z laptopa i Klaudia wie, które oprogramowanie włączyć. To mowa tak szybka, że "zwyczajne" ucho nie nadąży, by wyłapywać brzmienia poszczególnych wyrazów.

Nauka niezależności

W życiu każdego młodego człowieka przychodzi moment, gdy zaczyna za nią gonić. Później przychodzi czas, że człowiek, już dorosły, na samodzielność jest po prostu skazany.

Gdy Sylwia prowadzała córkę do przedszkola w Zielonej Górze, sama ją ubierała, rozbierała. W domu to samo. Przy Klaudii ciągle ktoś czuwał. Wtedy uważała, że tak trzeba, że to konieczność.
- Jest wielu rodziców, którzy zamkną takie dziecko jak Klaudia w czterech ścianach, dmuchają na nie, chuchają, żeby tylko nic się nie stało. To błąd - uważa Sylwia.

Dziś poszczególne dni 11-latniej Klaudii wyglądają mniej więcej tak: piłka siatkowa, plastyka, integracja sensoryczna, zajęcia ruchowe, gra na gitarze, lekcja śpiewu... Dziewczynka najbardziej lubi jednak leżeć na hamaku. Pani rzuca piłkę, Klaudia odrzuca, a hamak dla utrudnienia się huśta. To specjalne ćwiczenie. Lubi też grać w pink-ponga, ale takiego bez rakiet. Dwie osoby stoją naprzeciwko siebie. Na oczach mają gogle, przez które nic nie widać. Muszą być przecież równe szanse. W ruch idzie piłeczka. Odbija się ją rękoma. Podczas takiej gry zmysł wzroku zastępowany jest słuchem. Tak wyglądają zajęcia w specjalnym ośrodku pod Poznaniem.

Wysłać córkę do takiego ośrodka? Osłabić przez to jej więzi z rodzeństwem? Dla rodziców Klaudii była to konieczność. Nauka samodzielności w domu w przypadku Klaudii to rzecz chyba niemożliwa...

- Chcemy wychować córkę na porządnego człowieka. Ale przecież kiedyś nas, rodziców, zabraknie... - Sylwia czasami zachodzi w głowę i pyta "Co wtedy?".

Coś za coś

Klaudia dostrzegła, że znajdujemy się w pomarańczowym pomieszczeniu. Dostrzegła też zarys mojej sylwetki. Zupełnie rozmyty. Zasłoniła dłonią jedno oko, starając się lepiej złapać ostrość.

Kilka głośnych stuknięć na specjalnej maszynie. Klaudia napisała tekst. By przeczytać, musnęła opuszkami palców po wykropkowanej kartce. Widzący, muskając po takiej kartce, poczułby tylko kropki. Nic więcej.

Specjalna maszyna to słowacki model, lekki, poręczny. W sam raz, by schować do plecaka i nosić na lekcje języka polskiego. Lekcje Klaudia ma we wspomnianym ośrodku w Owińskach pod Poznaniem. Od czterech lat jej drugim domem jest internat, właśnie w Owińskach. Do Pławia, do rodziny, przyjeżdża tylko na weekendy. W klasie czwartej są w sumie trzy osoby, które nie widzą, lub widzą na tyle słabo, by z konieczności posługiwać się brajlem. W tej grupie jest również Klaudia.

Trzeci stopień retinopatii - taką Sylwia usłyszała diagnozę dla swoich córek wkrótce po porodzie. Bliźniaczki na świat przyszły przedwcześnie. U Amandy chorobę udało się zatrzymać dzięki krioterapii, czyli zabiegowi zamrażania "złych" komórek. Dziewczynka nie widzi tylko na lewe oko. U Klaudii trzeci stopień retinopatii, mimo zabiegów, bardzo szybko przeszedł w piąty, nieuleczalny. Dziś dostrzega jednym okiem natężenie światła, zarysy kształtów, zamazane kolory. Dzięki operacji. - Spóźnionej, gdyby trafiła wcześniej do Centrum Zdrowia Dziecka... - Sylwia jest przekonana, że jej córce uratowano by wzrok. - Człowiek był jeszcze niedoświadczony. Co my mogliśmy wtedy wiedzieć o chorobach oczu?

Czemu nikt nie pokierował? Nikt nie powiedział: - Jedźcie ludzie stąd prosto do Centrum Zdrowia Dziecka i nie wychodźcie, póki was nie przyjmą.
Klaudia trafiła do warszawskiej kliniki dopiero, gdy miała pięć miesięcy. Wtedy na walkę o zdrowe oczy było już za późno.

Pogodzić się z chorobą dziecka? Sylwia powtarza, że w życiu obowiązuje zasada "coś za coś". Klaudia niemal nie widzi, ale ma doskonałą orientację w terenie i wyjątkowy głos, który usłyszą w Archangielsku.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska