Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustawka na seks

red.
Dialog ogranicza się przeważnie do prostych pytań - zmierzających do stacji seks
Dialog ogranicza się przeważnie do prostych pytań - zmierzających do stacji seks pixabay.com/stokpic
Byłeś kiedyś w supermarkecie z ludzkim mięsem? Ja byłam. Tinderowałam.

Selekcja. Słaby kawałek na lewo. Krwisty - na prawo. Szybko i na oko, bo tyle towaru. Życie stygnie. Tinder wciąga.

O tej aplikacji dowiaduję się od koleżanki. Że służy do flirtowania. W Polsce wciąż jest stosunkowo mało popularna i mająca grzeczniejszy charakter (nie potwierdzam) . Ale na świecie to miejsce w sieci, gdzie szukasz kogoś w okolicy na seks (potwierdzam, sprawdziłam też poza Polską).

Aplikację ściągam na telefon bez problemu. Powiązana jest z Facebookiem. Bierze z niego moje imię, wiek i zdjęcia. Potem ustawiam, kogo ja szukam. I zaczyna się zabawa. Czyli przeglądanie profili dostępnych panów. Nie podoba mi się - na lewo z nim. Podoba się - na prawo. Ale to nie znaczy, że mogę do niego napisać. To jest możliwe dopiero wówczas, gdy on mnie też da na prawo. Wtedy wyświetla się wiadomość, że mam parę. Możemy wymieniać się wiadomościami. Teoretycznie. Bo praktyce „pisarzy” spotykam niewielu. Dialog ogranicza się przeważnie do prostych pytań - zmierzających do stacji seks.

Dialog ogranicza się przeważnie do prostych pytań - zmierzających do stacji seks

Najpierw pada jednak „Skąd jesteś?”. Jak piszę, że Zielona Góra, połowa już się nie odzywa. Część milczy od początku i na stałe. Część zaprasza na kolację/drinka, ale jak będę w Berlinie (większość moich par to Niemcy), bo Zielona za daleko, by dojechać. Jest jeden Włoch, który trzy dni bardzo, bardzo mnie kocha. Dopóki nie ogarnie, że nie jestem taką gorącą, polską kotką. Że żadne ze mnie „mio amore italiano sisisisi”. Ale i tak wygrywa pan, który pisze do mnie jedną wiadomość” „Cześć, mam nadzieję, że jesteś niegrzeczną dziewczynką, która lubi dostawać w tyłek”.

Też łapię klimat tego miejsca i nie chce mi się pisać długaśnych wiadomości. „Nigdy nie miałem tak zimnego układu” - emocjonuje się moją oziębłością pewien wrocławianin. Chce przyjechać do mnie już, od razu, w ten piątek. Ale nie sam, a z koleżanką. Bo w sumie trójkąta to też nigdy nie miał. Niestety. To nie jest twój szczęśliwy dzień, kolego. Kasuję tę parę. Kilkanaście kolejnych też. Bo jak mnie ktoś pyta, jakie jest moje ulubione zwierzę albo kolor, to boję się, że jeszcze nie ukończył gimnazjum.

Jest jeden Włoch, który trzy dni bardzo, bardzo mnie kocha. Dopóki nie ogarnie, że nie jestem taką gorącą, polską kotką

Oprócz propozycji szybkiego seksu i jednego seksualnego maratonu („bo na krócej niż trzy dni nie opłaca mi się do ciebie przyjeżdżać’) mam też dwa pytania, czy aby nie będę chciała wziąć pieniędzy za spotkanie. I jedno co sądzę o tak zwanych friends with benefits (w polskim nie mamy takiego zgrabnego określenia na znajomych, z którymi można uprawiać niezobowiązujący seks).

Młodzi piszą, że kochają seks z doświadczonymi, starszymi od siebie kobietami („To czysty układ: wszyscy wiedzą, o co chodzi”). Fajnie gada mi się z 25-latkiem, którego zostawiła dziewczyna, dlatego w rozpaczy trafił na Tindera. Ale nawet on w końcu proponuje, że przyjedzie i posprząta mi mieszkanie w samym fartuszku...

„Jak do mnie piszesz, załóż, że jest taka możliwość, by się spotkać w realu. Po co? Niesamowicie korci, żeby napisać prawdę, ale będę ściemniał, że na wino. Bo przecież ta apka powstała po to, by maksymalne skrócić drogę do docelowego seksu do jednego kliknięcia” - czytam o facetach na Tinderze. I wiecie co: oni mają system. Zagadują w tygodniu, najlepiej w środę, i ustawiają się na weekend. Zwykle nie chcą pisać dłużej niż jeden dzień, bo takie co chcą dużo pisać, nie są... łatwe. Omijają też te, które w opisie mają cytaty typu: „Nie zniesiesz, gdy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie, gdy jestem najlepsza”. Bo, wiadomo, babsko musi być szurnięte. Podejrzana jest też ta, która wstawia pięć zdjęć z połówką twarzy albo od góry - bo istnieje podejrzenie graniczące z pewnością, że jest grubasem. A ta aplikacja nastawiona jest typowo na wygląd („ Tu rzadko kiedy trafiają się kaszaloty, fakt. Po jednym dniu miałem ustawiony seks z dwiema kobietami. Ale nic z tego nie wyszło, bo stwierdziły, że wyglądam inaczej niż na zdjęciach”).

Fajnie gada mi się z 25-latkiem, którego zostawiła dziewczyna, dlatego w rozpaczy trafił na Tindera. Ale nawet on w końcu proponuje, że przyjedzie i posprząta mi mieszkanie w samym fartuszku...

I że tak, na Tinderze można znaleźć żonę. Szkoda tylko, że cudzą...

A co ja znajduję na Tinderze? Kilkunastu panów z Zielonej Góry (kilku znajomych. Spoko, chłopaki - ja nie puszczam pary z gęby waszym kobietom, wy też milczycie na wieki). Jest wielu Niemców. Trochę wrocławiaków, poznaniaków i panów z Trójmiasta.

W sumie uzbieram ponad 100 par. Oglądanie zdjęć obcych mężczyzn wciąga, a potem nudzi. Bo ile można: lewo, lewo, prawo, lewo. Jakbym oglądała mięso: biorę ten kawałek, ten nie, tamten brzydki. Ten za chudy. O nie, ten za tłusty... I znów selekcja. Słaby kawałek na lewo. Krwisty - na prawo. Szybko i na oko, bo tyle towaru. Ale realne życie stygnie. Tinder nudzi. Kasuję profil.

Jednorazowe przygody nie odstraszają kobiet
Rośnie liczba kobiet, które coraz swobodniej podchodzą do zaspokajania swoich potrzeb seksualnych - wynika z badań* przeprowadzonych przez randkowy portal Flirtak.pl

Badania wykazały, że dwie trzecie pań nie ma oporów przed niezobowiązującą „przygodą” na jedną noc. Analizy wskazały również istotną różnicę między tym, w jaki sposób kobiety chciałyby się zachowywać, a tym jak zachowują się w rzeczywistości.
Okazuje się, że to co do niedawna było wyłącznie „zarezerwowane” dla mężczyzn, powoli staje się normą dla obu płci. Kobiety czują się o wiele swobodniej, jeżeli chodzi o kwestie życia intymnego. Przestają myśleć kategoriami „seks dopiero po ślubie”. Świadomie pozwalają sobie na odrobinę przyjemności, nie oczekując od partnera uczuciowego zaangażowania. „Jednak nie każda kobieta jest wstanie się temu poddać. Najprawdopodobniej dlatego, że taki model myślenia jest wciąż nowy i kobiety nie są wciąż gotowe na udźwignięcie odpowiedzialności, jaka wiąże się z takim zachowaniem” - mówi Justyna Żukowska z portalu Flirtak.pl.
Jedna na trzy przebadane kobiety przyznała, że zdarza jej się wykorzystać mężczyzn w celu zaspokojenia swoich potrzeb. 5 procent badanych twierdzi, że postępuje tak zawsze.
„Pozostałe panie, które wzięły udział w badaniu twierdzą, że nie miały jeszcze jednorazowej przygody. Jednak analizując społeczno-kulturowe zmiany możemy stwierdzić, że liczba kobiet decydujących się na niezobowiązujący seks będzie rosła. Kobiety stają się bardziej niezależne, otwarte i przestają nadmiernie przejmować się zdaniem innych w tej kwestii. O wiele szybciej i łatwiej dostosowują się do nowego porządku społecznego, mężczyznom przychodzi to znacznie trudniej” - dodaje Justyna Żukowska.
W trakcie badania kobiety ujawniły również swój stosunek do „przygody na jedną noc”. Co druga respondentka przyznała, że seks tego typu nie jest gorszy niż stosunek ze stałym partnerem. Niektóre z nich mówiły wręcz, że jest to o wiele bardziej ekscytujące przeżycie, ponieważ ma w sobie element niewiadomej. Jedna trzecia przebadanych kobiet twierdzi z kolei, że jednorazowe przygody to najlepsze, co mogło się im przytrafić. Tylko jedna na pięć badanych nie chciałaby nigdy tego powtórzyć.

* W badaniu wzięło udział 1.305 kobiet, które poszukują swojej drugiej połówki, na co najmniej jednej polskiej stronie randkowej. Respondentkami były panie w wieku: 18-65 lat.

Zobaczcie, co o tinderze sądzi Britney Spears

Źródło: CNN Newsource/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska