Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Utopili dziecko w szambie, wcześniej maleńka Sandra została ogłuszona kołkiem

(pij)
Stach i Magdalena w ławie oskarżonych zielonogórskiego sądu.
Stach i Magdalena w ławie oskarżonych zielonogórskiego sądu.
Dzieciobójcy z Przewozu jutro kolejny raz staną przed sądem czekając na wyrok za okrutną zbrodnię dzieciobójstwa. Sąd przesłucha dwóch świadków.

We wtorek odbędzie się kolejna rozprawa oskarżonych o zabójstwo 2,5 -letniej Sandry w Przewozie (gm. Bojadła). Sąd nie wydał jeszcze wyroku w sprawie Stacha i Magdaleny, matki zamordowanej dziewczynki. Zdecydował, że konieczne jest przesłuchanie jeszcze dwóch świadków.

Zbrodnia Stacha zasługuje na najwyższą karę. - Żądam dla oskarżonego dożywocia za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - mówił prokurator Krzysztof Pieniek ze świebodzińskiej prokuratury rejonowej.

Dla Magdaleny prokurator zażądał kary 25 lat więzienia. - Wywożąc dziecko w wózku do szamba godziła się na zbrodnię. Nie rzuciła się ratować swojego dziecka, jak zrobiłaby to z pewnością każda inna matka - wyjaśniał prokurator Pieniek.

Mord w kuźni

Zbrodnia rozegrała się 27 marca ub.r. w czterech ścianach starej kuźni w Przewozie. To dom Stacha. W ten tragiczny dla 2,5-letniej dziewczynki dzień Stach i Magdalena byli pijani. Magdalena często przychodziła do Stacha, razem pili alkohol.

Dziecko zdenerwowało Stacha. Chciał seksu z Magdaleną. Sandra płakała. Wtedy mężczyzna uderzył dziecko kołkiem w głowę. Trzymał dziewczynkę za rękę i wiszącą bił jak w worek. Maleńka Sandra jeszcze żyła. Tak wynika z opinii biegłego.

Stach z Magdaleną włożyli ogłuszone i zakrwawione dziecko do drewnianego wózka. Wywieźli maleńką dziewczynkę na podwórze. Stach odchylił wieko szamba. Sandra została tam wrzucona. Umarła topiąc się.

Zaraz po mordzie i zatrzymaniu Stach i Magdalena przyznali się do dzieciobójstwa. Podczas wizji lokalnej, ze szczegółami opowiedzieli o tym, co się wydarzyło. Pokazywali jak dziecko było uderzane kołkiem i jak wywieźli je na zewnątrz. Stach pokazał jak wrzucał dziecko do szamba. W sądzie zeznania jednak odwołali.

Dożywocie i 25 lat więzienia

Podczas mowy końcowej prokurator Pieniek opisał makabryczną zbrodnię, - Chwycił płaczące dziecko za rękę, podniósł i zaczął uderzać kołkiem przypominającym kij bejsbolowy - mówił prokurator Pieniek o czynie Stacha. - Odebrano najwyższą wartość, życie. W tym przypadku zbrodnia jest jeszcze większa, bo zamordowano dziecko - mówił prokurator Pieniek.

Podkreślił, że to nie było zwykłe zabójstwo na melinie. Zamordowane zostało dziecko. Prokurator podkreślał, że maleńka Sandra miała zaledwie 2,5 roku, nie zdążyła nacieszyć się życiem.

Podczas jednej ze spraw Stacha przeczytał swój list. Wyjaśniła w nim to, co stało się 27 marca ub.r. w Przewozie. W ten makabryczny dla 2,5-letniej Sandry dzień Stach miał podgrzewać jedzenie dla dzieci Magdaleny. Ona miała siedzieć obok i karmić Sandrę. Stach chyba podkładał drzewo pod kuchenkę. W pewnej chwili pamięta szczekanie psów. - Weszły do kuchni za tym chłopakiem (red. Kacprem bratem Sandry, świadkiem tragedii) - pisze Stach.

Psy zaczęły wyjadać pokarm, który upadł na podłogę - pisał Stach. Szczekanie miało go zdenerwować. Chwycił za drewno spod kuchenki i rzucił w psy. Z relacji wynika, że wtedy została uderzona Sandra. Miała być na rękach u matki. - Chyba tak to było, zobaczyłem krew i rzuciłem ręcznik - mówił Stach przed Sądem.

Więcej Stach nie pamięta. Nie może jednak zrozumieć jak doszło do czegoś tak strasznego. Magdalena dziś przed sądem zeznała jednak, że psów w kuchni nie było.

Magdalena zapewnia, że w chwili mordu spała. Wczesnej Stach miał ją siłą zmusić do seksu. Na jednej z pierwszych spraw oskarżała też, policję. Mówiła, że biła bita. Przesłuchujący siłą zmuszali ją do przyznania się. Powiedział nawet, że bił ją również prokurator. To okazało się wymysłem oskarżonej.

Tylko zacieranie śladów?

Obrona swoje mowy końcowe oparła głównie na alkoholizmie oskarżonych i braku możliwości jasnej oceny sytuacji. Prokurator jest innego zdania. Podpierając się opinią biegłych zaznaczył, że w chwili dokonywania zbrodni byli poczytalni.

Obrońca Stacha mówiła o innych punktach z opinii biegłych. Wskazywała ona, że nie był on w stanie logicznie myśleć. Podkreślono głęboki alkoholizm oskarżonego. Zaznaczono, że jest to kobieta, która żyła w fatalnych warunkach mieszkaniowych, w nie najlepszym związku. Jest uzależnioną od alkoholu. Mimo wszystko dbała o dzieci.

Na wcześniejszych rozprawach świadkowie. Nie pogrążali oskarżonej o dzieciobójstwo. Wręcz przeciwnie, opowiadali o tym jak przejmowała się dziećmi.

Magdalena przyznała w sądzie, że przez swoją nieodpowiedzialność zmarnowała życie swoje i chłopcom. O Sandrze nie wspomniała. Dziwiła się jednak zarzutom alkoholizmu.

Obrona w sprawie Magdaleny wniosła o wyrok z artykułu dotyczącego jedynie zacierania śladów zbrodni. - Nie broniła dziecka, bo może się bała o swoje życie - tłumaczyła mecenas. W dodatku wkładając dziecko do wózka mogła myśleć, że dziewczynka już nie żyje. Obrona wspomniała, że oskarżona sama zawsze mówi "ciało Sandry".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska