Uwaga na niepewny lód

Kilkudniowe przymrozki sprawiły, że na cienkich taflach lodu pojawili się pierwsi wędkarze. - Ryzykują życie a co gorsze, w ślad za nimi podążają dzieci - krytykuje ich bezmyślność Bronisław Pawlaczyk, szef choszczeńskiego oddziału WOPR.

Jego zdaniem nie ma w pełni bezpiecznego lodu. Jednak jeśli koniecznie chcemy skorzystać z naturalnej ślizgawki powinniśmy poczekać, aż tafla będzie miała przynajmniej 10 cm grubości.

Radzi też omijanie trzcin i szuwarów. Podkreśla, że na lodzie zawsze powinniśmy przebywać w towarzystwie drugiej osoby.

Przyda się drąg i drabina

Długi kij pozwoli nam utrzymać się na powierzchni wody.
(fot. fot. Tadeusz Krawiec )

Choszczeńscy wędkarze już mówią o pierwszych amatorach zimowego wędkowania, pod którymi załamał się lód. Przypominają tragedie z poprzednich lat. Ich zdaniem to tylko kwestia czasu, jak usłyszymy o tym, że ktoś zginął pod cienkim lodem.

Chwalą choszczeńskich woprowców, którzy co roku na brzegu, zlokalizowanego w centrum miasta jeziora Klukom, na specjalnych metalowych podporach umieszczają kilkumetrowe, drewniane drągi. - Stawiamy je w miejscach gdzie na lód schodzi najwięcej ludzi - tłumaczy B. Pawlaczyk. O tym, jak cenna w takiej sytuacji jest szybka pomoc przekonał się pięć lat temu kilkunastoletni chłopiec, który jeździł na łyżwach po tym jeziorze.

W okolicach Osiedla Południowego załamał się pod nim lód. Przy pomocy drabiny przyniesionej z pobliskiej posesji wyciągnął go miejscowy wędkarz. - Nie podlega dyskusji, że uratował mu życie - zdecydowanie stwierdza Pawlaczyk.

Uważaj na niepewny lód

Woprowcy z Choszczna pokazują w jaki sposób należy udzielić pomocy osobie, pod którą załamał się lód: przy pomocy kija...
(fot. fot. Tadeusz Krawiec )

Ryszard Mazur z Choszczna wędkarstwo podlodowe uprawia zaledwie kilka lat. Zapewnia, że pod nim lód jeszcze nigdy się nie załamał. - A to tylko dlatego, że pewnych zasad nauczyli mnie bardzie doświadczeni koledzy - zdradza. Jego zdaniem lód musi mieć co najmniej 10 centymetrów grubości. Jeśli tafla trzeszczy lub pokazuje się na niej woda, radzi natychmiast zrezygnować z wędkowania. Na ryby zawsze wybiera się z kolegą, w specjalnej kieszonce noszonej na pasie zabiera kilkudziesięciometrową linkę. - Podaję ją do kolegi, przywiązuję do drzewa na brzegu. Opcji jest dużo, ważne jest to, że z nią się pewniej czuję - zapewnia.

To on zauważa, że regulamin Polskiego Związku Wędkarskiego nie określa warunków, na jakich może się odbywać podlodowe łowienie ryb. Nie tylko wędkarza, ale także każdej innej osoby wchodzącej na niepewny lód, nie może ukarać policjant czy straż miejska. Nawet straż rybacka nie ma tu wiele do powiedzenia. Właśnie dlatego woprowcy apelują o rozsądek przy wchodzeniu nie tylko na pierwszy, ale na każdy lód.

PAMIĘTAJ!

... lub drabiny
(fot. fot. Tadeusz Krawiec )