1/6
Zloty pociąg, bursztynowa komnata, złoto Wrocławia,...
fot. Dariusz Chajewski

Zloty pociąg, bursztynowa komnata, złoto Wrocławia, kosztowności mongolskiego chana... Wszystkie te skarby mogą znajdować się gdzieś obok nas. Nie wierzycie? Przeczytajcie.

ZATONIE - Złoto białego generała
Z Zatoniem wiąże się historia, którą opisał w swojej książce "Testament barona" znany dziennikarz - podróżnik Witold Michałowski. Uważa on, że testament bałtyckiego barona Ungerna-Sternberga, chana mongolskiego z 1921 roku, określający miejsce ukrycia skarbów mongolskich w Azji, trafił w 1945 roku z Estonii do Zatonia. Gdzie zaginął bądź został ukryty...
Baron Roman Nicolaus von Ungern-Sternberg to rosyjski generał, dowódca Azjatyckiej Dywizji Konnej na Dalekim Wschodzie. Urodził się w Grazu, wychowywał w Tallinnie. Uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej w 1905. Po rewolucji lutowej wysłany na Daleki Wschód. Po rewolucji październikowej walczył z bolszewikami. Zasłynął bezlitosnymi mordami bolszewików lub osób podejrzanych o sprzyjanie bolszewikom czy innym frakcjom rewolucyjnym oraz na Żydach, przez co zyskał tytuł Krwawego Barona. Przejął dowodzenie nad armią w rejonie jeziora Bajkał.

Od 1920 odciął się od Białej Gwardii i ogłosił niezależnym wojownikiem. Jego celem stało się zaprowadzenie monarchii na całym świecie. Głosił hasła antysemickie. Zaczął przygotowywać ekspedycję, której celem miało być przywrócenie dynastii Qing w Chinach. W dniach 28 września - 2 października 1920 jego oddziały wkroczyły do Mongolii. 3 lutego 1921 zdobył Urgę i przywrócił tam władzę Bogda Chana. Faktycznie sam przejął władzę, ogłaszając się reinkarnacją Czyngis-chana.
W czerwcu 1921 na czele 20-tysięcznej armii białych Rosjan i Mongołów zaatakował Rosję, jednakże szybko został rozbity w bitwach pod Nauszkami i Jeziorem Gęsim. Obalony 6 lipca 1921, dowodził ruchem oporu do pojmania 21 sierpnia. Zginął 15 września 1921, rozstrzelany w Nowosybirsku.
O jakim skarbie mowa? To kasa białej gwardii, nad którą sprawował pieczę uzupełniona przez lamaickie dobra i kosztowności z buddyjskich klasztorów. Cały ten majątek zniknął ukryty gdzieś w stepach Mongolii. Gdzie? To pokazuje mapa ukryta w Zatoniu.

2/6
NIE TYLKO WITASZKOWO - Dzieło przypadku...
fot. Mariusz Kapała

NIE TYLKO WITASZKOWO - Dzieło przypadku
Witaszkowo, wieś w gminie Gubin, słynne stało się za sprawą znaleziska scytyjskiego. Za jego sprawą niewielkie podgubińskie Witaszkowo można znaleźć w każdej archeologicznej encyklopedii. W 1882 roku witaszkowski wieśniak o nazwisku Leuschke (wówczas wieś nazywała się Vettersfelde) znalazł na swoim polu złoty skarb. W sumie uzbierało się 4,5 kg złotych przedmiotów. Chłop zawiadomił miejscowego wielmożę - księcia Henryka Schoenaicha-Carolatha, a ten berlińskich historyków. Natychmiast odkrycie uznano za sensację. Znalezisko scytyjskich wyrobów uznano za porównywalne z tymi pochodzącymi ze stepów Ukrainy. Zwłaszcza wspaniałą złotą rybę.

Według wstępnej interpretacji skarb miał pochodzić z kurhanu scytyjskiego wodza, który rozmyły gwałtowne deszcze. Historycy śmieją się z podobnej historii. W Polsce nie znaleziono żadnego scytyjskiego pochówku. Ponieważ Scytowie zabierali ze sobą zwłoki poległych towarzyszy. Ryba i inne złote przedmioty pochodziły prawdopodobnie z wyposażenia scytyjskiego bogatego wojownika. Zapewne były to elementy pancerza, który oderwali zwycięzcy. Autorem ozdób był prawdopodobnie jakiś grecki, joński artysta.
Na wieść o tym skarbie polscy historycy tylko wzdychają. Jego część można oglądać podczas okazjonalnych wystaw w berlińskich muzeach. Tuż przed wojną kopia skarbu - podobno znakomita i też wykonana ze złota - znajdowała się w gubeńskim muzeum. Oryginały dwóch najcenniejszych zabytków zaginęły. Kopie można podziwiać w muzeum w Świdnicy... Nawiasem mówiąc ostatnie lata były, jeśli chodzi o przypadkowe odkrycia skarbów, wyjątkowe. Na podkrośnieńskiej budowie znaleziono skarb kultury unietyckiej. Z kolei pod Jasieniem grzybiarz natknął się na "sejf" wytwórcy z pobliskiej Wiciny. A o ilu znalezionych skarbach nie wiemy...?

3/6
SZPROTAWA - Gdzieś jest galeria...
fot. Mariusz Kapała

SZPROTAWA - Gdzieś jest galeria
W 1944 roku Niemcy doskonale wiedzieli, że mają kłopoty. Trwało poszukiwanie rozmaitych schowków, w których najcenniejsze dzieła sztuki i archiwa mogą przetrwać wojenną pożogę. Na liście dobrze rokujących miejsc znalazło się kilka punktów w Szprotawie i najbliższych okolicach - oba miejscowe kościoły, pałac w Borowinie...
- Mamy relacje ludzi, którzy po wojnie przyjechali do Szprotawy jako pierwsi - opowiada regionalista Maciej Boryna. - Twierdzili, że wędrując podziemiami potykali się o jakieś obrazy.

W pomieszczeniu archiwum szprotawskiego muzeum wisi reprodukcja o tematyce religijnej. Nic nadzwyczajnego. Uwagę zwraca natomiast rama, która jakby nie pasuje do tego "dzieła". Podobnie jak szare passe-partout. Reprodukcja, dar szprotawianina, wisi w tym miejscu od trzech lat. Jednak dopiero ostatnio Boryna zwrócił uwagę na odcisk tłoczonej pieczęci. I napis KGL. NATIONAL GALERIE "BERLIN", czyli "Królewska Galeria Narodowa w Berlinie".
- Nie ma wątpliwości co do autentyczności passe-partout i pieczęci - dodaje Boryna. - Skąd się wzięły w Szprotawie? Nasz darczyńca nie wie, kiedy i jak jego przodkowie weszli w jego posiadanie. Nie wiadomo także czy ta rama zdobiła jakieś znacznie bardziej cenne dzieło.

I tutaj rozpoczyna się historia. Niecały rok po zakończeniu działań wojennych, w 1946 roku, zlikwidowano szprotawskie skrytki, w których schowano zbiory biblioteki i archiwum miejskiego z Wrocławia. Depozyty odnaleziono również w pałacu von Stoschów w pobliskiej Borowinie. Czy to były wszystkie ukryte przedmioty? Trudno przypuszczać znając historie innych wojennych skarbów. Pewne jest jedno. Po 1945 roku berlińska galeria nie odzyskała wszystkich zbiorów.
- Jak pisze Claude Keisch w "Die Alte Nationalgalerie Berlin", zbiory galerii zostały zdziesiątkowane wskutek bombardowań i przewożenia - dodaje Boryna. - Z oficjalnych informacji dowiadujemy się, że gdy rozpoczęła się wojna, całą galerię zniesiono do piwnic, potem zdeponowano w banku krajowym. Nasilenie bombardowań zmusiło odpowiedzialne służby do ukrycia dzieł w kopalniach soli na terenie środkowych Niemiec.

I tak dzieła sztuki trafiały w ręce zdobywców i wędrowały do Wiesbaden, Braunschweigu, Berlina i w głąb Związku Radzieckiego. Wiele z nich zostało zagrabionych przez żołnierzy i przypadkowych znalazców. Dotychczas ustalono miejsca przechowywania jedynie 49 utraconych wtedy pozycji. Znajdują się one w innych muzeach oraz w rękach prywatnych kolekcjonerów w Niemczech, USA i Grecji. No i rama wraz passe-partout w Muzeum Ziemi Szprotawskiej.

4/6
GUBIN - Ludzie chowali precjoza...
fot. Mariusz Kapała

GUBIN - Ludzie chowali precjoza
Tuż przed wkroczeniem wojsk radzieckich w Gubinie wybuchła panika. Przerażeni mieszkańcy chowali swoje kosztowności. Wymarzonym miejscem były rozbudowane podziemia fary. Oprócz przedmiotów należących do wiernych trafiły tam także pieniądze, zabytki sztuki sakralnej i złote wyposażenie liturgiczne...
Gdy do miasta wkroczyli Rosjanie zastali morze zgliszcz - pozostały tylko ruiny ratusza, fary, fragmenty murów obronnych z basztą Bramy Ostrowskiej, nieco budynków na przedmieściach. W ślad za wojskiem szli szabrownicy. Ciężarówki wypełnione po brzegi meblami, dywanami, przedmiotami codziennego użytku jechały do Polski południowej i centralnej. Trwało także przeszukiwanie miasta i jak twierdzą świadkowie tamtych dni właśnie na kosztownościach znalezionych wówczas zbudowano niejedną fortunę. Wśród przesiedleńców znalazł się szesnastoletni mieszkaniec Krakowa. Zaprzyjaźnił się z leciwym już Niemcem, o którym mówiono, że był kościelnym gubińskiej fary. Na łożu śmierci starzec miał młodzieńcowi zdradzić podobno miejsc, gdzie ukryte zostały skarby Gubina.

Z chłopca wyrósł mężczyzna, dla którego znalezienie skarbu stało się celem i obsesją. Jak przyznają jego córki i syn, udało mu się nawet co nieco znaleźć. Po nim sekret miały odziedziczyć córki, a mniej więcej wówczas rozpoczęła się druga gubińska gorączka złota. Wskazywano nowe miejsca, strzępy relacji. Natychmiast pojawiły się ekipy zbrojnych w łopaty poszukiwaczy. Farę musiała strzec policja, a potomkowie strażnika sekretu byli nieustannie molestowani o wyjawienie tajemnicy.
Żadne zabezpieczenie nie wstrzymywało próby, gdy wybuchła trzecia faza gorączki złota - niemal dokładnie przed dziesięcioma laty - na apel Daniela M. stanęło 17 gubinian, którzy zarejestrowali w sądzie Stowarzyszenie Ziemi Gubińskiej - Poszukiwaczy Skarbów. Daniel M. Pokazywał i wskazywał kolejne miejsca ukrycia skarbu - dawna apteka, Wzgórze Śmierci. Poszukiwacze walczyli nawet o dotacje z Urzędu Miasta. Najbardziej zagorzali utrzymywali, że w podziemiach znajduje się słynne złoto Wrocławia. Rumieńców historii nadał list obywatelki Niemiec, która zwróciła się do władz miasta z pytaniem o polską procedurę ubiegania się o zezwolenie na poszukiwanie skarbów...

Bardziej sceptyczni są historycy. Negują nawet istnienie tego rozbudowanego systemu podziemi pod gubińską farą - podczas niedawnych prac archeologicznych w okolicy kościoła odkryto na poziomie 3,2 metra wodę - oznacza to, że podziemia nie mogły sięgać w głąb, a gęsta zabudowa okolicy wyklucza istnienie sieci "płytkich" korytarzy. O gubińskich podziemiach nie ma także nawet wzmianki w archiwum wojewódzkim. To jest o tyle dziwne, że tutaj sporo jest wiadomości o tym mieście. Jednak ostatnie prace archeologów i budowlańców zdają się przeczyć istnieniu schowków.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Bellingham nawiązał romans z holenderską modelką. Jest o 5 lat starsza [ZDJĘCIA]

Bellingham nawiązał romans z holenderską modelką. Jest o 5 lat starsza [ZDJĘCIA]

W Pucharze Polski odwrotnie niż w lidze. Lechia ograła Stilon w Gorzowie

W Pucharze Polski odwrotnie niż w lidze. Lechia ograła Stilon w Gorzowie

7 mało znanych miejsc w Tatrach na wycieczki bez tłumów. To oazy spokoju

7 mało znanych miejsc w Tatrach na wycieczki bez tłumów. To oazy spokoju

Zobacz również

W Pucharze Polski odwrotnie niż w lidze. Lechia ograła Stilon w Gorzowie

W Pucharze Polski odwrotnie niż w lidze. Lechia ograła Stilon w Gorzowie

Izabela Macudzińska przed laty. „Królowa życia” zmieniła się nie do poznania

Izabela Macudzińska przed laty. „Królowa życia” zmieniła się nie do poznania