Od tygodnia w mieście trwa akcja odśnieżania. Można zobaczyć wielkie maszyny, które spychają śnieg z ulic, albo mniejsze, które oczyszczają chodniki. Gdzie nie dojadą, gospodarze i opiekunowie terenów radzą sobie ręcznie - łopatami.
Praktycznie przejezdne jest już całe miasto. Gorzej jest z chodnikami. Nasz Czytelnik zwrócił uwagę, że bardzo wyraźnie widać, gdzie są chodniki oczyszczane przez służby Spółdzielni Mieszkaniowej "Nadodrze", a gdzie przez ZGM. Jest wyraźna granica - gdzie zaczyna się teren komunalny, kończy się odśnieżony, suchy chodnik, i trzeba brodzić w śnieżnej brei.
Widać to między blokami przy ul. Śniadeckich. Gdzie kończą się bloki spółdzielcze, tam kończy się suchy chodnik. Dalej przechodnie muszą już wysoko podnosić kolana i uważać, żeby się nie przewrócić. Tak jest kilka metrów, do miejsca gdzie zaczynają się prywatne pawilony sklepowe - i ich właściciele odśnieżają teren, za który odpowiadają.
- To spółdzielnia Piast sobie nie radzi z tymi pracami - uważa nasz Czytelnik, mieszkaniec tamtego rejonu na os. Hutnik. - Wiem nawet, że nie dają dozorczyniom piasku ani soli. Skarżyła się nam, lokatorom, nasza dozorczyni - tłumacząc, dlaczego nie może porządnie wyczyścić chodnika przed blokiem. Powiedziała, że do odśnieżania ma tylko łopatę.
Próbowaliśmy to wyjaśnić, zapytać, czy rzeczywiście jest taka sytuacja. Telefonowaliśmy do głogowskiego oddziału Spółdzielni Usługowej Piast, która na zlecenie ZGM sprząta i odśnieża. Jednak nikogo w nim nie było. W centrali w Legnicy poinformowano nas natomiast, że jeśli mamy jakieś pytania, to możemy je skierować na piśmie...
Z tych samych bloków przy ul. Śniadeckich wiszą wielkie czapy śniegu kończące się dużymi soplami. - Nasze domy są bardzo zaśnieżone, może dojść do tragedii - komentuje nasz Czytelnik.
Są już pierwsze ofiary śniegu na dachu - zalało mieszkanie na czwartym piętrze przy ul. Śniadeckich 16. - To było w środę - opowiedziała nam poszkodowana głogowianka. - Wyjechaliśmy do rodziny do Wrocławia, ale mąż tego dnia na szczęście wrócił do domu. Gdyby nie to, to mielibyśmy zalane całe mieszkanie. Wezwał na pomoc służby komunalne. Ci ludzie przyjechali, weszli na dach i rozkuli lód, który był nad naszym mieszkaniem. Okazało się, że pod pokrywą śniegu i lodu, była woda, która zalała nam mieszkanie. Praktycznie sufity w trzech pokojach i w kuchni mamy zniszczone. W niektórych pokojach poodchodziła tapeta.
Te wszystkie krytyczne uwagi przekazaliśmy dyrektorowi ZGM Markowi Rychlikowi. Nie zgodził się z tym, że służby komunalne gorzej walczą z zimą niż inne, na przykład spółdzielni mieszkaniowej.
- Mamy umowę z firmą Piast, zajmuje się udrażnianiem dojść do budynków i chodników. Dachy odśnieżamy we własnym zakresie, jeśli trzeba, to zlecamy specjalistycznej firmie, której pracownicy mają uprawnienia - powiedział. - Słyszałem całkiem odwrotne opinie o odśnieżaniu - ale nie od lokatorów naszych bloków, tylko spółdzielni mieszkaniowej. Oni z kolei uważają, że to my lepiej radzimy sobie z zimą niż spółdzielcze administracje.
- Jestem właśnie po spotkaniu z przedstawicielami Piasta, pewne rzeczy sobie uzgodniliśmy. Wszystko sukcesywnie będzie robione - dodał M. Rychlik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
