Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 1885 r. Ernst Hödt przemycił wiklinę z Ameryki do Trzciela

Dariusz Brożek
- Wyplatanie wikliny to żmudne zajęcie. Wymaga też chirurgicznej precyzji - mówi 75-letni Jan Kaczmarek z Trzciela.
- Wyplatanie wikliny to żmudne zajęcie. Wymaga też chirurgicznej precyzji - mówi 75-letni Jan Kaczmarek z Trzciela. fot. Dariusz Brożek
Jana Kaczmarka w Trzcielu znają wszyscy. To żywa legenda miejscowego plecionkarstwa. Od ponad pół wieku wyplata wiklinę i zna wszystkie tajniki jej obróbki. Zdradził nam, jak wiklina trafiła do jego rodzinnego miasteczka.

Najstarszego trzcielskiego wikliniarza zastaliśmy w jego warsztacie. 75-letni J. Kaczmarek wyplatał właśnie kolejny koszyk. Zajmuje się tym od ponad pół wieku. Zna wszystkie tajniki preparowania wikliny oraz plecionkarstwa. Zaznacza, że okolice Trzciela to lubuskie zagłębie wikliny i jej europejski matecznik.

- Tutaj właśnie powstała pierwsza w Europie plantacja wierzby amerykańskiej, czyli najlepszego gatunku wikliny. Jest mocna, ale jednocześnie sprężysta i łatwa w obróbce. Dlatego doskonale się nadaje na koszyki, meble czy stojaki - tłumaczy.

Witki zamiast chmielu

Wikliniarskie tradycje Trzciela sięgają przełomu XIX i XX w., kiedy miasto nazywało się Tirschtiegel. Przedtem słynęło z upraw chmielu, które jednak zaczęto likwidować w połowie XIX w. z uwagi na niską opłacalność. Lokalne rolnictwo zaczęło podupadać, dlatego wielu mieszkańców wyjechało za chlebem do Ameryki. Jednym z nich był Ernst Hödt, który w 1885 r. wrócił jednak do rodzinnego miasteczka.

- I uratował je przed upadkiem - zaznacza wikliniarz.

W Ameryce obowiązywał surowy zakaz eksportu wikliny. E. Hödt przechytrzył amerykańskich celników w równie sprytny, co prosty sposób. Swój dobytek przywiózł w koszach wyplecionych z kilku gatunków świeżo wyciętych witek. Wymościł je gałganami, które podczas podróży statkiem polewał wodą. Wiklina była więc wilgotna i nie wyschła w czasie trwającej kilka tygodni podróży.

Najlepsza wiklina ma trzcielskie korzenie

Po powrocie do Trzciela E. Hödt wyciął z koszyków pojedyncze witki i zasadził je na swoim polu nad Obrą. Sadzonki wierzby amerykańskiej znakomicie się przyjęły. Tak powstała pierwsza w Trzcielu i w Prusach plantacja wierzby amerykańskiej.

- Teraz uprawia się ją w wielu krajach, ale znawcy dobrze wiedzą, że najbardziej dorodna wiklina rośnie właśnie w okolicach Trzciela - mówi plecionkarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska