Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 2007 roku Tomasz Gollob i Piotr Żyto gościli na śniadaniu u prezydenta

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
21 lipca 2007 r. Polacy zwyciężyli w Drużynowym Pucharze Świata. Kilka dni później Lech Kaczyński zaprosił biało-czerwonych do Pałacu Prezydenckiego
21 lipca 2007 r. Polacy zwyciężyli w Drużynowym Pucharze Świata. Kilka dni później Lech Kaczyński zaprosił biało-czerwonych do Pałacu Prezydenckiego fot. Tomasz Gawałkiewicz
W lipcu 2007 r. Lech Kaczyński gościł polską reprezentację, która kilka dni wcześniej triumfowała w DPŚ w Lesznie. Na audiencji byli m.in. Tomasz Gollob i Piotr Żyto. Jak zapamiętali spotkanie z głową państwa?

Mija tydzień od chwili, gdy rządowy samolot roztrzaskał się pod Smoleńskiem. Jedną z 96 ofiar był prezydent Lech Kaczyński. Prezydent, który w szczególny sposób doceniał sukcesy polskich sportowców. Do swojego pałacu przy Krakowskim Przedmieściu chętnie zapraszał tych, którzy w ostatnich latach dostarczyli kibicom największych wzruszeń - siatkarzy, szczypiornistów, przedstawicieli dyscyplin zimowych. W gronie wyróżnionych nie zabrakło również żużlowców.

21 lipca 2007 r. w Lesznie biało-czerwoni powtórzyli wyczyn sprzed dwóch lat z Wrocławia i po raz drugi w historii stanęli na najwyższym stopniu podium Drużynowego Pucharu Świata. Złoto wywalczyli Tomasz Gollob, Jarosław Hampel, Rune Holta, Krzysztof Kasprzak, Grzegorz Walasek i Damian Baliński. Naszych poprowadzili do boju trenerzy: Marek Cieślak, Piotr Żyto i Mirosław Kowalik. Dziewięć dni później Kaczyński gościł ich w Pałacu Prezydenckim (zabrakło jedynie "Grega").
- To była inicjatywa samego prezydenta, który w szczególny sposób chciał uhonorować nas za ten sukces. Byliśmy tym faktem mocno zaskoczeni, bo przecież w stolicy żużel nie cieszy się zbytnią popularnością - wyznał Gollob, zawodnik Caelum Stali Gorzów, ówczesny kapitan reprezentacji.
Wtóruje mu szkoleniowiec Falubazu. - Do Warszawy jechałem z Częstochowy razem z Holtą. "Rysiek" był pod wrażeniem, że przyjmie go głowa państwa. Przyznał, że w Norwegii, skąd pochodzi, taka uroczystość raczej nigdy by go nie spotkała - mówi Żyto, który trzy lata temu był asystentem Cieślaka.

Za wybitne zasługi dla rozwoju polskiego żużla Kaczyński podczas oficjalnej części wręczył gościom wysokie odznaczenia państwowe. "Chudy" otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a tercet szkoleniowców Krzyże Kawalerskie. Pozostali kadrowicze dostali Złote Krzyże Zasługi. Gratulując im sukcesu, prezydent podkreślił, że to już czwarte w ostatnim czasie takie wydarzenie.
- Przed wami byli wicemistrzowie świata w siatkówce, piłce ręcznej i hokeju na trawie. Dziś po raz pierwszy mam okazję odznaczyć mistrzów - oznajmił. Z kolei Gollob, gdy odbierał z jego rąk wartościowy medal, wyznał: - Takie chwile sprawiają, że sportowiec czuje się spełniony.

Chwilę później kapitan biało-czerwonych wraz z Cieślakiem podarowali gospodarzowi uroczystości żużlowy plastron. Z numerem jeden i nazwiskiem "L. Kaczyński". - Zażartowałem wówczas, że lepszym prezentem byłby motocykl, szybko dodając, że na nim po mieście jeździć się nie da, bo nie posiada on hamulców - wspomina zawodnik Caelum Stali. - Prezydenta zapamiętałem jako ciepłą i miłą osobę. Po oficjalnej części zaprosił nas na skromny poczęstunek. Rozmowy z nami trwały przeszło godzinę. Znaliśmy go z innej strony, tej ze sceny politycznej. Tymczasem zachowywał się jak zwykły człowiek, a nie jak osoba na wysokim stanowisku. Był naturalny, tryskał humorem.

Tamto spotkanie wywarło duże wrażenie także na selekcjonerach. - Gdy dowiedziałem się o sobotniej tragedii pod Smoleńskiem, przed oczami stanęły mi obrazy z tamtego dnia. Zdjęcie, na którym prezydent, otoczony członkami złotej drużyny, trzyma w ręku plastron z jedynką. Wszyscy byliśmy elegancko ubrani, tylko Krzysiu Kasprzak stał w kewlarze i z motocyklem. A w niedzielę wyjąłem z szuflady order i pamiątkowe pióro, które wtedy dostałem... - Cieślakowi łamie się głos.
Podobne wspomnienia ma Żyto. - Prezydent zaprosił nas także do swojego ogrodu. Tam "Kasper" odpalił maszynę i popracował manetką. Na Kaczyńskim zrobiło to takie wrażenie, że potem sam kilka razy ostro przygazował - zdradza szkoleniowiec Falubazu.

Podczas audiencji głowa państwa zaskoczyła także uczestników spotkania wiedzą na temat czarnego sportu. - Było widać, że zna się na rzeczy, że nasza dyscyplina nie jest mu obca - mówi Żyto. - Zdradził, że po raz pierwszy na zawodach sportowych był w 1955 roku. Wtedy w Warszawie Polacy rywalizowali z Czechosłowacją... tak, tak, właśnie na żużlu. Od tamtej pory zaczął się nim interesować. Z czasów, gdy mieszkał w Trójmieście, kojarzył mojego tatę, który startował wtedy w Wybrzeżu Gdańsk.
Cieślak dodaje: - Autentycznie nas zaskoczył znajomością tematu. Jego wizyta na stadionie Skry nie była pierwszą i ostatnią, bo potem chodził także na mecze gdańszczan. Kojarzył nazwiska gwiazd z lat 60. i 70., choćby Mariana Kaisera. To zamierzchłe czasy, więc ktoś, kto go pamiętał, musiał znać się na speedway'u.

"Narodowy" na moment wstrzymuje głos i po chwili mówi: - Chyba coś w tym jest, że choć prezydent miał łatkę osoby kontrowersyjnej, to w prywatnych rozmowach zyskiwał bardzo wiele. Po tamtej wizycie zmieniłem o nim zdanie. Jak teraz słyszę, nie tylko ja...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska