Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Australii mieszkają potomkowie mieszkańców Klępska

Eugeniusz Kurzawa
- Najnowszy wpis "australijski” do księgi pamiątkowej kościoła w Klępsku pochodzi z 16 czerwca 2007 - informuje proboszcz Olgierd Banaś
- Najnowszy wpis "australijski” do księgi pamiątkowej kościoła w Klępsku pochodzi z 16 czerwca 2007 - informuje proboszcz Olgierd Banaś fot. Bartłomiej Kudowicz
- Pierwszy raz przyjechali tu w odwiedziny przed moim przybyciem na parafię - wskazuje Olgierd Banaś, proboszcz z Łęgowa Sulechowskiego.

Do łęgowskiej parafii należy Klępsk. Ważne miejsce. Dlaczego? Oto wyjaśnienie napisane przez Stanisława Kramarczuka, kustosza polskiego muzeum w Polish Hill River w Australii:

"W 1838 r. z Klępska wyjechało do Australii wiele rodzin luterańskich (pod przywództwem pastora Kavela). Oprócz ludności niemieckiej emigrowali także Polacy. W południowej Australii założony został w 1838 r. nowy Klępsk (Klemzig). Obecnie osada ta już nie istnieje. Pozostał jedynie mały kościółek, podobny do drewnianego kościoła w Klępsku w Polsce".

- W 150-lecie tej emigracji przyjechała do Klępska delegacja Australijczyków razem z pastorem, ale ja przyszedłem tu dopiero w 1990 r., więc ich nie spotkałem. Wspominał jednak poprzedni proboszcz, jak i mieszkańcy - opowiada ks. Banaś. Potem Australijczycy zaczęli się pojawiać regularnie. - Oceniam, że przez lata było w Klępsku 35-40 wycieczek z antypodów.

"Najeżdżają" Klępsk

JAK ONI EMIGROWALI

Grupa 125 osób z dzisiejszego pogranicza lubusko-wielkopolskiego wyruszyła do Australii pod przywództwem pastora Augusta Kavela. Miejscem zbiórki były Cigacice. 8 czerwca 1838 r. barkami odrzańskimi emigranci wyruszyli do Hamburga. Stamtąd zabrał ich statek "Catharina", dziś legenda dla wszystkich potomków emigrantów. Potem były kolejne fale wyjazdów...

O. Banaś, człowiek skrupulatny, mający pod opieką drewnianą klępską perełkę, założył księgę wpisów dla odwiedzających ów zabytek. Jest to pięć zeszytów, piąty właśnie się zapełnia.

- O, proszę, mamy najnowszy wpis "australijski", pochodzi z 16 czerwca 2007, czyli oni przyjeżdżają nieustannie - proboszcz pokazuje księgę wyłożoną w kościółku.

Z zapisów gości odwiedzających zabytek w Klępsku ksiądz wyłuskał wpisy osób z Australii. Zrobił z nich odbitki ksero i złożył w specjalną zszywkę. Dołożył dwa listy, które otrzymał od Barrego Browna z Nowej Zelandii. Oba po polsku! Pochodzą z początku lat 90, gdy Nowozelandczyk zapowiada wizytę w Polsce.

Z pieczątki wynika, że był on "Tour Co-ordinator", czyli organizatorem wycieczek. I rzeczywiście, od jego wizyty u ks. Banasia Klępsk zaczęły "najeżdżać" zorganizowane grupy australijskie.

Wciąż pamiętają

KOMENTARZ

A może widowisko historyczne?
Klępski epizod wydaje się na tyle ciekawy, że widziałbym nad Odrą tak modne dziś widowisko plenerowe pt. "Odjazd emigrantów z Cigacic". Warto byłoby także upamiętnić, w Klępsku, Cigacicach, dzień 8 czerwca 1838 r., gdy wyruszyły stąd w nieznane grupy wystraszonych ludzi. Sądzę też, iż cała ta epopeja, jako ważna historia lokalna, powinna się znaleźć w programach szkolnych.

Co w tym jest ciekawe - to fakt, że upłynęło niemal 170 lat od chwili gdy klępski pastor August Kavel wyprowadził swoją trzódkę do Australii, a mimo to wciąż przybywają tutaj potomkowie emigrantów ciekawi swoich korzeni.

Mało tego, ich zainteresowanie rośnie. Proboszcz pokazuje dwie książki. "Henschke Heritage" na 556 stronach oprawionych w twardą okładkę mówi o rodzinie Henschke w Australii. Podobna jest praca "Descendents of Christian Lange in Australia", o rodzinie Lange.

- Latem spotkałem na Rynku w Zbąszyniu dziewczynę, okazało się Australijkę, która przyjechała, żeby się dowiedzieć, dlaczego ona jest ponoć Polką, jeśli w papierach rodzinnych stoi, iż jest Niemką - mówi Ireneusz Koźlicki ze Zbąszynia. Z tego miasta bowiem razem z klępszczanami też wyjechała grupka. Rodziny Wódków, Galaszów, Boerke i Schulzów. Rzecz opisał nieżyjący już zbąszyński proboszcz Mieczysław Pohl.

- Dziewczyna była z domu Galash - wspomina Koźlicki. - Tłumaczyłem jej, iż pochodzi z rodziny polskiej, jednak wówczas Polska była pod zaborem pruskim, stąd urzędowe dane mówią o obywatelach Prus, i stąd niemiecka pisownia nazwiska.

Szkoda, że Australia jest tak odległa, bo można by nawiązać z emigrantami ściślejsze kontakty. Tym bardziej, że kościółek w Klępsku wciąż potrzebuje wsparcia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska