Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Berlinie otwarto kontrowersyjną wystawę, poświęconą II wojnie światowej

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
W tym czasie na budynku byłej polskiej ambasady przy Unter den Linden zawisł wielki plakat Solidarności z kampanii wyborczej w 1989 roku. Ma przypominać berlińczykom, że wydarzenia brzemienne w skutki dla całej Europy miały swój początek nad Wisłą.
W tym czasie na budynku byłej polskiej ambasady przy Unter den Linden zawisł wielki plakat Solidarności z kampanii wyborczej w 1989 roku. Ma przypominać berlińczykom, że wydarzenia brzemienne w skutki dla całej Europy miały swój początek nad Wisłą. fot. Dariusz Chajewski
Jak twierdzą historycy, "kontrowersje" to jak zwykle ocena dziennikarzy i... polityków. Ci ostatni bardzo interesują się przeszłością. Zwłaszcza w toku kolejnej kampanii wyborczej.

W pierwszej sali referenda na Śląsku i germanizacja, w trzeciej zabiegi o porozumienie między Polakami i Niemcami. Środkowa, spowita woalką i pogrążona w mroku, ma pokazać koszmar lat wojennych. Tak kontakty między naszymi narodami na przestrzeni dwóch wieków widzą organizatorzy wystawy "Polacy i Niemcy. 1 września 1939. Otchłań i nadzieja".

Dla niemieckich mediów gwiazdą środowego otwarcia ekspozycji stał się Edmund Baranowski. Nie, nie jest ani politykiem, ani kontrowersyjnym historykiem, ale powstańcem warszawskim.

- Jak pan się czuł jako powstaniec? - pytała jedna dziennikarka.
- Z pewnością poznał pan wielu interesujących ludzi... - dorzuciła kolejna.
- A skąd pan wiedział, jak czyścić broń? - zagadnął inny znawca tematu.

Zdrada narodowa

W Berlinie otwarto kontrowersyjną wystawę, poświęconą II wojnie światowej

(fot. fot. Dariusz Chajewski)

- To dziwne, ale o inwazji na Polskę i okupowaniu waszego kraju w Niemczech wcale tak wiele nie jest wiadomo - tłumaczy Burkhard Asmuss, kurator wystawy. Stąd na 900 mkw. muzealnych sal zgromadzono 750 eksponatów, w tym wiele z Polski.

Ekspozycję nazwano kontrowersyjną na długo przed otwarciem. Ba, zanim zaczęto ustawiać eksponaty. Polakom wystarczyło hasło, że Niemcy robią wystawę o 1 września 1939. Nie mogą, nie mają prawa!

- Gdy trafiło do mnie zaproszenie, podszedłem do niego z dużym dystansem - przyznaje prof. Tomasz Szarota. - Bałem się komentarzy, że polscy dziennikarze i politycy natychmiast stwierdzą, że historycy, którzy pracują przy wystawie, przeszli na niemiecką stronę i przestali być patriotami. Dziś powiem jedno. Jeśli ktoś stwierdzi, że ekspozycja nie jest obiektywna, będzie kłamcą.

Dlaczego zatem Polacy pracowali przy organizacji wystawy? Jak mówią, na prośbę naszego ambasadora w Niemczech, który stwierdził, że takiej okazji na pokazanie polskiego punktu widzenia na przeszłość nie można zaprzepaścić.

Nie tacy wypędzeni

Na ścianach twarze. Te opatrzone obozowymi numerami i te z żelaznymi krzyżami na szyi. Stosy zwłok pod murem straceń. Przy wejściu do ciemnego pomieszczania, na podłodze, podświetlona fotografia, przedstawiająca hitlerowskich żołnierzy, forsujących graniczne zapory.

Tak to się zaczęło... A jak się skończyło? Wielką, powojenną wędrówką ludów? A może Willim Brandtem klęczącym przed warszawskim pomnikiem Bohaterów Getta? To jego zdjęcie znalazło się na plakacie wystawy. Dla Niemców ta scena jest bodaj najbardziej wstrząsająca. Winni?!

Asmuss o kontrowersjach wolał nie mówić. Historycy potrafili się dogadać. Chociaż nie bez bólu. - Jednym z problemów były oczywiście tzw. wypędzenia - komentuje Szarota. - Nie ma jednolitego stanowiska wobec tego wydarzenia, nawet w gronie polskich badaczy. Jako uczciwi historycy wiemy, że Polsce zależało na zmianie proporcji narodowościowych na tzw. ziemiach odzyskanych. W 1945 roku spodziewano się kolejnej konferencji pokojowej i kreślenia granic według kryterium etnicznego,. Z drugiej strony do ofiar tej akcji nie można zaliczać uciekinierów czy osób ewakuowanych przez władze hitlerowskie...

Na własny rachunek

Kontrowersje zdominowały także niezobowiązującą rozmowę, jaka toczyła się przy środowym obiedzie. Wraz z polskimi dziennikarzami przy stole zasiedli parlamentarzyści zajmujący się polsko-niemieckimi stosunkami, z przewodniczącym polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej Markusem Meckelem (SPD) na czele.

Przyszła także Erika Steinbach. Spodziewano się iskrzenia, tymczasem ikona niemieckiego rewizjonizmu uderzała w bardzo pojednawcze tony, mówiąc o dobrych i złych ludziach, którzy trafiają się w każdej nacji. Ale podczas tego spotkania łatwo było się przekonać, jak trudno historię oddzielić od teraźniejszości, a badanie przeszłości od politykierstwa. Bo i historia, zwłaszcza przed wyborami, często wypływa na wierzch.

- Jeśli PO nie wystąpi z Europejskiej Partii Ludowej i nie potępi odezwy CDU/CSU w sprawie wypędzonych, to będzie nielojalna wobec narodu polskiego - grzmi Jarosław Kaczyński. W poczytnym niemieckim tygodniku ukazuje się artykuł o Polakach, Rumunach, Węgrach i Ukraińcach jako nacjach współdziałających z Hitlerem przy eksterminacji Żydów. Te i inne konkluzje nie padłyby zapewne, gdyby właśnie nie toczyła się zażarta walka o głosy w unijnych wyborach.

- Każdy naród powinien rozliczyć się z własną przeszłością - pointował Marcus Meckel. - My to robimy.

Tak, jak karczocha

Ekspozycję otwiera testament Fryderyka Wielkiego, w którym pisze, że "Polskę należy zjeść tak, jak się zjada karczocha", odrzucając liście i dobierając się do soczystego miąższu. Ostatni akord to opowieść o dwóch wioskach, rozdzielonych graniczną rzeką, które usiłują się poznać.

Prof. Hans Ottomeyer, dyrektor Niemieckiego Muzeum Historycznego, w którym wystawa się odbywa, twierdzi, że nawet w nawale niemieckich rocznic, o 1939 roku nie można było zapomnieć. Takie wystawy nie służą może pojednaniu, ale z pewnością porozumieniu...

Na przedpremierowe zwiedzanie wystawy weszła grupa berlińczyków. Kobietę w słusznym wieku zapytałem, co myśli o wystawie. - Czy to ważne, co ja myślę? - odpowiedziała. - Zapytajcie Polaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska