Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Bibliotece Norwida w Zielonej Górze: pokaz filmu „Pewnego razu w listopadzie” i spotkanie z reżyserem Andrzejem Jakimowskim

Redakcja
Andrzej Jakimowski w „Pewnego razu w listopadzie” opowiada o współczesnych polskich bezdomnych, którzy barykadują się w squacie i bronią przed agresywnymi narodowcami.
Andrzej Jakimowski w „Pewnego razu w listopadzie” opowiada o współczesnych polskich bezdomnych, którzy barykadują się w squacie i bronią przed agresywnymi narodowcami. ADAM BAJERSKI/KINO ŚWIAT
Obejrzyj w Bibliotece Norwida film „Pewnego razu w listopadzie”, za który reżyser Andrzej Jakimowski otrzymał m.in. Grand Prix Zielonogórskiego Festiwalu Filmu i Teatru 2018.

Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Cypriana Norwida w Zielonej Górze oraz Lubuskie Stowarzyszenie Miłośników Działań Kulturalnych Debiut zapraszają w czwartek, 18 października 2018, o 18.00 na spotkanie z Andrzejem Jakimowskim - reżyserem, scenarzystą i producentem.

Przed spotkaniem – o godz. 16.30 – rozpocznie się projekcja filmu „Pewnego razu w listopadzie”, który otrzymał m.in.: Grand Prix Zielonogórskiego Festiwalu Filmu i Teatru) 2018, Srebrne Grono na Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie, Nagrodę Główną Międzynarodowego Festiwal Filmów w Taorminie.
Wstęp wolny!

Andrzej Jakimowski – ukończył filozofię na Uniwersytecie Warszawskim i reżyserię na WRiTV UŚ w Katowicach. Jego pełnometrażowy debiut fabularny „Zmruż oczy” obejrzało prawie 100 tysięcy widzów. Film otrzymał szereg festiwalowych wyróżnień, m.in. Nagrodę Specjalną Jury w Gdyni, Srebrne Grono w Łagowie, wyróżnienie FIPRESCI w Mannheim oraz Paszport Polityki.

W 2007 r. Andrzej Jakimowski otrzymał Złote Lwy na 32. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za film „Sztuczki”. Za ten film dostał też Orła 2008 w kategorii „Najlepsza reżyseria”. W 2012 r. zrealizował film „Imagine”, za który otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię oraz nagrodę publiczności na Warszawskim Festiwalu Filmowym.

Pewnego razu w listopadzie Polak stanął przeciw Polakowi (recenzja)

Andrzej Jakimowski do swojej historii „Pewnego razu w listopadzie” miał świetny punkt wyjścia. Oto siedmiu operatorów znalazło się z kamerami na ulicach Warszawy 11 listopada 2013 r. I filmowało nie tyle przemarsz narodowców, co ich atak na squat, czyli zamieszkany przed bezdomnych budynek, nazwany „Przychodnią” z racji przeszłości tego miejsca. Atak bezpardonowy. Atak na anonimowych ludzi. Na ludzi wykluczonych...

O wykluczonych jest najnowszy film Jakimowskiego, który nad różnymi outsiderami lubi się pochylać. Tak było w „Zmruż oczy”, „Sztuczkach” czy nawet pełnym dźwiękowej maestrii „Imagine” - opowieści o niewidomych. Tym razem reżyser postanowił zmierzyć się z problemem bezdomności.

I od pierwszej sceny przełamuje stereotypowe myślenie. Jego bezdomni to poważana nauczycielka (Agata Kulesza) i jej syn Marek (Grzegorz Palkowski) - student ze stypendium. Za długi lądują na ulicy, gdzie... przygarniają psa. Tak samo jak oni bezdomnego. I co? I zwierzak staje się wielkim problemem - nie tolerują go kolejne noclegownie, ogrzewalnie i przytuliska. Paradoksalnie jednak Jakimowski pokazuje, że pies jako taki ma w Polsce więcej praw niż... bezdomny człowiek. Ten jest tylko społecznym balastem. Kimś kto na dobrą sprawę nie istnieje. Nie masz dachu nad głową - jesteś dla innych przezroczysty. Dla prawa - nie istniejesz...

Atak na stołeczną ostoję bezdomnych, wsparty dokumentalnymi przecież zdjęciami, pokazuje to aż nadto dobitnie. Oto squat bombardowany kamieniami, szturmowany z użyciem pałek i łomów - musi bronić się sam. Policja jest obok, ale jakby czekała. Przyzwalała na działania oszalałych z nienawiści gości w kominiarkach. A gdyby to była CZYJAŚ kamienica? Czy wtedy wyglądałoby to podobnie?

Film „Pewnego razu w listopadzie” pokazuje nie tylko, skąd się biorą niechciani lokatorzy w domkach działkowców. Uświadamia skalę problemu i bezwzględność aparatu władzy. Nie ważne, kim jesteś - bez dachu nad głową jesteś nikim. Możesz tylko przy każdej nadarzającej się okazji - jak student Marek - przykładać dłonie do kaloryfera.

I jest obraz Jakimowskiego też oskarżeniem - to 11 listopada. Narodowe Święto Niepodległości. Zamiast wspólnej radości i dumy - przemoc i zadyma, bo ktoś patriotyzm pojmuje inaczej niż nauczycielka, która nawet gdy bezdomna, zbiera śmieci na przystanku autobusowym i wrzuca do kosza. Podobnie przy tablicy upamiętniającej ofiary Powstania Warszawskiego, wśród których był jej bliski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska