Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ciągłym strachu

Janczo Todorow
Mieszkańcy boja się pokazać twarzy. - jesteśmy bezradni - mówi jeden z sąsiadów.
Mieszkańcy boja się pokazać twarzy. - jesteśmy bezradni - mówi jeden z sąsiadów.
- Chcemy spokoju, nie można żyć. Boimy się. Policja przyjeżdża i odjeżdża, my cierpimy - mówią mieszkańcy. Matka agresywnego sąsiada cierpi, ale broni syna.

W kamienicy pod nr 43 mieszka pięć rodzin. Wszyscy mają dość sąsiada, który jak twierdzą, nie wylewa za kołnierz.

- Matka przygarnęła go, bo w rodzinie mają go dość. Kiedy mijamy się na schodach ciągle wyzywa nas, ubliża. W nocy krzyczy na korytarzu, trzaska drzwiami, z nerwów nie możemy zmrużyć oka, jesteśmy na granicy wytrzymałości - opowiadają mieszkańcy.

Wszyscy w tej kamienicy wykupili mieszkania na własność, mają ogródki za domem.

Większość to ludzie w podeszłym wieku. Sądzili, że na stare lata będą odpoczywać i cieszyć się życiem. - Nic z tego.

Zapomniał o gazie

Jesteśmy w ciągłym strachu. Kiedyś latem, ten człowiek, półnagi wdarł się przez okno do mieszkania na parterze i zażądał jedzenia. Kiedyś odkręcił kurki w kuchence gazowej i położył się spać. Mogło dojść do wybuchu - opowiada jedna z lokatorek.

- On znęca się nad matką, nieraz słyszymy jak ona krzyczy. Sprowadza nieletnich do mieszkania matki, być może ich tam rozpija. Opiekunki, które opiekowały się schorowaną kobietą już nie przychodzą, bo boją się.

Założyliśmy sprawę w sądzie w obronie matki, a ona wycofała się i nie chciała zeznawać - opowiadają mieszkańcy.

Ma kryjówkę

Matka agresywnego sąsiada ma 84 lata. - Czy to tylko on tak się zachowuje? Mieszka u mnie, nieraz sprowadza różne osoby, imprezują, krzyczą. Ale ja mam swoją kryjówkę, w razie niebezpieczeństwa uciekam do niej. Zawiodłam się na sąsiadach, bo chcą założyć sprawę i wykończyć mojego syna. Nie mam już do nich zaufania. Wciąż wierzę, że on przestanie - mówi przez łzy matka.

- Policja wielokrotnie interweniowała w tym budynku - mówi Kamila Zgolak-Suszka, oficer prasowy żarskiej komendy.
- Przeciwko mężczyźnie skierowaliśmy wniosek do sądu o ukaranie za zakłócanie spokoju.
Mieszkańcy dziwią się, że matka jeszcze wierzy w syna.
- On musi być leczony, bo któregoś dnia dojdzie do nieszczęścia, zabije i ją i nas - mówią z niepokojem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska