Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Czernej trwa rodzinny spór o podłączenie pieca do przewodów kominowych

Piotr Jędzura 0 68 324 88 13 [email protected]
- Jestem przekonana, ze brat uszkodził przewody, dlatego teraz po rozpaleniu w piecu dym wraca mi do mieszkania - mówi Teresa Paczkowska.
- Jestem przekonana, ze brat uszkodził przewody, dlatego teraz po rozpaleniu w piecu dym wraca mi do mieszkania - mówi Teresa Paczkowska. fot. Marek Marcinkowski
Na piętrze mieszka siostra, na parterze brat, którzy nie mogą dogadać się ze sobą w sprawie przeróbek komina.

Jedziemy do Czernej wezwani przez Ewę Stachowicz z Iłowej Kobieta już w aucie opowiada nam o gehennie jaką przechodzi jej matka Teresa Paczkowska.

Z opowieści wynika, że uszkodzony przewód kominowy nie daje możliwości rozpalenia pieca w domu starszej pani.

Czuć smród dymu

- Jestem przekonana, ze brat uszkodził przewody, dlatego teraz po rozpaleniu w piecu dym wraca mi do mieszkania - mówi Teresa Paczkowska.
(fot. fot. Marek Marcinkowski)

W drzwiach mieszkania na piętrze domu w Czernej wita nas 75-letnia kobieta. W oczach ma łzy. Po chwili wiemy dlaczego. W kuchni czuć smród dymu. Jest zimno i wilgotno, na dworze pada. Starsza pani pokazuje czarny nalot na kontaktach, naczyniach, miskach i meblach. - To sadza, którą codziennie wdycham - żali się ze łzami w oczach T. Paczkowska.

Każda próba rozpalenia pieca kończy się cofaniem dymu do mieszkania. W efekcie 75-latka żyje w nieogrzewanym domu. - Mama marznie, w dodatku boję się, że jak rozpali w piecu i zaśnie to się zaczadzi - przyznaje E. Stachowiak.

Każda próba dogadania się z sąsiadem, którym okazuje się brat T. Paczkowskiej, kończy się na niczym. Tak relacjonuje to kobieta z piętra. Mało tego Włodzimierz Jonczyk miał grozić siostrze i obraźliwie wyzywać E. Stachowiak. Sprawę grożenia nożem zgłoszono nawet w prokuraturze. Ta po zapoznaniu się z materiałami umorzyła śledztwo.

Zdaniem kobiet wujek zatkał przewody kominowe. Mało tego, są przekonane, że podczas przeróbek przez kominiarza i W. Jonczyka zostały one uszkodzone. - Nie mają na to żadnych dokumentów ani projektów, robią samowolkę budowlaną - przekonuje E. Stachowiak.

I do prokuratury

Zeszliśmy do mieszkania W. Jonczyka na parterze. Wpuścił nas do środka i zaprowadził do pomieszczenia w piwnicy. - Nie używam żadnego z kominów, do którego ma podłączyć się moja siostra - mówi mężczyzna pokazując je na dowód. Zapewnia też, że nie zatkał żadnego z przewodów.

W mieszkaniu przedstawia dokumenty od kominiarza dotyczące przeróbek dokonywanych w przewodach kominowych. Na projekcie są wskazane kominowe, do których mają podłączyć się lokatorzy. Jeden dla brata, drugi dla siostry. - To moja siostra nie zrobiła tego co powinna, nie możemy być włączeni w jeden przewód kominowy - zapewnia W. Jonczyk.

Zdaniem mężczyzny sprawa zostałaby rozwiązana gdyby doszło do włączenia pieca siostry we wskazany przewód. Na dowód legalności prac w dodatku pokazuje pismo z powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego z Żagania. - Stosuję się do wszystkich wskazań - zapewnia W. Jonczyk.

Zapytany o groźby wobec siostry i wyzwiska siostrzenicy zapewnia, że to nieprawda. - Żona siekała cebulę na dworze, nikomu nie groziła, a ja nikogo nie wyzywam - mówi W. Jonczyk.

Siostra zapewnia, że nie ustąpi, bo brat uszkodził przewody w kominie. Sprawa znowu trafi do prokuratury. Zdaniem T. Paczkowskiej przeróbka kominów jest nielegalna. I o tym powiadomiła prokuratora. O wynikach prokuratorskiego śledztwa poinformujemy na łamach "GL".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska