Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W drugoligowych derbach Orion Sulechów lepszy od Olimpii Sulęcin, AZS UZ Zielona Góra wygrywa w Poznaniu

Przemysław Piotrowski
W derbach Orion Sulechów nieoczekiwanie okazał się dużo lepszy o Olimpii Sulęcin. Atakuje gracz gospodarzy Mateusz Przybieg, a blokują Konrad Krzywiecki i Łukasz Chajec.
W derbach Orion Sulechów nieoczekiwanie okazał się dużo lepszy o Olimpii Sulęcin. Atakuje gracz gospodarzy Mateusz Przybieg, a blokują Konrad Krzywiecki i Łukasz Chajec. fot. Wojciech Waloch
Wczoraj w drugiej lidze nie zabrakło emocji. W derbach Orion Sulechów nieoczekiwanie pokonał Olimpię Sulęcin, a AZS UZ skarcił w Poznaniu miejscowy UAM.

Kolejne derby miały być dla Oriona meczem prawdy. Do spotkania z Olimpią nie wygrał jeszcze seta, ale wczoraj pokazał, że nie można spisywać go na straty.

Po solidnym laniu w Zielonej Górze sulechowianie sięgnęli dna. Ostatnie miejsce, zero punktów i ani jednego wygranego seta nie wróżyły gospodarzom dobrze przed kolejnymi derbami. Ale Orion potrafił się zmobilizować już od samego początku. Pierwsza partia wyglądała tak, jakby goście przyjechali na wycieczkę zamiast na mecz. Zachowywali się na parkiecie jak dzieci we mgle, a sulechowianie punktowali ich niemiłosiernie. Szybko wyszli na kilkopunktowe prowadzenie, a potem systematycznie je powiększali i pewnie zwyciężyli aż dziesięcioma "oczkami".

W drugiej odsłonie Olimpia była już znacznie bardziej skoncentrowana i nie zlekceważyła rywali. Potrafiła odskoczyć na trzy punkty, ale gospodarze zawsze niwelowali przewagę. Świetnie radzili sobie od początku Mariusz Piątek i Jakub Pudzianowski, którzy raz za razem potężnymi bombami zdobywali cenne "oczka". Michał Gaca, Patryk Wojtysiak i Michał Kocoń również nie pozostawali dłużni i obie drużyny szły łeb w łeb. W walce na przewagi to jednak goście zachowali więcej zimnej krwi.

To że kiepską stroną Oriona jest psychika, sulechowianie udowodnili już wiele razy. Po tak emocjonującej, ale i przegranej końcówce drugiej partii można było się spodziewać, że w kolejnych również zawiedzie. Tym bardziej, że w trzecim secie to znów goście prowadzili grę i trzymali wynik. Ale od stanu 18:18 coś się w Olimpii zacięło. Szybko wykorzystał do Piątek, a potem ulubieniec sulechowskich kibiców Pudzianowski, który trzykrotnie udanie zaatakował. Koniec należał do Piątka, który trochę szczęśliwie zaserwowała asa, piłka zahaczyła o siatkę i delikatnie spadła w pole.

W trzeciej partii Orion już całkowicie się odrodził. Przejął inicjatywę i punktował rywali. Przy stanie 20:18 dla gospodarzy z dobrej strony pokazał się młody Miłosz Napieralski, który posłał dwa bardzo ważne asy z rzędu, czym dobił ostatecznie rozstrojonych sulęcinian. I mimo że w samej końcówce Michał Gańko zaserwował w aut, a Bartosz Lickindorf został zablokowany, chwilowy zryw gości na niewiele się zdał, bo w ostatniej akcji zagrywka Chajca wylądowała na aucie i w hali Oriona wybuchł szał radości.

ORION SULECHÓW - OLIMPIA SULĘCIN 3:1 (25:15, 28:30, 25:20, 25:23)

ORION: Janusz, Gańko, Myślicki, Pudzianowski, Piątek, Przybieg, Baumgarten (libero) oraz Olejniczak, Napieralski, Lickindorf, Kołodziński.
OLIMPIA: Krzywiecki, Chajec, Gaca, Kocoń, Rzeszotek, Wojtysiak, Nakonieczny (libero) oraz Idzikowski, Baran, Proskurnicki, Romańczuk.
Akademicy jechali do Poznania z chęcią ukąszenia najgroźniejszych rywali do awansu na ich terenie. Nasi nie zawiedli i udowodnili, że nie ma na nich mocnych.

Zwycięstwo nie przyszło im jednak łatwo. Można powiedzieć, że widzieliśmy dwa oblicza AZS-u UZ-u. Pierwsze to waleczny i grający z pasją zespół, drugie - hegemon ligi, który ściera z parkietu najmocniejszych rywali. To ostatnie porównanie miało odzwierciedlenie szczególnie w setach numer dwa i cztery. Nasi grali nadzwyczaj spokojnie, konsekwentnie, poziomem przewyższając gospodarzy przynajmniej o klasę. W drużynie nie było słabych punktów.

W przegranych partiach pierwszej i trzeciej zielonogórzanie również walczyli o każde "oczko", ale niska, wąska, specyficzna hala poznaniaków była ich wyraźnym sprzymierzeńcem i akademicy schodzili w nich z parkietu pokonani.

O wszystkim zadecydował tie-break, który również nie był łatwą przeprawą. Gospodarze prowadzili już 8:7, ale wtedy nasi zdobyli trzy punkty z rzędu i już nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa. Warto zaznaczyć, że świetną zmianę dał w końcówce Wiktor Zasowski, który popisał się dwoma kapitalnymi serwami, a w ostatniej akcji wybronił niesamowitą piłkę, dzięki czemu Łukasz Gwadera mógł ją wystawić do niezawodnego Wojciech Lisa, który pięknym atakiem dokończył dzieła.

UAM POZNAŃ - AZS UZ ZIELONA GÓRA 2:3 (27:25, 16:25, 25:22, 14:25, 11:15)

AZS UZ: Klucznik, Mariaskin, Przyborowski, Lis, Borkowski, Kowalczyk, Odwarzny (libero) oraz Zasowski, Gwadera, Matuszewski, Świerzewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska