W dwie godziny policjanci zatrzymali sześć praw jazdy na drodze między Gorzowem a Kostrzynem. Dzień później doszło na niej do dwóch kolizji

Łącznie 12 tys. zł mandatów zapłacą kierowcy, którzy zostali zatrzymani w sobotę, 5 lutego, przez policję. Funkcjonariusze drogówki pełnili patrol na drodze wojewódzkiej nr 132. Łączy ona Gorzów a Kostrzynem i jest jedną z najbardziej ruchliwych i niebezpiecznych arterii w Lubuskiem.

104, 109, 116, 127, 133, 143 – to prędkość kierowców w terenie zabudowanym na drodze W132.

Policjanci na tej trasie są regularnie, a dokonane w 5 lutego pomiary tylko potwierdzają potrzebę służby w tym miejscu. Aż 6 osób przekonało się o skuteczności działań grupy SPEED i najbliższe trzy miesiące nie będą mogły kierować autem – mówi podkom. Grzegorz Jaroszewicz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie wlkp.

Już po godzinie dziesiątej 33-letni kierowca peugeota w Mościczkach jechał 133 na ograniczeniu do 70 km/h. Stracił prawo jazdy na 3 miesiące i zapłaci 2 tys. zł mandatu. Po godzinie 11 policjanci zatrzymywali kolejnych kierowców co kilkanaście minut. Podobnie jak 33-latek, prawo jazdy stracił 24-letni kierowca audi (104km/h na 50) oraz 69-latka w skodzie(116 km/h na 50). Niespełna 10 minut po kontroli, policjanci zauważyli kierowcę opla, który jechał z prędkością 143 km/h – niemal trzykrotnie więcej niż ograniczenie!

To musiało zakończyć się zatrzymaniem uprawnień 24-latka i mandatem w wysokości 2.500 złotych – mówi G. Jaroszewicz.

37-latek w bmw, który był kolejnym kierowcą zatrzymanym tego dnia przez policjantów, jechał 127 km/h na ograniczeniu do 50 i poniósł takie same konsekwencje jak poprzednik. Kilka minut po 12, policjanci zatrzymali 47-letniego kierowcę bmw, który także będzie odpoczywał przez najbliższy czas od kierownicy, bo w terenie zabudowanym jechał 109 km/h. Oprócz tego zapłaci 1.500 złotych mandatu.

Dzień później doszło do dwóch zdarzeń, które doskonale potwierdzają, że ograniczenia prędkości na drodze wojewódzkiej nr 132 mają sens. Najpierw na odcinku drogi między Białczem a Nowinami Wielkimi w godzinach wieczornych doszło do kolizji samochodu z przebiegającym jeleniem. Drugi kierowca, który chciał uniknąć zdarzenia, zjechał z drogi, a jego auto koziołkowało. Jeleń nie przeżył. Na szczęściu obyło się bez obrażeń wśród uczestników zdarzenia, które ostatecznie zakwalifikowano jako kolizję. Dosłownie kilkadziesiąt minut później, niemal w tym samym miejscu, na zakręcie z drogi wypadł kierowca BMW. Samochód uderzył w przydrożne drzewa i dachował. Podróżowało nim dwóch 30-latków. Wyszli z pojazdu o własnych siłach. - Kierowca został ukarany mandatem za niedostosowanie prędkości do warunków na drodze – mówi G. Jaroszewicz. A te były trudne. Panował zmrok, padał deszcz, a jezdnia była śliska.