Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W edukacji całe moje życie zawodowe - mówi Maria Leśnik ze Zbąszynia

Agata Ceglińska 068 324 88 54 [email protected]
MARIA LEŚNIK od 26 lat jest żoną Jana. Ma dwóch synów: Marcina i Łukasza, synową Tereskę i jak mówi "najpiękniejszą na świecie” wnuczkę Hanię. Lubi chodzić z nią na spacery, jeździć na rowerze, podróżować i żeglować po Błędnie. Marzy o ukończeniu psychologii.
MARIA LEŚNIK od 26 lat jest żoną Jana. Ma dwóch synów: Marcina i Łukasza, synową Tereskę i jak mówi "najpiękniejszą na świecie” wnuczkę Hanię. Lubi chodzić z nią na spacery, jeździć na rowerze, podróżować i żeglować po Błędnie. Marzy o ukończeniu psychologii. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Problemy uczniów przestały być dla rodziców tematem tabu - mówi Maria Leśnik, pełniąca obowiązki dyrektora gimnazjum w Zbąszyniu

- Awansowała pani na stanowisko dyrektorskie, ale gabinet został ten sam...
- Śmieję się, że jestem przywiązana do męża i do miejsca. Od pierwszego września, przez 10 miesięcy pełnię tylko obowiązki dyrektora szkoły. Więc na razie gabinetu nie zmieniam, tutaj mi dobrze.

- W jaki sposób trafiła pani do gimnazjum?
- To długa droga. Jestem rodowitą zbąszynianką, urodziłam się na poddaszu domu przy ul. Łazienki. Już jako dziecko bawiłam się, że jestem nauczycielką. Potem skończyłam Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Zielonej Górze, a następnie zrealizowałam jedno z innych marzeń - podyplomowe studia o sztuce i wiedzy o kulturze na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Pracę zawodową zaczęłam przedszkoli w Strzyżewie i Zbąszyniu. Następnie trafiłam do podstawówki, a 10 lat temu do gimnazjum, gdzie ostatnio byłam wicedyrektorką. Odkąd dyrektor Zenon Matuszewski odszedł na emeryturę przejęłam jego obowiązki.

- Co zmieniło w szkole się przez pani pierwszy miesiąc?
- Nie widzę wielu różnic. Jak zwykle jest mnóstwo nowych przepisów oświatowych, więc czytam je i analizuję. Pracuję w tym samym gronie, co przed wakacjami, więc to niewielkie novum. Reszta jest jak zwykle. Staram się współpracować z uczniami, a jak trzeba, to im pomagać. Mam nawet specjalną puszkę ze słodyczami. Jak przychodzi do mnie ktoś z problemem, to wpierw na pocieszenie dostaje cukierka.

- A będą jakieś zmiany?
- Zależy mi, żeby zaprosić do jeszcze ściślejszej współpracy rodziców. Chcę dać bodziec do dalszej działalności patriotycznej uczniów i kontaktów ze środowiskiem lokalnym. W tak małym mieście to ostatnie jest bardzo cenne. Poza tym chcę zachęcać młodzież do udziału w projektach edukacyjnych, jak np. w Nowych Horyzontach, czyli wycieczce do Poznania, podczas której zaplanowano rozmowy z socjologami i psychologami. Planujemy też przedsięwzięcia dotyczące ekologii i znajomości kultury ludowej. Jeśli chodzi o zmiany w wyglądzie szkoły, to na bieżąco będziemy malować klasy i wymieniać posadzki.

- Co najbardziej panią satysfakcjonuje w tej pracy?
- Zadowoleni uczniowie. Cieszę się, kiedy młodzież może realizować swoje plany. Chcę, żeby nasza szkoła zapewniała im dobry start w dorosłość. Podoba mi się też, że problemy przestały być dla rodziców tematem tabu. Coraz częściej sami się do nas zgłaszają i proszą o pomoc, radę w rozwiązaniu problemów wychowawczych. Takie zaufanie ma dla mnie ogromne znaczenie.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska