Problem z dziwnymi zapachami ich łazience zaczął się jakiś rok temu. Jednak od dwóch miesięcy bardzo się nasilił. - Nie wiemy jak żyć - mówi kobieta ze łzami w oczach. - Boimy się kąpać, bo nie wiadomo czy to, co śmierdzi nie działa trująco na nasze organizmy. Nawet wyjście do toalety może być groźne.
Kiedy państwo Woźniakowie opowiedzieli nam w redakcji o swoich problemach, umówiliśmy się na spotkanie w ich mieszkaniu. Pani Teresa jest schorowana kobietą, ma za sobą kilka udarów, nerwicę. Potrzebny jest jej spokój, a nie nerwy przezywane w związku z tym fetorem.
To nie jest z junkersa
Małżeństwo mieszka w budynku komunalnym ZGM przy pl. Tysiąclecia. Po wejściu do łazienki faktycznie czuć okropny fetor. Przebywanie w niej dłużej niż minutę okazało się niemożliwe. Co to za smród? To nie jest to zapach gazu z junkersa, ani wyziewów kanalizacyjnych. Nie przypomina to także fetoru zgnilizny.
- Byliśmy w administracji osiedla - opowiada pan Mieczysław. - Tam potraktowano nas bardzo uprzejmie. Pani, która z nami rozmawiała powiedziała, że sprawę musi zbadać kominiarz, i że takiego kominiarza przyśle do naszego mieszkania.
Kominiarz pomachał
I faktycznie szybko przysłała. Kominiarz zameldował się w mieszkaniu Woźniaków. - Ucieszyliśmy się, że nasze problemy się wreszcie skończą - mówi pani Teresa. - Kominiarz poszedł na dach, wpuścił do komina wentylacyjnego tę swoją kuleczkę na drucie. Pomachał nią, pomachał, aż się mu to jajeczko urwało. Potem, zamiast nasz problem rozwiązać, to je szukał w tym kominie.
I co? I nic. Jak śmierdziało, tak nadal śmierdzi. - Ten kominiarz to taki mądry był, że poradził nam żebyśmy okna otwierali. Może mam przy otwartych oknach kąpać się? Niech sam się tak kąpie.
Okna zbyt szczelne
Kłopot ze smrodem w łazience i strachem o zdrowie życie nie zniknął. - Kto temu zaradzi? - pytają starsi ludzie. Z takim pytaniem zwróciliśmy się do administracji. - Niestety, kominiarz nie dał nam żadnego znaku, że problem w tym mieszkaniu pozostał, a powinien - poinformowano nas w siedzibie przy al. Wolności. - Generalnie problem brzydkich zapachów w budynkach przy pl. Tysiąclecia istnieje od chwili, gdy we wszystkich mieszkaniach wymieniono tam okna. Jakoś projektant nie pomyślał o odpowiedniej wentylacji.
Kiedy jednak wyjaśniliśmy, że smród w łazience Woźniaków musi mieć inne źródło, usłyszeliśmy zobowiązanie sprawdzenia tego lokalu. - Na razie sprawdziliśmy wszystkie mieszkania w pionie, nikt nie narzekał na smród - poinformowała nas z-ca kierownika Małgorzata Holcman. - Na razie nie zastaliśmy państwa, Woźniaków, ale na pewno udamy się do nich ponownie z ekipą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?