Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Głogowie ludzie jeszcze mieszkają nad Zatoką Neptuna. Co z nimi dalej będzie?

Dorota Nyk
W domu na skraju miasta, tuż nad Odrą, mieszka 16 osób. Większość to kobiety i dzieci.
W domu na skraju miasta, tuż nad Odrą, mieszka 16 osób. Większość to kobiety i dzieci. fot. Dorota Nyk
- Latem jest tu pięknie. Zielono i cicho. Ale zimą strasznie. Trudno wytrzymać - narzekają mieszkańcy budynków przy ul. Piotra Skargi 31. Aż dziw, że ktoś jeszcze w tych starych i zniszczonych domach mieszka.

- Oba budynki powstały na bazie przedwojennych budowli. Zostały dość mocno przebudowane, szczególnie ten stojący bliżej Odry - mówi Rafael Rokaszewicz, szef Towarzystwa Ziemi Głogowskiej.

- W tym pierwszym, z zaokrągloną ścianą, przed wojną był klub Neptun. W tym drugim budynku była przedwojenna restauracja z ładnym tarasem. Latem tętniło życiem, w pobliżu była przystań kajaków i łódek.

Teraz jest to miejsce wycieczek dla wytrawnych spacerowiczów, którzy lubią odludne rejony. Ale w budynkach po dawnym klubie i restauracji mieszkają ludzie. Najgorsze jest to, że nie wiedzą, co ich czeka, co z nimi w przyszłości będzie.

Spokojnie się można opalać

Na samym końcu ul. Skargi już widać po prawej stronie pierwszy z domów. To jest właśnie dawny klub. Po wojnie były w nim biura Ośrodka Sportu i Rekreacji. Dawniej parter ZGM wynajmował na garaże i komórki. Teraz ludzie mieszkają tylko na piętrze.

Są to cztery rodziny, w sumie 16 osób. W tym dawnym budynku kilka lat temu była restauracja. Malarz Zygmunt Stachura miał pracownię, ale umarł. Teraz mieszka tylko jedna rodzina.

- Ja tu jestem z rodziną od 17 lat, kiedy jeszcze był hotel OSiR - u - opowiada Mirosława Malak. - ZGM przerobił wszystko na mieszkania.

Mieszkańcy, pokazując swoje włości, zaczynają od pozytywów. Okolica jest ładna. Szczególnie o tej porze roku. Zielono, cicho, świeże powietrze. Taras jest, można robić grilla. Pograć w piłkę można, umyć samochód. Można się poopalać na dachu.

Zimą to jest ciężko

- Są tu tragiczne warunki mieszkaniowe - wali prosto z mostu Maria Słomińska. I zaprasza na korytarz. W nozdrza bije smrodliwy zapach. Czuć wilgocią. Ściany kiedyś były pomalowane na niebiesko. Teraz są odrapane. Kobiety otwierają skrzynkę hydrantową, do której żaden strażak chyba od wojny nie zaglądał. Wąż jest sparciały, dziurawy.

- Wyremontowali nam dach i zrobili rynny. Huśtawkę niedawno naprawili. A resztę - powiedzieli, że możemy sobie robić we własnym zakresie - narzeka M. Słomińska.

- Zimą jest ciężko, i to bardzo - dodaje M. Malak. - Trudno do nas dojść czy dojechać, droga jest zasypana. Sami musimy odśnieżać i sypać popiołem. Poza tym pokoje są niedogrzane, bo piece są słabe, a budynek nieocieplony.

- Okna są w bardzo złym stanie. Ale nie naprawią, bo mówią, że nic tu nie będą robili - mówi Jacek Kuriata. - Byłem w urzędzie miasta, starałem się o to, żeby mi grzyb na ścianie zlikwidowali. Ale efektu nie ma.

W Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej tłumaczą, że w obu budynkach żadnych większych remontów nie mogą planować, tylko drobne naprawy. Jest zakaz z miasta.

- Mamy nie inwestować, bo wobec tamtego rejonu są przyszłościowe plany. Wiadomo, że kiedyś zatoka ma być wyremontowana i odnowiona - mówi kierownik administracji os. Śródmieście Kazimierz Koleśnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska