Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Głogowie poszukiwano Maciusia. Znalazł się w...

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
Na podwórku budynku TBS na Starym Mieście pojawili się policjanci. Wszyscy szukali czteroletniego Maciusia.
Na podwórku budynku TBS na Starym Mieście pojawili się policjanci. Wszyscy szukali czteroletniego Maciusia. Anna Białęcka
Maciuś zniknął z oczu mamy w środę około godz. 18.00. W poszukiwanie dziecka zaangażowanych było kilkudziesięciu policjantów i pies tropiący. A w tym czasie czterolatek bawił się w najlepsze w domu sąsiadów.

Czteroletni chłopczyk bawił się podwórku z innymi dziećmi. W tym czasie jego mama obserwowała synka przez okno mieszkania w kamienicy TBS na Starym Mieście. - Na chwilę straciłam go z oczu, bo musiałam pójść do toalety - mówiła zdenerwowana kobieta. - I nie wiem gdzie jest.

Kobieta rozpytywała sąsiadów o to, czy nie widzieli jej dziecka. Wiele osób pomagało jej w poszukiwaniach. - Przeszłam Starem Miasto - mówiła jedna z sąsiadek. - My przeszliśmy trasę w kierunku Odry, ale nikt go nie widział - dodawali inni.

W końcu, około 19.00, kobieta zdecydowała się powiadomić policję. Wcześniej obdzwoniła rodzine i znajomych, czy czasem Maciuś się u nich nie pojawił.

- Zaangażowaliśmy od razu wszystkie siły - powiedział nam Piotr Stroemich z biura prasowego komendy. - Dziecko zaginęło na terenie niebezpiecznym, blisko Odry i parków. Ponadto zbliżał się wieczór. Trzeba było szybko działać.

Na ulicach Polskiej i Kołłątaja pojawiło się wielu policjantów. Najpierw rozmawiali z matką. Pytali o wygląd dziecka. - Maciuś ma cztery latka, miał czapeczkę z daszkiem na głowie, granatowe spodenki i zielona koszulkę z nadrukiem - opisywała kobieta.

Na podwórku budynku TBS pojawili się także policjanci z psem tropiącym, który dostał do powąchania ubranka chłopca. Niestety, mimo wielu prób, nie udało się mu podjąć tropu. Na podwórku bawiło się w tym czasie zbyt wiele dzieci, kręcili się także zaniepokojeni zdarzeniem sąsiedzi.
- Trzeba sprawdzić pobliski teren - mówili policjanci. Pomagali wszyscy.
Na miejsce przyjechali także funkcjonariusze w nieoznakowanych samochodach, do jednego z nich zabrali mamę chłopca i jeździli po miejscach, do których dziecko mogło pójść. Widać było, że mama zaginionego dziecka jest jednym kłębkiem nerwów.

- Na wszelki wypadek sprawdzimy wszystkie klatki w tym budynku - mówili policjanci.
Aż wreszcie o godz. 20.15 na podwórku pojawił się Maciuś, cały i zdrowy, i nieświadomy tego co działo się przez ostatnie dwie godziny. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Okazało się, że dziecko przez cały czas bawiło się u kolegi, w mieszkaniu tego budynku - poinformował nas P. Stroemich.

Jak zapowiedział rzecznik policji, wobec mamy chłopca nie będą wyciągane żadne konsekwencje. - Na szczęście nie doszło do zagrożenia życia dziecka - powiedział. - A ponadto ta kobieta dostała już chyba wystarczająca nauczkę na przyszłość.

Zastanawia w tym wszystkim także postawa rodziców kolegi Maćka, u którego spędził ponad dwie godziny. Nie zaniepokoiło ich to, że czteroletni chłopczyk spędza w ich domu tyle czasu i nie pomyśleli, by skontaktować się z rodzicami małego gościa? Nie zauważyli także, że na podwórku jest pełno policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska