Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Górach Orlickich

Maciej Wilczek 068 324 88 23 [email protected]
Widok z Velkiej Destnej. Inwersja sprawiła, że chmury zalegały poniżej szczytu.
Widok z Velkiej Destnej. Inwersja sprawiła, że chmury zalegały poniżej szczytu. fot. Maciej Wilczek
Można tam się wybrać o każdej porze roku - na narty, na wędrówkę, na piwo. Dokąd? Do Zieleńca! To jakieś 250 km od Zielonej Góry.

Jedzie się, jak nie jest ślisko, około 3-4 godzin. Z noclegami nie ma problemu, ale tylko jesienią i późną wiosną. Zimą jest znacznie gorzej - narciarze zajmują wszystko, a śnieg często leży tu aż do końca kwietnia. Ale o tej porze roku są tu tysiące ludzie więc nie ma się czemu dziwić.

Beznadzieja, no chyba, że jest się narciarzem. Jedź na początek do Zieleńca jesienią lub wiosną. Oglądnij zabytkowy kościół, spójrz na kamiennego Jana Nepomucena, odwiedź schronisko Orlica. Wejdź na Orlicę i górami idź do Masarykowej chata, schroniska już w Czechach (ok. 2-3 godzin).

Jesień w Górach Orlickich

Drogowskaz tuż przed wejściem na Velką Destną
(fot. fot. Maciej Wilczek)

Spora część tego pasma położona jest po stronie czeskiej. Mamy zatem kilka możliwości wędrowania. Pierwsza: ze strony polskiej, druga ze strony Czeskiej (granicę najlepiej przekroczyć w Mostowicach, tu też można przenocować w całkiem przyzwoitym hotelu).

Do granicy wiedzie tzw. autostrada sudecka. Droga naprawdę jak na polskie warunki znakomita. Kiedy znajdziemy się już w czechach jedziemy jakieś 20 - 30 km kierunku schroniska Masarykowa Chata. Stamtąd ruszamy w górę czerwonym szlakiem na Velką Destną (1103 m n.p.m.). Żadna to wielka wspinaczka, raczej delikatny spacer. Mijamy Czechów z dziećmi w nosiłkach, mijamy ludzi 70-letnich. U naszych sąsiadów moda na wędrowanie jest znacznie większa niż w Polsce.

Na szczyt trzeba iść ponad dwie godziny, powoli, drogą łagodnie wznoszącą się ku niebu. Idziemy. Wznosimy się. Nagle pojawiają się chmury. Lodowaty wiatr parzy usta, choć to dopiero koniec października. W leśnych zakamarkach leżą niewielkie płaty śniegu. Pozostałość po opadach z połowy października. Ponad tysiąc metrów. Niby niewiele, ale klimat jednak odmienny, trudniejszy od tego naszego, lubuskiego. Liści coraz mniej, trochę mgły spadającej z gór. Idziemy dalej!

Cały czas naprzód, w górę, prawie do nieba. Nagle jesteśmy wśród aniołów chyba. Chmury są niżej niż my. My wyżej niż chmury. I co? I nic. Chyba radość zmęczenia.

Z lunetą w garści

Czy patrzyłeś drogi Czytelniku kiedyś na niebo przez teleskop, lunetę lub choćby lornetkę? Jeśli tak, to widziałeś Marsa, Księżyc, gwiazdy Małego i Dużego Wozu.

Jeśli nie, to kup sobie koniecznie choćby małą lornetkę. Noce bowiem są w górach niesamowite... Podobnie zresztą jak dnie. Obserwujemy niebo. Zanurzamy się chmurach, fruwamy, pływamy. Jesteśmy blisko czegoś nieznanego. Niesamowite także są tu torfowiska, niektóry położone nisko, inne wysoko w górach.

Trasy wycieczkowe w okolicach Zieleńca wiodą ścieżkami o tajemniczych nazwach: Droga zbłąkanych wędrowców, Mokra ścieżka, Droga ku szczęściu, Piekielna Góra. Warto przejść każdą, choćby po to, aby czasem poczuć się szczęśliwym, czasem zbłąkanym, innym znów razem poznać kawałek piekła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska