Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gorzowie odnalazł grób swego dziadka

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Anatolij Wasiljewicz Tuz przy mogile nr 244, gdzie spoczywa jego dziadek. Niedługo na tabliczce pojawi się nazwisko Kożuchar, a liczba bezimiennych zmniejszy się do 55.
Anatolij Wasiljewicz Tuz przy mogile nr 244, gdzie spoczywa jego dziadek. Niedługo na tabliczce pojawi się nazwisko Kożuchar, a liczba bezimiennych zmniejszy się do 55. Paweł Kozłowski
Anatolij wyjął foliowy woreczek z torby i nabrał do niego garść ziemi spod pomnika przy mogile nr 244. Ziemię, która skrywa szczątki jego dziadka - radzieckiego żołnierza - obiecał matce.

Mołdawianina Nikołaja Kondratewicza Kożuchara do wojska radzieckiego wcielili dopiero w 1944 r. On sam miał wtedy już 45 lat. W 1941 r., kiedy Niemcy napadli na ZSRR, pod broń nie poszedł, bo był wątłego zdrowia, miał problemy z ramieniem. Ale trzy lata później, gdy Rosjanie rozpoczęli zwycięski pochód na zachód, do wojska brali wszystkich. 15 marca 1945 r. rodzina Nikołaja Kondratewicza dostała list ze sztabu wojska z informacją, w jakim oddziale znajduje się ich bliski. Niestety, 23 kwietnia żołnierz zginął w walkach w pobliżu miasteczka Seelow niedaleko Kostrzyna. Do triumfalnego wejścia do Berlina i tym samym zakończenia wojny brakowało tak niewiele...

Przez 66 lat jego rodzina wiedziała jedynie tylko tyle, że Nikołaj Kondratewicz zginął podczas wojny na terenie województwa branderburskiego w Niemczech. Przez 66 lat bliscy żołnierza mieli jedynie kawałek papieru, na którym armia potwierdza im, że Nikołaj nie żyje. Aż w końcu dwa lata temu rosyjskie archiwum państwowe odpisało wnukowi Kożuchara - Anatolijowi Wasiljewiczowi Tuz, że jego dziadek jest pochowany w naszym Kostrzynie. 50-letni Anatolij od 1981 r. mieszka w Moskwie, gdzie przyjechał jeszcze na studia. Mężczyzna za punkt honoru wziął sobie, że pozna losy swego dziadka. Na informacje czekała szczególnie pani Natalia - matka Anatolija i córka Nikołaja.

A. Tuz prośbę o kolejne informacje wysłał do ambasady rosyjskiej w Polsce. W poszukiwania zaangażowało się biuro Polskiego Czerwonego Krzyża, które w podobnych przypadkach pomogło już tysiącom osób. Pismo do PCK w sprawie miejsca spoczynku Kożuchara warszawskie przedstawicielstwo Ministerstwa Obrony Rosji ds. organizacji i zarządzania działań wojskowo-memorialnych wysłało we wrześniu 2009 r. Rok później Czerwony Krzyż ustalił już losy dziadka Anatolija. Okazało się, że został on najpierw pochowany w Kostrzynie, lecz po wojnie jego szczątki, jak i innych żołnierzy Armii Radzieckiej, zostały ekshumowane na gorzowski cmentarz przy ul. Walczaka. Spoczęły w mogile nr 244, ponieważ nazwisko poległego nie figurowało w imiennej ewidencji.
A. Tuz list, na który jego rodzina czekała 66 lat, dostał w marcu tego roku. Od razu zaczął organizować wyjazd do Polski. Po otrzymaniu wizy, 25 kwietnia wylądował w Poznaniu, a stamtąd dotarł do Gorzowa. Poszedł do oddziału PCK. - Obeszliśmy dokładnie cały cmentarz, sprawdzając, czy może nazwisko jego dziadka nie znajduje się na innej mogile - opowiada Zofia Turko, wiceprezes zarządu rejonowego PCK. Na pomniku z nr 244 znajdują się dwie tabliczki z 13 nazwiskami oraz dopiskiem: 56 bezimiennych. Dziadek Anatolija znajduje się w tej grupie, dlatego gościowi z Moskwy zależało, by nazwisko Kożuchar pojawiło się na mogile. - Gdyby dziadek został pochowany w pojedynczym grobie, chcieliśmy jego szczątki przenieść w rodzinne strony - zdradza Anatolij. - Ale jest w zbiorowej mogile, więc nazwisko na tabliczce musi wystarczyć.

Rosjanin i Z. Turko w magistracie usłyszeli, że nazwisko dziadka zostanie dopisane na tabliczce podczas najbliższych prac. - Anatolij był u nas na kolacji. Chciałam, by poznał miasto, więc zwiedziliśmy je tramwajem. Bardzo się wzruszył - opowiada wiceprezes gorzowskiego PCK, do której w tym tygodniu, na prywatne zaproszenie, przyjeżdża ukraińska rodzina. Oni sześć lat temu na cmentarzu przy Walczaka także odnaleźli grób swego dziadka. - Mogił poszukuje trzecie pokolenie bliskich zabitych żołnierzy. Powinniśmy im pomagać, choćby po to, by poczuli naszą wrażliwość i zrozumienie. To w tych trudnych czasach także misja godzenia narodów, które przez lata żyły zwaśnione - podkreśla Z. Turko.

Anatolij tuż przed wyjazdem z Gorzowa wziął garść ziemi spod mogiły, którą obiecał matce. Zanim dotarł do Moskwy, zatrzymał się w Mołdawii, gdzie podarował ją pani Natalii. Może w przyszłym roku ponownie odwiedzi grób dziadka. - Ale już nie sam. Przywiozę synów - obiecuje.

Zofia Turko cmentarz przy ul. Walczaka nazywa "miejscem śpiących żołnierzyków". - W dzień zmarłych zapalam znicze na mogiłach, gdzie zostało pochowanych najwięcej osób. Wyciszam się. To miejsce zmusza do refleksji - mówi.

Biuro poszukiwań przy Polskim Czerwonym Krzyżu powstało w 1919 r. Zajmuje się ono m.in. poszukiwaniami osób zaginionych w wyniku konfliktów zbrojnych, mogił wojennych w kraju i za granicą czy pomaga w ekshumacji ofiar wojny. Od 1945 r. dzięki działalności PCK odnalazło się 620 tys. osób. Organizacja wystawiła też 210 tys. zaświadczeń potwierdzających losy wojenne lub śmierć.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska