Jednocześnie targuje się z prezydentem o dofinansowanie urzędu.
O tym, że w urzędzie pracy przy ul. Walczaka są problemy, pisaliśmy wielokrotnie (ostatni raz w "GL" z 2 lutego w "Kolejki dobijają ludzi"). Również o tym, że pracownicy mają tam niskie płace - średnio 1,3 tys. zł brutto. - Ale niektórzy pracownicy zarabiają nawet poniżej najniższej ustawowej. I nawet dla nich nie ma pieniędzy na podwyżki - mówi Krzysztof Hurka, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy.
O 130 tys. zł mniej
PUP finansowany jest przez starostwo powiatowe i miasto. Problem polega na tym, że prezydent nie zgadza się na wykładanie na urząd takich pieniędzy, jakich oczekuje starosta. - Wysłałem podpisane porozumienie w tej sprawie. Z taką kwotą, jaką mamy na to przeznaczoną w budżecie i jaką dostajemy z budżetu państwa - tłumaczy Tadeusz Jędrzejczak, prezydent Gorzowa.
Ta kwota to trochę ponad 1,6 mln zł. O 1 mln mniejsza niż chciało starostwo. W sumie urząd pracy ma na tegoroczne utrzymanie 2,4 mln zł. Mniej o 130 tys. zł niż w ubiegłym roku. - To nie tylko nie wystarczy na podwyżki dla pracowników. To chyba nawet zbyt mało, żeby funkcjonował urząd - mówi starosta Józef Kruczkowski.
Czy pieniędzy wystarczy, ma sprawdzić dyrektor pośredniaka i swoje wyliczenia przedstawić na przyszłotygodniowym posiedzeniu zarządu powiatu. - Jeśli to okaże się zbyt mała suma, nie podpiszemy porozumienia w takim kształcie, w jakim przesłał nam prezydent - zapowiada J. Kruczkowski.
Prezydent Jędrzejczak jest zdania, że starostwo nie ma wyjścia i musi podpisać. A co do podwyżek dla pracowników? - Skoro starostwo obiecało, niech wyłoży pieniądze. W końcu to starostwo prowadzi urząd i ono odpowiada za swoich pracowników - ucina dyskusję T. Jędrzejczak.
Dyrektor PUP jeszcze przed dokładnymi wyliczeniami wie, że tegoroczny budżet będzie zbyt mały. - A w połowie roku być może będzie trzeba zatrudnić pośredników pracy, bo bezrobocie cały czas rośnie - tłumaczy K. Hurka.
Wątpi, czy coś się zmieni
Brak pieniędzy to jedno, a usprawnienie pracy w urzędzie drugie. Starosta nakazał już dyrektorowi otwierać urząd o 7.00, żeby bezrobotni dojeżdżający z terenu nie marzli na dworze. Jeszcze w ubiegłym tygodniu dyr. Hurka tłumaczył, że to nie poprawi sytuacji, a tak naprawdę wprowadzi chaos w urzędzie. Od wczoraj jednak ludzie wpuszczani są o 7.00, na pół godziny przed rozpoczęciem pracy urzędu.
Numerki nadal są wydawane przez pracownika i tylko po jednym na osobę.
Kolejnym udogodnieniem dla bezrobotnych ma być przedłużony czas pracy urzędu. - Wprowadzę drugą zmianę. Ale wątpię, czy to coś zmieni. Kolejki są rano. Po południu z reguły przychodzą pojedyncze osoby. Na dodatek będę musiał dwie osoby z rana przesunąć na drugą zmianę, więc przed południem znów będzie mniej do obsługi tych tłumów - dyr. Hurka nie ukrywa, że nie wierzy w takie rozwiązania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?