Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W gorzowskim pośredniaku mało zarabiają

ANNA RIMKE
- W ubiegłym roku z powodu słabych pensji odeszło z pracy 20 osób. W tym już dwie znalazły lepsze posady - wyliczała Katarzyna Kononowicz z urzędu pracy na wczorajszym spotkaniu z zarządem powiatu
- W ubiegłym roku z powodu słabych pensji odeszło z pracy 20 osób. W tym już dwie znalazły lepsze posady - wyliczała Katarzyna Kononowicz z urzędu pracy na wczorajszym spotkaniu z zarządem powiatu fot. Krzysztof Tomicz
Urzędnicy w PUP zarabiają średnio po 1,3 tys. zł brutto. To najniższe płace w administracji.

- Nie opłaca się nam pracować. Bo stażysta bez etatu dostaje więcej niż my - mówili nam wczoraj urzędnicy z Powiatowego Urzędu Pracy. Mieli obiecane podwyżki, ale miasto nie dogadało się ze starostwem.

- W ubiegłym roku odeszło z tego powodu z pracy 20 osób. W tym już dwie znalazły lepsze posady - wylicza Katarzyna Kononowicz, pracownik i wiceprzewodnicząca związków zawodowych w urzędzie pracy. - Jak dobrze wszystko przeliczyć, to nie opłaca się nam pracować. Bo nawet stażysta dostaje więcej. Bez etatu - dodaje Joanna Frątczak.
Swoich pracowników broni dyrektor.

Chodzi o 1 mln zł

- To jest firma, do której nie przychodzą uśmiechnięci i zadowoleni z życia ludzie. Tylko, ci którzy mają kłopoty. Często sfrustrowani. W ubiegłym tygodniu taki mężczyzna przywalił krzesłem w biurko urzędniczki - opowiada Krzysztof Hurka, dyrektor PUP. Potwierdza, że praca jest ciężka. A zarobki naprawdę niskie.

Od stycznia urzędnicy PUP mieli obiecane podwyżki. Z 1,3 tys. zł brutto na ok. 1, 8 tys. zł. Wczoraj przedstawiciele pracowników PUP spotkali się z zarządem powiatu. - Nie wiemy nawet, czy w tej sytuacji w ogóle będą dla nas pieniądze - nie kryli obaw. Starosta Józef Kruczkowski zapewnił jednak, że bez względu na to, jak skończą się przepychanki z prezydentem miasta, to pensje będą wypłacane.

Powiatowy urząd pracy finansowany jest przez starostwo i miasto. Problem polega na tym, że miasto nie podpisało jeszcze porozumienia ze starostwem powiatowym w tej sprawie. I nie przelało pieniędzy. Prezydent Gorzowa nie przyjął porozumienia w takiej formie, w jakiej przedstawił powiat. Chodzi o 1 mln zł. - Powiat wyliczył, że powinniśmy do pracy urzędu dopłacić 2,625 mln zł. My proponujemy 1,625 mln zł - tłumaczy Jolanta Cieśla, rzeczniczka gorzowskiego magistratu.

Tak samo rok temu

Skąd taka rozbieżność? Starostwo twierdzi, że finansowanie urzędu pracy ma być rozłożone proporcjonalnie do liczby mieszkańców. I od tego ma zależeć, ile do urzędu dopłaca powiat, a ile mieszkańcy. Magistrat przepisy interpretuje inaczej - nie bierze pod uwagę liczby mieszkańców, ale liczbę bezrobotnych. A tych jest więcej w powiecie niż w mieście. - Tyle, że urząd pracy nie obsługuje jedynie bezrobotnych, ale też choćby przedsiębiorców - tłumaczy starosta Kruczkowski.

Starosta zapowiada, że jeśli nie uda mu się dogadać z miastem w tej sprawie, to zwróci się do sądu o nakaz dofinansowania urzędu pracy. Nieoficjalnie w magistracie usłyszeliśmy, że nie będzie potrzeby kierowania sprawy do sądu.
W ubiegłym roku był taki sam problem. Prezydent nie chciał się zgodzić na propozycje starostwa. Po półrocznych przepychankach podpisał jednak porozumienie i to na taką kwotę, jaką wyliczył powiat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska