Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Jabłonowie i Wichowie ludzie twierdzą, że przegrali

Dariusz Chajewski
- Lepiej zachować małe szkoły niż później walczyć z patologiami - tłumaczyła dyrektor jabłonowskiej placówki Ewa Podwalna-Pęczek
- Lepiej zachować małe szkoły niż później walczyć z patologiami - tłumaczyła dyrektor jabłonowskiej placówki Ewa Podwalna-Pęczek fot. Krzysztof Kubasiewicz
We wtorek radni Brzeźnicy zadecydowali o rozpoczęciu procesu restrukturyzacji oświaty. Nie obyło się bez twardego boju.
Inwestujmy w człowieka! Nie rozumiem, dlaczego gmina tego nie robi! - apelował ks. Andrzej, proboszcz z Jabłonowa
Inwestujmy w człowieka! Nie rozumiem, dlaczego gmina tego nie robi! - apelował ks. Andrzej, proboszcz z Jabłonowa fot. Krzysztof Kubasiewicz

Inwestujmy w człowieka! Nie rozumiem, dlaczego gmina tego nie robi! - apelował ks. Andrzej, proboszcz z Jabłonowa
(fot. fot. Krzysztof Kubasiewicz)

Decyzja zresztą wisiała na włosku - ośmiu radnych opowiedziało się za radykalnym zaciskaniem pasa, siedmiu przeciwko.

Już tłum samochodów przed urzędem sugerował, że to nie będzie zwykła sesja. Zjechali nie tylko radni i sołtysi, ale także nauczyciele i rodzice uczniów chodzących do szkół w Jabłonowie i Wichowie. Bo nie chcą, żeby ich dzieci dojeżdżały do Chotkowa.

- Jak można mówić, że jak na tak małą gminę szkół jest za dużo - denerwowała się jedna radna. - Równie dobrze możemy powiedzieć, że 15 radnych to zbyt wielu, pięciu by wystarczyło. I to prawda!

Bo dzieci jest za mało

Grały emocje. Jak twierdzą obserwatorzy gminnej polityki tak jest zawsze, gdy mowa o oświacie. A do cięć przymierzano się od lat. Nic dziwnego, w końcu cztery szkoły podstawowe w liczącej około 4 tys. mieszkańców gminie to całkiem sporo.

Jak wyliczyli urzędnicy i przedstawili to zainteresowanym, ograniczenie działalności dwóch szkół przyniesie ponad 400 tys. zł oszczędności. Zaciskanie pasa miałoby polegać na prowadzeniu jedynie trzech pierwszych klas oraz "zerówek". Rachunek ekonomiczny przemawia za tym wariantem, który zresztą zaakceptowało kuratorium. Do obu szkół chodzi po 50 dzieci i z roku na rok - tak mówią prognozy demograficzne - będzie ich coraz mniej.

- To najważniejsza sesja w tej kadencji, od niej zależy przyszłość naszej gminy - tłumaczył wójt Jerzy Adamowicz. - Budżet mamy więcej niż skromny, nie mamy nawet na tzw. wkład własny, aby wykorzystać unijne pieniądze. Musimy coś zrobić.

Gra niewarta świeczki

- Dla mnie wyliczenia urzędników nie są wiarygodne - stwierdził przewodniczący komisji budżetowej rady Ryszard Śpiewak
- Dla mnie wyliczenia urzędników nie są wiarygodne - stwierdził przewodniczący komisji budżetowej rady Ryszard Śpiewak fot. Krzysztof Kubasiewicz

- Dla mnie wyliczenia urzędników nie są wiarygodne - stwierdził przewodniczący komisji budżetowej rady Ryszard Śpiewak
(fot. fot. Krzysztof Kubasiewicz)

Radni, rodzice z dzieci z jabłonowskiej i wichowskiej szkoły, nauczyciele zgadzają się z argumentacją wójta, ale ich zdaniem to "coś" nie powinno odbywać się kosztem ich dzieci. Przede wszystkim nie wierzą, że rewolucja w oświacie zakończy się na ograniczeniu obu szkół. Ich zdaniem jest to początek końca.

- Przecież dzieci powinny wychowywać się w swoim środowisku - stwierdził wichowianin w podeszłym wieku. - A szkoła w Jabłonowie była pierwszą, którą otwarto w powiecie po wojnie.

- Mamy przygotowany program oszczędnościowy, który tak naprawdę nie wymaga ograniczania działalności naszej szkoły - stwierdziła dyrektorka jabłonowskiej placówki Ewa Podwalna-Pęczek. I udowodniła, że realne oszczędności to raptem 70 tys. zł. Czy ta kwota jest warta tułaczki dzieci? Czy nie lepiej popierać małe, kameralne szkoły niż później walczyć z patologiami?

Z kolei ksiądz Andrzej, proboszcz z Jabłonowa, nie rozumie dlaczego gmina nie inwestuje w człowieka. I przy kalkulacjach budżetowych znika z pola widzenia to, co jest najważniejsze. Bo przecież w małych miejscowościach szkoła, to coś więcej niż placówka oświatowa.

Gminne (po)rachunki

Najwięcej emocji wywołały właśnie pieniądze. Uczestnicy sesji w większości nie wierzyli w owe 400 tys. zł oszczędności. Zarzucali wójtowi i urzędnikom manipulowanie liczbami. Na dodatek - zdaniem wichowian i jabłonowian - nie wzięto pod uwagę kosztów dowozu dzieci do szkoły w Chotkowie, zatrudnienia tam dodatkowego personelu.

- Znam się trochę na budżecie, ale tych wyliczeń nie rozumiem - stwierdził przewodniczący komisji budżetu i finansów Ryszard Śpiewak. - Jaka kwota wchodzi tak naprawdę w rachubę? Jako rada akceptowaliśmy wcześniej chęć dyskusji nad zmianami w oświacie, a nie przyzwolenie na jej krojenie.

Oświadczenie to wyprowadziło nieco z równowagi przewodniczącego rady Janusza Wygnańca. W końcu Śpiewak piastuje swoją funkcję czwartą kadencję. Emocji było coraz więcej. Zarzutów braku kompetencji, manipulacji... Ostatecznie jednak propozycja ograniczenia szkół przeszła. Ośmiu radnych opowiedziało się za jej przyjęciem, siedmiu było przeciwnych.

- Ograniczanie tych szkół to smutna konieczność - zapewnia wójt Adamowicz. - Inne gminy to już zrobiły lub właśnie robią. Utrzymywanie tych placówek miało sens, gdy uczęszczało do nich 120-140 dzieci. Teraz nie ma nawet połowy, są klasy kilkuosobowe...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska