Ireneusz Brychcy mieszka przy ul. Kościuszki. Styczniowe obfite opady spowodowały, że śnieg zaległ na ulicy grubą warstwą. W związku z czym pan Ireneusz wziął się - jak nakazuje prawo - za odśnieżanie chodnika przed domem.
- Było to 22 stycznia - opowiada I. Brychcy. - Wychodzę z domu i widzę całkowicie zawalony śniegiem chodnik, który wcześniej odśnieżyłem. Ale około godz. 15.00 wracał z akcji odśnieżania potężny pług Rejonu Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze. Zwróciłem uwagę kierowcy, że mógłby zwolnić i przyłożyć się do roboty, a nie niszczyć pracę innych. Powiedział mi, że mogę się z tym zwrócić do Pana Boga.
Czytelnik wspomina, że podobna sytuacja zdarzyła się kilka dni wcześniej, jak sobie zapisał, 16 stycznia br. Ale ma też notatki o incydencie nawet z 23 lutego 2005 r. kiedy porządkując śnieg zauważył wielki samochód z dużym pługiem, który ostro odgarniał śnieg z pobocza. - Ledwo zdążyłem wtedy uciec przez otwartą furtkę na podwórze - relacjonuje. - Ale zakończyło się to wyrzuceniem śniegowej breji na chodnik, ściany domu i okna. A pojazd pognał w siną dal. Coś wspaniałego...
Czytaj więcej w piątek, 8 lutego, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?