Kościół św. Marcina działa na wyobraźnię. Pochowany jest w nim Baltazar von Kitlitz, który ponad 400 lat temu na chwilę zamienił wieś Świdnicę w miasto konkurujące z pobliską Zieloną Górą. Bogaczem był wielkim, o czym świadczy piękna płyta nagrobna z jego wizerunkiem. Był tak bogaty, że według legendy pochowany został w srebrnej zbroi. Gdzie? Nie wie nikt. Pewnie w krypcie. Tylko której?
Środa ok. 21.00. Po ataku gwałciciela wieś nocą wygląda jak wymarła. Nikt nie kręci się po okolicy. Pod świątynię zajeżdża samochód na wrocławskich rejestracjach. Dwóch mężczyzn, (jeden w wełnianej czapeczce) wyjmuje z bagażnika jakieś tajemnicze urządzenia, plecaki, wiertarkę, wiertła. Maszerują wzdłuż kościoła.
- Spokojnie, to pracownicy firmy Georadar, którzy pomogą nam znaleźć pod kościołem nieznane krypty - tłumaczy ks. proboszcz Andrzej Pomietło, otwierając wrota świątyni.
- Znajdziemy srebrną zbroję Baltazara? - pytam. Proboszcz kiwa głową z lekkim politowaniem. - Och, ci dziennikarze - wzdycha. - Nie szukam srebrnej zbroi, lecz miejsca gdzie mógł być pochowany Baltazar.
A proboszcz ma w tym wprawę. Jedną kryptę już odkopał dwa lata temu. Wybudowano ją pod zakrystią. Kiedy w październiku, w ramach Foto Day, zaprosiliśmy Czytelników "GL" do jej zwiedzania, kościół wypełnił się po brzegi. Ponad 400 osób cierpliwie czekało w kolejce, by zejść do podziemi. Ostatnim zajęło to ponad dwie godziny.
W krypcie znajdują się piękne sarkofagi i szczątki kilkudziesięciu byłych właścicieli wsi. Być może wśród nich są również szczątki Baltazara. A może spoczywa w innej krypcie.
- Gdzie? - rozglądam się po kościele.
- Tutaj - zdecydowanym ruchem ręki pokazuje Jarosław Majewski z Georadaru. Pomiędzy ławkami ciągnie niewielkie urządzenie. To georadar, który emituje specjalne promieniowanie. Dzięki niemu można wykryć wszystkie anomalia pod ziemią. A może to być kamień, rura lub… krypta.
- Jest. Cofnij się o 60 cm - komenderuje Dominik Kaletta z Georadaru, który w ręku trzyma przenośny komputer. Za chwilę razem obserwują ekran.
- Wiercimy!
D. Kaletta staje na ławce, kilka metrów od kamiennego wizerunku Baltazara. Wiertło ma prawie dwa metry długości. Wrr, wrr wypełnia świątynię. Zimno prawie jak na zewnątrz. Para idzie z ust. Tylko dwóm osobom jest gorąco - wiertaczowi i proboszczowi. Z emocji. - Nie będę mógł spać w nocy - szepcze kapłan. - Gdy…
Nie kończy, bo nagle wiertło przebija się przez posadzkę i wchodzi w grunt jak w masło. Pusta przestrzeń. Tu jest krypta.
Idziemy w drugie miejsce. Bliżej ołtarza przy drzwiach do przedsionka. Kolejne kilkanaście minut wiercenia i wiertło znika w czeluściach. Tu też jest krypta. Co za skuteczność!
- Nie jesteśmy cudotwórcami - śmieje się J. Majewski. - Wcześniej zrobiliśmy dokładne badania georadarem. Teraz tylko potwierdzamy wyniki. Na pewno mamy dwie krypty.
Co teraz? - Sprawdzamy dalej. Trzeba będzie sprowadzić specjalne kamery, żeby zobaczyć, co jest w środku - planuje ks. Pomietło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?