W Kotowicach może dojść do tragedii. Ktoś nerwowo nie wytrzyma i w końcu sam wymierzy sprawiedliwość. Tak uważa Kasia Pankiewicz, dziewczyna młoda, którą zastałam na robotach w polu.
- Bo ONE czują się bezkarne i robią co chcą. Cztery lata temu omal nie zabiły mojej mamy. Była w ciąży, szła drogą, tak ją stłukły, że trafiła do szpitala. Sąsiad też był raniony. A w tym roku, w styczniu, szły z siekierą na mojego dziadka. Na szczęście miał w ręku piłę, więc się wystraszyły. Ale leśniczy Piętka z Urzut i tak przyjechał i uspakajał - opowiada.
ONE to: kobieta o imieniu Emilia i jej dwie dorosłe córki: Wioleta (ok. 30) i Natalia (21). W Kotowicach zamieszkały kilkanaście lat temu. Jest jeszcze mąż kobiety i syn - Ale oni nie mają nic do gadania, bo to ONE na tej ulicy rządzą. I nie tylko na ulicy - przekonuje Maria Dziębor, sąsiadka.
Relację innych mieszkańców Kotowic, odpowiedź kobiety i jej dwóch córek na zarzuty, a także co na to wszystko policja, przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?