Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Kożuchowie archeolodzy uwijają się jak w ukropie

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
- To znaczna część średniowiecznego dzbana - archeolog Oktawian Wróblewski opisuje najświeższe znalezisko. - Nie służył do gotowania, ale do przechowywania pokarmu.
- To znaczna część średniowiecznego dzbana - archeolog Oktawian Wróblewski opisuje najświeższe znalezisko. - Nie służył do gotowania, ale do przechowywania pokarmu. fot. Mariusz Kapała
Na rynku w Kożuchowie gdzie wbije się łopatę, tam coś wyłazi spod ziemi. Jak nie ceramika, to ludzkie szczątki lub fundamenty nieistniejących budowli.

Do obecności społecznego konserwatora zabytków na rynku mieszkańcy już się przyzwyczaili. Od kilku dni jest on w wyjątkowo dobrym nastroju. I tradycyjnie patrzy wszystkim na ręce.
- Miałem rację, miałem rację - powtarza Zdzisław Szukiełowicz. - Przy Bramie Głogowskiej było przedbramie. A nie mówiłem...
Szukiełowicz opowiadając o średniowiecznym Kożuchowie, opierał się na kronikach i na zachowanym odcisku pieczęci. Właśnie teraz i on, i historycy zyskali koronny dowód - ustalenia archeologów. Podczas prac ziemnych przed bramą znaleziono pozostałości budynku, warownej przybudówki, który miał co najmniej jedną kondygnację i służył jako schronienie strażnikom.

Miotełki i łopatki

Kożuchów, który od zawsze uchodzi za jedno z miast o bogatej, o ile nie najbogatszej przeszłości w regionie, był zarazem jednym z najsłabiej przebadanych. Teraz archeolodzy uwijają się w centrum miasta jak w ukropie. Trwa rewitalizacja starówki, ciężko pracują koparki i łopaty, a spod nich co rusz wychodzą kolejne skarby. Goniący terminy budowlańcy mogą zakląć tylko pod nosem i wołać facetów z miotełkami i łopatkami. Oficjalnie naukowcy i budowlańcy znaleźli kompromis. Jedni nie udają, że nie widzą znalezisk, drudzy spieszą się jak mogą.
- Dla nas to naprawdę wielka przygoda, bo wkroczyliśmy na ziemię niemal nieznaną - cieszy się archeolog Oktawian Wróblewski. - Ostatnio sporadycznie były prowadzone tu badania ratownicze, ale w stosunkowo wąskim zakresie. Doraźne. Teraz inwestycja obejmuje całe historyczne centrum. A to dopiero pierwszy etap prac.

Pytany o odkrycia, zastrzega, że wymieni tylko najważniejsze. I tu jest zgodny ze specjalizującym się w średniowieczu swoim kolegą Mariuszem Łesiukiem, że na pierwsze miejsce zasługuje oczywiście przedbramie. Na drugim uchwycenie zarysów kamienic, które stały przy dzisiejszym placu Klasztornym. Piwnice, zsypy, ale także sporo ceramiki. Były to zarówno znaleziska świadczące o wysokim poziomie miejscowego rzemiosła, jak i importy. To z kolei dowód na rozbudowane kontakty handlowe Kożuchowa w średniowieczu i zasobne sakiewki ówczesnych mieszkańców.

Prawdziwy skarb

Czy archeolodzy, którzy "ratują" zabytki miasta, mają swoje marzenia? Tak, ale wiążą się one już raczej z drugim etapem prac. Wówczas - cytując budowlańców - ze swoimi łopatkami i miotełkami pojawią się przy murach i zamku. To archeologicznie naprawdę dziewiczy teren, który daje nadzieję na odtworzenie początków kształtowania się umocnień Kożuchowa, uchodzących przecież za najlepiej zachowane w Polsce. Współczesne hipotezy opierają się na późniejszych źródłach i spekulacjach historyków, mówiących o tym, że "gdy osłabieniu uległ ośrodek głogowski"...

- Tak, wówczas moje nazwisko mogłoby zostać powiązane ze znaczącym odkryciem - dodaje żartobliwie Wróblewski, ale widać, że nie do końca jest to żart. - Gdyby jeszcze te pierwotne umocnienia udało się wydatować... Dla mnie to byłby prawdziwy skarb, a nie przedmioty z jakiegoś cennego kruszcu.
A co badaczy najbardziej irytuje? Gapie, którzy starają się podebrać im znaleziska. Nie, nie dlatego, że sądzą, iż mają jakąś ogromną wartość materialną, ale na pamiątkę. A archeolodzy ciągle powtarzają, że zabytek wyrwany z historycznego kontekstu, bez opisu, bez dokumentacji nie przedstawia większej wartości. To już tylko - znów cytat - jakaś stara skorupa.

Zakaz wstępu do salonu

Każdy dzień przynosi coś nowego. Przy kościele znaleźli kości i fragmenty ceramiki. Wszystko wskazuje na to, że pochodzą z wczesnego średniowiecza i były to pochówki pierwszych chrześcijan. To, co udało się odnaleźć, to ledwie wynik przemieszania warstw podczas wcześniejszych prac. Dopiero teraz, głębiej, przed oczami badaczy rysują się już całe układy anatomiczne, ale... Zostaną zasypane.
- Oczywiście, że to boli. To trochę tak, jakby wejść do przedpokoju, a przed drzwiami salonu umieszczono zakaz wstępu - przyznaje archeolog. - Ale taka jest specyfika badań ratowniczych. Mamy zezwolenie na zejście jedynie do głębokości 80 centymetrów. Chyba że nagle wyjdzie nam jakaś prawdziwa sensacja...
Cmentarzysko zostanie zasypane, położony zostanie bruk. I będzie to gratka dla kolejnych pokoleń archeologów. Patrząc na częstotliwość remontów centrum w Kożuchowie, wbiją tu swoje łopatki za jakieś sto, dwieście lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska