Wprawdzie w 1935 roku Hitler rozprawił się ze wszystkimi niemieckimi arystokratycznymi księstewkami, ale dobra żagańskie były własnością obywatela Francji. I dlatego jeszcze w 1944 roku urzędnicy III Rzeszy negocjowali warunki kupna księstwa. Na dodatek, pod względem prawnym, księstwa żagańskiego nie obejmowały postanowienia Jałty i Poczdamu. Później, w dobie Edwarda Gierka, symboliczne raczej odszkodowanie wypłacono spadkobiercom ostatnich właścicieli Żagania. Uregulowano je w... węglu.
Księstwo żagańskie istniało od 1202 roku i władali nim Piastowie, Sasi, Habsburgowie, Wallenstain, a od 1785 roku nastała era Talleyrandów.
Mieliśmy słynne księstwo głogowskie, a nawet krośnieńskie. Z biegiem stuleci wygasły niestety śląskie rody książęce Piastów i Przemyślidów. Zdarzało się wówczas, że księstwa lub ich części trafiały w ręce osób niepochodzących z dynastii panujących. Władcy ci nie byli książętami. Nazywano ich panami lub wolnymi panami. Z upływem dziesięcioleci powiększająca się grupa panów podzieliła się na dwie mniejsze: panów stanowych oraz wyżej stojących wolnych panów stanowych. Utworzyli swoje państewka. U nas Siedlisko-Bytom, Żary-Trzebiel, Mużaków, Forst-Brody... I tutaj pojawiają się wielkie arystokratyczne nazwiska, wśród których powinniśmy szukać panujących. Promnitzowie, Bibersteinowie, Schoenaichowie... To już była arystokracja najwyższego sortu, z tytułami. Skąd wzięły się wielkie rodziny rządzące przez wieki Lubuskiem?
- Mieliśmy trzy etapy tworzenia się rycerstwa, później szlachty i arystokracji - opowiada prof. Wojciech Strzyżewski, historyk, heraldyk z Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Najpierw w wieku XIII Piastowie Śląscy stworzyli mnóstwo księstw i każdy chciał mieć swój dwór. Toteż ściągali przybyszów z Niemiec, Łużyc, Miśni, Turyngii. Oprócz nich w otoczeniu władców sporo było rycerzy słowiańskich. Drugi etap nastąpił po wojnie 30-letniej, gdy pojawiła się tutaj katolicka szlachta z cesarskiego nadania. I wreszcie po wojnach napoleońskich dobra w naszym regionie otrzymali pruscy generałowie.
Do wieku XV typowa arystokracja, klasa wyższa nie istniała. Dopiero w dobie baroku Habsburgowie szczodrze rozdzielali tytuły baronów, hrabiów, książąt. Nawiasem mówiąc, w gloryfikującej równość każdego szlachcica sąsiedniej Rzeczpospolitej takich tytułów nie rozdzielano, stąd polskie możne rody zabiegały o nadania cesarskie lub papieskie.
- To był awans, ale awans związany przede wszystkim z pozycją majątkową - dodaje prof. Strzyżewski. - Gdy ktoś miał kilkanaście wsi, chciał się dowartościować. Stąd zabiegi o tytuły.
I profesor nie do końca rozumie zastrzeżenia, że to byli niemieccy arystokraci. Tak naprawdę arystokracja była bardzo kosmopolityczna, co widać chociażby po losach księstwa żagańskiego. Wiele rodów miało także swoje gałęzie w Polsce i przejmowało chętnie polskie obyczaje.
Strzyżewski dodaje, że dziś do niego, jako heraldyka, stosunkowo rzadko zgłaszają się ludzie proszący o skomponowanie rodowego herbu. Raczej wyszukują w swoim drzewie genealogicznym herbów i to jest bardzo popularne. Natomiast już za naszą zachodnią granicą istnieją wyspecjalizowane firmy, które "produkują" herby niemal w hurtowych ilościach.
- Nawet nieco te monarchistyczne ciągoty rozumiem - kończy prof. Strzyżewski. - Monarchia jest dla nas trochę takim symbolem porządku w życiu. Pruskiego ładu. Polacy tęsknią za dobrze zorganizowanym państwem. Jednak patrząc na nasze tradycje, władca Polski powinien być elekcyjny. To nasze dziedzictwo historyczne.
Cóż, czyli królem i tak byłby albo Kaczyński, albo Tusk...? To może jednak księstwo żagańskie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?