Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Międzyrzeczu chcą oglądać tylko swoich siatkarzy

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Tak cieszyli się zawodnicy i kibice AZS AWF Orła wiosną 2007 roku, po ostatnim awansie drużyny do pierwszej ligi. Wtedy nikomu nie przyszło do głowy, że niespełna cztery lata później trzeba będzie ,,zgasić światło’’...
Tak cieszyli się zawodnicy i kibice AZS AWF Orła wiosną 2007 roku, po ostatnim awansie drużyny do pierwszej ligi. Wtedy nikomu nie przyszło do głowy, że niespełna cztery lata później trzeba będzie ,,zgasić światło’’... fot. Kazimierz Ligocki
Międzyrzeczanie sami strzelili sobie w kolano. W ubiegły wtorek wycofali drużynę seniorów z rozgrywek pierwszej ligi. AZS AWF Orzeł zniknął ze sportowej mapy Polski w dwudziestym sezonie występów w centralnych klasach.

Na zwołane 5 bm. nadzwyczajne, walne zebranie klubu jako jedni z pierwszych przyszli dwaj siatkarze: Mariusz Szulikowski i Piotr Haładus. Kierownik drużyny Maciej Nowak otworzył im komórkę, do której włożyli torby z meczowymi dresami. - Prezes zażądał, byśmy zwrócili również koszulki. Ale przecież nikomu się nie przydadzą, bo są z naszymi nazwiskami! - powiedzieli zawodnicy.

Smutny koniec ligowego volleyballu w grodzie nad Obrą stał się faktem. Zdaniem prezesa AZS AWF Orła Andrzeja Kaczmarka, za upadek klubu odpowiadają przede wszystkim władze miasta. - Nasze problemy zaczęły się w 2009 roku, gdy pan Dubicki przestał być burmistrzem Międzyrzecza - dowodził. - Mieliśmy wtedy dostać 400 tys. zł z nadwyżki budżetowej, lecz nigdy nie zobaczyliśmy tych pieniędzy. A z 600 tys. dotacji na 2010 rok otrzymaliśmy tylko 450 tys. Co więcej: na nowy rok przewidziano dla nas w budżecie gminy zaledwie 100 tys. zł. Sami jesteśmy w stanie zebrać od sponsorów kolejne 100 tys., podczas gdy faktyczne koszty utrzymania pierwszoligowej drużyny wynoszą od 600 do 800 tys. zł rocznie. Nie mieliśmy szans na przetrwanie.

Kaczmarek przez półtora roku ratował się pożyczkami, nawet od swoich zawodników, ale w końcu poległ. Klub ma dziś ponad 400 tys. zł długów, na prezesie ciążą prokuratorskie zarzuty fałszowania dokumentów, zaś drużyny kadetów i juniorów zostały na początku bieżącego roku przekazane Stowarzyszeniu Sportowemu MOSiW. Ostatnim akordem będzie postawienie AZS AWF Orla w stan likwidacji. Nastąpi to prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu, po zakończeniu zarządzonego przez burmistrza audytu w klubie.

Obserwatorom z zewnątrz może się wydawać dziwne, że spore miasto lekką ręką przekreśliło 20-letnią historię, znaczoną czternastoma sezonami występów siatkarzy w drugiej i sześcioma w pierwszej lidze. Wtajemniczeni nie mają jednak wątpliwości: obecny Orzeł musiał upaść, bo... nie ma w nim chłopaków z Międzyrzecza! Wszyscy prezesi klubu: Roman Turowski, Jerzy Słomiński, Zdzisław Markowski i Kaczmarek zawsze mieli w swym otoczeniu mocną opozycję. Najczęściej złożoną z tych, którzy nie mogli i nie chcieli się pogodzić z odsunięciem od pierwszego zespołu wychowanków Orła.

Permanentna wojna wszystkich ze wszystkimi weszła w kulminacyjną fazę w ostatnich tygodniach 2010 roku. Pierwszoligowa licencja klubu wisiała na włosku. Pieniędzy nie było ani na seniorów, ani na dwa młodzieżowe zespoły. Zawodnicy szukali sobie nowych pracodawców. A oliwy do ognia dolewał personalny konflikt Kaczmarka z Dariuszem Stafyniakiem, w jednej osobie członkiem komisji rewizyjnej AZS AWF Orła oraz dyrektorem MOSiW. Ten ostatni zażądał od Orła opuszczenia w ciągu dziesięciu dni administracyjnych pomieszczeń w hali MOSiW na os. Kasztelańskim. Zaraz potem poszedł do ratusza z formalnym wnioskiem o przeprowadzenie w klubie kontroli.

- Tak, byłem inicjatorem audytu - przyznał Stafyniak. - Dlaczego? Bo nie odpowiadała mi finansowa i kadrowa polityka Orła. W tym klubie od lat promowano za duże pieniądze ludzi spoza Międzyrzecza, skazując naszych zdolnych wychowanków na sportową banicję.

Z taką oceną najwyraźniej zgadzają się miejscowe władze. Stary-nowy burmistrz Tadeusz Dubicki wielokrotnie deklarował w przeszłości swą sympatię dla AZS AWF Orła, lecz teraz stanął po stronie jego oponentów. Zablokował wypłatę ostatniej, 150-tysięcznej transzy ubiegłorocznej dotacji, bez wahania wysłał też do klubu kontrolerów. Te działania bardzo podobają się członkom Stowarzyszenia Sportowego MOSiW, którzy na początku grudnia założyli nową drużynę i zgłosili ją do rozgrywek trzeciej ligi. Zwolennicy Orła twierdzą, że MOSiW chce szybko awansować do drugiej ligi, a następnie przejąć miejskie pieniądze, przekazywane do tej pory ,,Orłom’’.

- Prezesem stowarzyszenia jest Jarosław Marcela, a trenerem Paweł Raczyński - usłyszeliśmy od Stafyniaka. - Szkoleniowiec ma do dyspozycji 15 rodowitych międzyrzeczan w wieku od 19 do 45 lat. Grają za swoje, nie oglądając się na żadne dotacje.

Historia międzyrzeckiego volleyballu zatoczyła ogromne koło. Po 59 latach od rozegrania pierwszego oficjalnego meczu przez ówczesny KS Zdrowie, na placu boju znów zostali wyłącznie ,,sami swoi’’. Mieszkańcy miasta najwyraźniej nie mają ochoty na dalsze oglądanie ligowych wyjadaczy oraz opłacanie ich zawodowych kontraktów z publicznych funduszy. Mówią, że wolą pójść na mecz swoich chłopaków i poczekać na... pojawienie się kolejnego Dawida Murka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska