- Starałam się go odgonić, ale bestia wpadła w szał. Dwa razy wracała gryźć martwego już pieska - opowiada właścicielka grzywacza chińskiego.
W piątek, 20 czerwca, Ryszard Krawczyk spacerował z żoną nad Obrą, kiedy usłyszał przeraźliwy skowyt. - Aż skóra mi ścierpła. Od razu tam pobiegłem. Zobaczyłem mieszańca amstafa, masakrującego małego pieska. Obok stała zrozpaczona właścicielka i trzymała na rękach innego psa - wspomina pan Ryszard.
To on poinformował nas o sprawie w mailu. Pomimo wołania o pomoc oraz niesamowicie rozdzierającego serce skowytu konającego psa, nikt nie udzielił pomocy. Właściciel amstafa włożył ręce w kieszenie i oddalił się z miejsca pozostawiając młodszego brata do obserwowania sytuacji, gapie nie poinformowali nawet policji - napisał do redakcji pan Ryszard.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!