Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Międzyrzeczu zrywali łańcuchy

Dariusz Brożek
W międzyrzeckim happeningu wzięły udział m.in. licealistki Ewa Ostrowska (z lewej) i Aleksandra Krystyjan.
W międzyrzeckim happeningu wzięły udział m.in. licealistki Ewa Ostrowska (z lewej) i Aleksandra Krystyjan. Dariusz Brożek
Grupa ekologów ze stowarzyszenia Pakla zorganizowała dziś happening w centrum Międzyrzecza. W ramach ogólnopolskiej kampanii "Zrywamy łańcuchy" apelowali do mieszkańców o humanitarne traktowanie psów.

Międzyrzeczanka Luiza Stroińska od trzech lat opiekuje się kundelkiem Pimpkiem. Przygarnęła go z gorzowskiego schroniska. W niedzielne południe w centrum Międzyrzecza rozdawała przechodniom ulotki z apelem o humanitarne traktowanie domowych i podwórkowych czworonogów. - Do głowy by mi nie przyszło, aby przykuć mojego psa łańcuchem do budy - zapewnia.

W happeningu uczestniczyli miłośnicy zwierząt z miejscowego stowarzyszenia ekologicznego Pakla. Założyli na szyje łańcuchy, które symbolizowały ciężki los psów podwórkowych. - Częstokroć są trzymane na zbyt krótkich łańcuchach, bez wody i strawy. To nasz protest przeciw nieludzkiemu traktowaniu zwierząt - mówiła Anna Kuźmińska-Świder, szefowa Pakli.

Takie same akcje odbyły się w sobotę i w niedzielę w ponad 60 polskich miejscowościach. M.in. w Sulęcinie. Ich uczestnicy - podobnie jak międzyrzeccy ekolodzy - protestowali przeciwko niehumanitarnemu traktowaniu czworonogów. To już siódma edycja tej kampanii. Jej organizatorem był portal psy.pl, zaś pomysłodawcą redakcja magazynu "Mój Pies".

- Psy podwórkowe muszą mieć łańcuchy o długości co najmniej trzech metrów i mogą być na nich trzymane najwyżej przez dwanaście godzin na dobę. Za złamanie tych przepisów grożą surowe kary. Osoby, które w okrutny sposób maltretują czworonogi, mogą trafić za kraty nawet na trzy lata. Górny pułap kar finansowych wynosi natomiast aż sto tysięcy złotych. Niestety, wiele osób nadal w nieludzki sposób traktuje zwierzęta. W mieście widać już zmiany na lepsze, ale na wsiach sporo psów nadal cierpi przez okrucieństwo i bezmyślność ludzi - mówi A. Kuźmińska-Świder.

W międzyrzeckim happeningu wzięły udział m.in. licealistki Ewa Ostrowska i Aleksandra Krystyjan. Przed kilkoma tygodniami podczas wycieczki rowerami odnalazły koło Obrzyc pięć szczeniaczków. Były uwięzione w foliowych reklamówkach, które ktoś wrzucił w szuwary nad Obrą (pisaliśmy o tym w "Gazecie Lubuskiej" i na naszym portalu przypomina red.).

- Przeżyła tylko jedna suczka. Nazwałyśmy ją Basia. Znalazłyśmy dla niej opiekunów i nowy dom - opowiadają nastolatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska